[ Pobierz całość w formacie PDF ]
służbowego wozu i komórkę. Pogonię mocniej ludzi do roboty i poradzimy sobie lepiej niż z tobą
na pokładzie. Demotywatorów nam nie potrzeba. Zapamiętaj tylko dobrze moje słowa. Niedługo
wrócisz do mnie z płaczem, ale wtedy usłyszysz zdecydowane: NIE!
- Prezesie, zapewniam, że już nigdy do pana nie wrócę - Szymon Polak uśmiechnął się
pogodnie, po czym ostatecznie się. pożegnał: - Zostańcie tu z Bogiem.
- Idz z Bogiem, synku, jak mawiała moja biedna babcia - szef wypowiedział te słowa
prawdziwie prześmiewczym tonem.
Po jakichś pięciu minutach w gabinecie prezesa zabrzmiał służbowy telefon, na którym
wyświetlił się numer sekretariatu. Pan Lechniewicz podniósł słuchawkę i zapytał:
- Tak, Agnieszko?
- Panie prezesie, pan Polak przysłał do pana SMSa.
- SMSa na stacjonarny numer, jak on to zrobił?
- Nie mam pojęcia. Czy odtworzyć go teraz panu?
- Jeśli potrafisz, to proszę.
- To jest zwykła poczta głosowa, oto ona.
Po chwiji w słuchawce prezesa... zabrzmiał komputerowy głos czytający tekst SMSa:
PREZESIE, W PRZECIWIECSTWIE DO PANA JA JESTEM WOLNYM
CZAOWIEKIEM. POZDRAWIAM, POLAK .
Rozdział 21
Misja nadal trwa
W podziemiach starego, kamiennego kościoła znajdowała się już spora grupa ludzi.
Pomiędzy wieloma młodymi osobami był tam. także pan Szymon Polak. Obok niego stał
Tomasz, a po drugiej stronie osamotniona Osa. Aleksandra stale rozglądała się jakoś
niespokojnie. Ogień pochodni zatkniętych na bocznych ścianach przyjemnie trzaskał. Ich
pulsujące światło tworzyło odpowiedni klimat. Na przedzie kaplicy, między dużym drewnianym
krzyżem a wysokimi świecami, za starym pulpitem stał ojciec Sokołowski. Jak co tydzień
prowadził wieczorne środowe spotkanie.
- Wysłuchajmy teraz w skupieniu, jakie Słowo przygotował dla nas Pan na dzisiaj -
powiedział ojciec Maciej, po czym spojrzał znacząco na Tomasza.
Chłopak podszedł powoli do Sokoła i stanął nad otwartą wielką księgą. Już chciał zacząć
czytać, ale w tym momencie na schodach prowadzących do kaplicy dał się słyszeć jakiś hałas.
Najpierw gwałtownie otworzyły się górne drzwi, a potem ktoś jakby łomotał czymś ciężkim po
stromych, krętych stopniach.
- Ajj, uważajcie, to jest drogi wózek. Jak mi go rozwalicie, to będziecie mnie nosić na
rękach.
- Tato, nie marudz. Jesteśmy już spóznieni. Robimy, co możemy.
Wszyscy na dole rozpoznali głos Jozuego i jego taty. Każdy zaczął wyrozumiale
uśmiechać się pod nosem. Ojciec Sokołowski położył dłoń na ramieniu Tomasza, dając znak, aby
ten jeszcze chwilkę poczekał.
Aomot i ciężkie stękania przesuwały się dość szybko po schodach, coraz niżej i niżej. W
końcu na samym dole ukazał się wszystkim Kabel, który pośpiesznie uciekł długimi susami w
przód. Za nim stoczył się po najniższych stopniach skaczący wózek. Na wózku siedział pan
Grzegorz Jakubowicz.
- Uwaga! - powiedział stłumionym głosem niepełnosprawny mężczyzna, wjeżdżając na
posadzkę dolnego kościoła.
Jego pojazd ciągnął za sobą drepczącego po schodach Józefa, który nie upadł tylko
dlatego, że trzymał się mocno taty.
Teraz pan Grzegorz z łatwością już podjechał i zatrzymał się przy swojej córce. Obok
stanęli zakłopotani Józef z Kablem. Ola zamknęła oczy i pokiwała głową oraz głęboko
westchnęła. Tata spojrzał na nią w górę i wyszeptał:
- Sorry za spóznienie, nie mogliśmy zapędzić psów do domu.
Na te słowa wychylił się pan Szymon Polak i powiedział półgłosem:
- Nie przyjmuj się, dobrze, że jesteście. Jakby co, załatwimy ci nowy wózek.
Gdy sytuacja już całkiem się uspokoiła, Tomasz zaczął czytać donośnym głosem:
- Czytanie z Drugiej Księgi Samuela:
Wszystkie pokolenia Izraelskie zeszły się u Dawida w Hebronie i oświadczyły mu: Oto
myśmy kości twoje i ciało. Już dawno, gdy Saul był królem nad nami, ty odbywałeś wyprawy na
czele Izraela. I Pan rzekł do ciebie: Ty będziesz pasł mój lud - Izraela i ty będziesz wodzem nad
Izraelem. Cała starszyzna Izraela przybyła do króla do Hebronu. I zawarł król Dawid przymierze
z nimi wobec Pana w Hebronie. Namaścili więc Dawida na króla nad Izraelem
Biblia Tysiąclecia 2 Sm 5, 1 - 3.
Tomasz spojrzał znacząco na swego tatę i Jozuego, a oni uśmiechnęli się do niego
porozumiewawczo.
- Oto Słowo Boże - Tomek zakończył czytanie i zszedł z podwyższenia.
Ruszył ku swemu ojcu i reszcie przyjaciół. Jednak nie zatrzymał się przy nich. Minął ich i
szedł dalej, zbliżając się do tylnej ściany kaplicy. Tutaj w cieniu, jak zawsze, stał wysoki,
milczący mężczyzna. Chłopak zatrzymał się koło niego i zapytał szeptem:
- Elezarze, czy to już koniec naszej misji?
Wysoki mężczyzna uśmiechnął się, jednak odpowiedział jak najbardziej poważnie,
półgłosem.
- Nie, Tomiaszu, misja Strażników Elohima trwa nieprzerwanie aż do końca świata.
Oficer Armii Zwierzchności spojrzał uważnie na swego przyjaciela i dodał jeszcze:
- Bądzcie czujni, bo w najmniej spodziewanej chwili możecie być wezwani do kolejnego
zadania!
Koniec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Beaton M.C. Hamish Macbeth 04 Hamish Macbeth i ĹmierÄ Ĺźony
- 061. Roberts Nora Irlandzka wróşka 03 Irlandzki buntownik
- Gordon Dickson Dragon 04 The Dragon At War (v1.3)
- William Tuning Terro Human Fuzzy 04 Fuzzy Bones
- Heinlein, Robert A The Man Who Sold the Moon (SS Coll)
- Roberts Nora Bracia z klanu MacGregor 01 Daniel
- Nora Roberts 02 Najwspanialszy bĹÄ d (Ukryte namiÄtnoĹci)
- Jordan Robert Conan. Droga demona
- 094. Roberts Nora Skazani na siebie
- Kruk Julia Perwersjonistka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lurixomt2.keep.pl