[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pieszczotami jej dzieci. Skupiła się nad notatkami na temat stanu zdrowia
Liama.
- Bierzemy się do roboty - oświadczył Leo, wchodząc do gabinetu z
szerokim uśmiechem na twarzy. - Mamy już dziewięćdziesiąt dziewięć procent
pewności, co to jest. I jeżeli ten stan utrzymuje się dopiero od pięciu dni, sprawa
jest do opanowania.
- Co to jest, doktorze? - niepokoił się ojciec. - Co dolega mojemu synowi?
- Nazywa się to chorobą Kawasaki - odparł Leo z miną czarodzieja.
- Kawasaki? - zdumiała się matka Liama. - Przecież to jest marka
motocykla!
- Owszem, ale także nazwa choroby, na którą czasami chorują małe
dzieci.
- To jakaś nowość? Nowy wirus? Czy jest już na to jakiś lek? - O'Malley
zasypał go pytaniami.
- Jest to choroba w miarę nowa, opisana po raz pierwszy trzydzieści lat
temu. Zdiagnozowana w ciągu pierwszych dziesięciu dni, przy odpowiednim
leczeniu jest w dziewięćdziesięciu procentach uleczalna.
- 77 -
S
R
- Na czym polega leczenie? Jest bolesne? - Pani O'Malley mocniej
przytuliła synka. - A co się dzieje, jak minie dziesięć dni?
- Jeżeli leczenie rozpocznie się pózniej niż dziesięć dni po zachorowaniu,
istnieje trzydziestoprocentowe ryzyko poważnego uszkodzenia serca, ponieważ
choroba atakuje sąsiadujące tętnice.
- Na czym polega leczenie? - powtórzył pan O'Malley, biały jak płótno na
myśl o tym, co może spotkać jego dziecko.
- Jest tak proste jak przetaczanie krwi - uspokoił go Leo. - Pacjentowi
podaje się to, co i tak występuje we krwi. Gammaglobulinę. Jedno z białek
plazmy o wysokim poziomie przeciwciał.
- Kiedy można zacząć? Czy to długo trwa? - niecierpliwiła się matka.
- Parę minut zajmą nam niezbędne formalności związane z przyjęciem
Liama do szpitala, i od tej chwili...
- Do szpitala? Doktorze, czy może pan załatwić, żebyśmy byli przy nim?
- Proszę się nie niepokoić. Mogą mu państwo towarzyszyć podczas
przetaczania. Zapewniam też, że pediatra jest bardzo sympatyczny.
Hannah musiała się odwrócić, by ukryć rozbawienie. Kolejny raz
zabójczy uśmiech Lea dokonał cudu, błyskawicznie kojąc nerwy przerażonej
pani O'Malley.
Hannah pobrała próbki krwi i przekazała je do laboratorium, Leo zaś
zadzwonił do Rossa MacFaddena, by zawiadomić go o nowym przypadku.
Odetchnęła z ulgą, gdy rodzina O'Malleyów w asyście Lea opuściła
gabinet. Spojrzała tęsknie za odchodzącym i zaczęła przygotowywać gabinet na
przyjęcie kolejnego pacjenta. To spotkanie upłynęło bez komplikacji. Oboje
zachowali się poprawnie pomimo wybuchu namiętności, który połączył ich
minionego wieczoru.
Nie wiedziała, ile należy zawdzięczać temu, że oboje byli zajęci chorym
dzieckiem i strapionymi rodzicami. Wiedziała natomiast, że dopóki nie zostanie
z nim sam na sam, Leo nie odważy się na żadne osobiste uwagi.
- 78 -
S
R
Trzeba go unikać...
- Nareszcie sama, moja ty boginko - szepnął tuż za nią, po czym chwycił
ją za ramiona, odwrócił, i przechylając mocno do tyłu, pocałował teatralnym
gestem amanta z niemego filmu.
- Leo! - zaprotestowała, ale znowu ją pocałował.
W pierwszej chwili chwyciła za klapy jego fartucha, by nie stracić
równowagi, ale gdy tylko jego język powtórzył atak z poprzedniego wieczoru,
jej dłonie same splotły się na jego karku.
Jak przez mgłę usłyszała niewyrazne brzęczenie. Pomyślała, że mógłby to
być sygnał ostrzegający, że jej puls przekroczył stan alarmowy, ale chwilę
pózniej Leo niechętnie oderwał wargi od jej ust.
- Cholerny pager!
Wpatrywał się intensywnie w jej rozmarzone oczy i delikatnie gładził
ramiona, jakby nie mógł się z nią rozstać. Dopiero po chwili zrozumiała
wymowę tego spojrzenia. Poczuła kolejny spazm pożądania i zrozumiała, że
oboje w tym samym stopniu nie chcą tej rozłąki.
- Stirling... - warknął w słuchawkę telefonu.
Była prawie pewna, że tylko przypadkiem udało mu się wybrać właściwy
numer. Przez całą rozmowę nie zdejmował ręki z jej ramienia, jakby za chwilę
zamierzał dokończyć to, co dopiero się zaczynało.
Nie marzyła o niczym innym, ale rozsądna Hannah wiedziała, że nie może
do niczego takiego dopuścić.
Wysunęła się z jego uścisku.
Dopiero wychodząc z gabinetu, poczuła, że nie ma siły zrobić kroku, ale
jeżeli nie wymknie się stąd przed końcem tej rozmowy telefonicznej, Leo
potraktuje to jako zaproszenie. Wiedziała, że za drugim razem nie będzie miała
siły, by wyrwać się z jego objęć.
- Hannah! - usłyszała już za zamkniętymi drzwiami.
Ruszyła przed siebie korytarzem, jakby ją ktoś gonił.
- 79 -
S
R
Nękało ją okropne przeczucie, że dopóki nie odzyska równowagi, nie
może pozwolić, by ją dogonił. W przeciwnym razie... znowu zemdleje w jego
ramionach.
ROZDZIAA ÓSMY
- Zapaść hipoglikemiczna! - krzyknęła Polly, odkładając słuchawkę. -
Karetka będzie za cztery minuty.
Hannah dała znak dłonią, że słyszy, i sięgnęła po nowe rękawiczki. Tego
dnia do jej obowiązków należało odbieranie pacjentów dowożonych karetkami.
Nieprzyjemne zadanie, zwłaszcza przy takiej pogodzie. Na domiar złego akurat
to wejście do szpitala było dzisiaj wystawione na najsroższe ataki lodowatego
wiatru.
Architekt pamiętał wprawdzie o zadaszeniu podjazdu, dzięki czemu
chorzy i personel byli jako tako osłonięci od deszczu i śniegu, ale mimo to wiało
tam potwornie.
Sanitarka jest już w drodze, więc nie potrwa to długo, pocieszała się
Hannah.
Otuliła się szczelniej i wyszła na zewnątrz, zorientowała się jednak
natychmiast, że nie słyszy sygnału. Zerknęła na zegarek. Minęły już dwie
minuty, więc powinien być słyszalny. Gdy po dziesięciu minutach czekania
doszła do wniosku, że był to fałszywy alarm, znienacka usłyszała znajome
wycie.
- Dlaczego tak długo? - ofuknęła Teda, rozcierając zziębnięte ramiona i
przeskakując z nogi na nogę. - Strasznie długo kazałeś mi na siebie czekać -
zażartowała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- 0088 Sun Wu, Sun Bin Sztuka Wojny
- Jerome_Jerome_ _Trzech_panow_w_lodce
- Batko, Andrzej Sztuka Perswazji I Manipulacji
- sun tzu, sztuka wojny
- Wojownik Trzech Œwiatów 04 Strażnicy Koœciuszko Robert
- Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (19) Zć™by smoka
- Angelina Evans [Paladin's Pr
- CVS bez tajemnic
- James Brown The Los Angeles Diaries (pdf)
- MśÂ‚ot_na_Czarownice
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl