[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Sądząc po dzisiejszym wyczynie, twoja opie-
ka nad dziećmi pozostawia wiele do życzenia.
Mogłaby mu powiedzieć niejedno, ale uznała
dalszą dyskusję za bezcelową. Frazer uparł się
widzieć w niej tylko same złe cechy. Kiedy to
sobie uświadomiła, krew odpłynęła jej z twarzy.
Przeszył ją dreszcz. Nagle doszło do niej, że jej
zadanie dobiegło końca.
 Dobrze ci zrobi gorąca kąpiel  stwierdził
Frazer rzeczowym tonem.  Dasz sobie radę sa-
ma czy...?  Przez jedno mgnienie Rebeka na-
prawdę pomyślała, że proponuje jej swoją po-
moc, i gdy wyobraziła sobie jego dłonie dotyka-
jące jej ciała, oblała się rumieńcem.  Jeśli po-
trzebna ci pomoc, zawołam panią Norton  rzekł
Frazer, jak gdyby czytał w jej myślach.
Penny Jordan 77
Potrząsnęła odmownie głową. Krople wody
z jej włosów rozprysły się dookoła i zamoczyły
pościel. Jedna padła na dłoń Frazera. Spojrzał na
nią, uniósł rękę do ust i jak gdyby odruchowo
oblizał. Ot, mimowolny gest, który jej wydał się
tak bardzo zmysłowy, że aż się przeraziła śmiało-
ści swoich myśli.
Frazer wstał. Przy drzwiach zatrzymał się na-
gle i spytał:
 Rebeko, dlaczego tu przyjechałaś?
Celowo udała, że nie rozumie, o co mu chodzi.
Wzruszyła ramionami.
 Ciocia mnie o to poprosiła  odparła spo-
kojnie.
Wyraz jego oczu świadczył, że taka odpowiedz
go nie zadowoliła, lecz zanim zdążył zadać na-
stępne pytanie, do pokoju wtargnęła pani Norton
z parującym kubkiem herbaty.
 Wypij to, moja droga  poleciła.  Mocno
osłodzona, tak jak radzą. To musiał być dla ciebie
straszny wstrząs.
Rebeka posłusznie wzięła kubek z rąk gos-
podyni, a pani Norton zaczęła się krzątać wokół
niej i użalać się nad nią.
 Zadzwonię po lekarza  oświadczył Frazer
i wyszedł.
Wezwany przez Frazera lekarz długo badał
78 SKRYWANA NAMITNOZ
Rebekę. Zmęczona, wyczerpana nerwowo wyda-
rzeniami tego popołudnia, uznała, że zdecydowa-
nie za długo. Starannie opukał i osłuchał jej klatkę
piersiową, potem z poważną miną zdjął słucha-
wki i spytał:
 Czy w ciągu ostatniego roku przeszła pani
infekcję dróg oddechowych? Chorowała na bron-
chit, zapalenie płuc...?
 Tak. Zeszłej zimy miałam zapalenie płuc
 przyznała się, lekko skrępowana.
Nadal dręczyły ją wyrzuty sumienia, że wów-
czas zignorowała pierwsze objawy infekcji. Po-
zwoliła chorobie rozwinąć się i w końcu, kiedy
zgłosiła się do swojego lekarza, dostała od niego
niezłą reprymendę i musiała długo leżeć włóżku.
Usprawiedliwiała się nawałem zajęć, ale prawda
była taka, że bała się wziąć zwolnienie lekarskie.
 Hmm...  mruknął teraz lekarz i spojrzał na
nią wymownie. Serce w niej zamarło, kiedy
zwracając się do Frazera, oświadczył:  Obawiam
się, że twoja kuzynka będzie musiała spędzić
kilka dni w łóżku.  Potem odwrócił się znowu do
niej i dodał:  Mówię to Frazerowi, bo podej-
rzewam, że gdy tylko drzwi się za mną zamkną,
pani wstanie i ubierze się.
 Czy to coś poważnego?  zaniepokoił się
Frazer.
Rebeka była na niego bardzo zła. Mógłby
Penny Jordan 79
okazać lepsze maniery i przynajmniej na czas
badania wyjść z pokoju.
Nie jestem dzieckiem, jestem dorosła, a oni
rozmawiają nad moją głową, jak gdyby mnie tu
wcale nie było, buntowała się w duchu.
 Nie w tym stadium  zapewnił go lekarz
 ale są powody do obaw, że mogą wystąpić
powikłania, a tego wolałbym uniknąć. Zapalenie
płuc to choroba bardzo osłabiająca organizm,
nawet u kogoś młodego i ogólnie zdrowego, jak
twoja kuzynka. Odrobina ostrożności nie zaszko-
dzi.
Wstał i uśmiechnął się do Rebeki, jak gdyby
chciał dodać jej otuchy.
Starzejący się mężczyzna o zmęczonej twarzy,
który z dużą odpowiedzialnością traktuje swój
zawód i przejmuje się każdym pacjentem, oceniła
go w myśli.
Wiedziała, że powinna mu być wdzięczna za
przypomnienie o niedawno przebytej poważnej
chorobie. Ona sama starała się jak najszybciej
zapomnieć o tym, że przez własną głupotę omal
nie trafiła do szpitala. Doszła wtedy do siebie
dzięki matce, która zabrała ją do siebie i starannie
pielęgnowała.
Zobaczywszy skafander Petera w wodzie, nie
zastanawiała się ani chwili nad grozbą nawrotu
choroby, lecz teraz, po badaniu i ostrzeżeniu
80 SKRYWANA NAMITNOZ
lekarza, nagle poczuła dreszcze i ucisk w klatce
piersiowej.
 Zostawię receptę  usłyszała, jak lekarz
mówi do Frazera. A potem, zwracając się do niej,
dodaje:  W ciągu kilku dni ucisk w klatce
piersiowej powinien ustąpić. Wpadnę jutro, żeby
sprawdzić, jak pani się czuje.
Wstał i zanim zdążyła zaprotestować i zapew-
nić go, że nic jej nie jest, ruszył w kierunku drzwi.
Bo przecież nic jej nie było.
Przynajmniej do czasu, gdy nie zaczął mnie
ostukiwać i osłuchiwać, pomyślała z niechęcią.
Zaczynała ją boleć głowa. Tępy, silny ból
uniemożliwiał myślenie. Dławił ją kaszel, lecz
gdy zakasłała, poczuła kłucie w piersiach.
Gdy Frazer wrócił do pokoju, wciąż kasłała,
a kiedy atak minął, była tak wyczerpana, że
najchętniej by się rozpłakała.
Kuzyn spojrzał na nią z politowaniem.
 I wszystko przez jakiś głupi skafander! Czy
naprawdę warto było?
Po głupi skafander nie, ale żeby ratować życie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl