[ Pobierz całość w formacie PDF ]
majątku miał przy sobie, kiedy był w karczmie. Wiele jednak stracił, znaczna część
znajdowała się w bagażu. Majątek zresztą nie starczyłby już na długo. Wiele miesięcy
upłynęło od chwili, gdy opuścił Wiedeń. Wiedział teraz, że nie stać go na kupno konia i
powozu, to zupełnie nierealne.
Nie pozostawało nic innego, jak zdobyć gotówkę. Ale jak miał tego dokonać tutaj, w
tym nędznym rolniczym kraju?
W miasteczku, które minął?
Nie, było za małe, by znajdował się tam bank. A i złodzieje mogli rozpowiedzieć o
dziecku w klatce.
Wenecja? Marzył o Wenecji i wiedział, że jest niedaleko. To dopiero miasto dla niego!
Byle bez Heikego, tego krzyża, który musi dzwigać.
Jakież to niesprawiedliwe, jakie niesprawiedliwe! %7łe też na barki tak przystojnego,
wspaniałego człowieka złożono taki ciężar! Którego w dodatku nigdy, przenigdy się nie
pozbędzie!
Nie opuszczało go marzenie, by przechytrzyć mandragorę. Ale jak tego dokonać? Do
tej pory nie powiodła mu się żadna z setek prób.
A zatem: koń i powóz. To była najpilniejsza potrzeba. Może udałoby się nabrać
któregoś z tych ograniczonych chłopów? Z pewnością nie mają żadnego przyzwoitego
powozu, ale też zmniejszyły się i jego wymagania.
W najgorszym wypadku spróbuje ukraść. Od dawna nie było mu to obce.
No, kraść i tak będzie musiał. Potrzebuje pieniędzy na dalszą drogę. Zobaczy, co mu
wpadnie w ręce.
Na horyzoncie pojawiła się kolejna nędzna wioska. Czuł się już śmiertelnie zmęczony,
opuściły go wszystkie siły. Ramiona zdrętwiały, kolana się uginały, koniecznie musiał gdzieś
przystanąć i odpocząć.
Zaczynało się też ściemniać.
Solve inaczej pochwycił klatkę, z trudem unikając pokąsania przez Heikego, i z
wysiłkiem brnął naprzód.
Jakie okropne drogi mają w tym nędznym kraju! Wąskie, nierówne ścieżki, pełne
dziur i kolein wyżłobionych przez wozy, obrośnięte po obu stronach paskudnymi kolczastymi
krzakami.
Solve znów przystanął.
Postawił klatkę na ziemi i starał się wczuć w impulsy, które pojawiały się od dwóch
dni. Drgało w nim niejasne wrażenie, jakby ostrzeżenie. Uważaj, Solve, uważaj!
Jesteś już blisko!
Sam nie przypuszczał nawet, jak blisko. Ostrzeżenie, jakie wyczuwał, pochodziło od
Tengela Złego, pogrążonego w trwającym wiele setek lat śnie.
Ktoś, kogo Tengel miał wszelkie powody się obawiać, zbliżał się do miejsca jego
spoczynku. W głąb jego snu wdzierała się świadomość, wibracje dochodzące od jednego z
jego potomków.
A Tengel Zły nie mógł się przed nim bronić.
Nie mógł bowiem sam się obudzić. Musiał to uczynić ktoś inny.
Ten, który się nie pojawiał!
Solve nic o tym nie wiedział. Znał wprawdzie wszystkie opowieści o Tengelu Złym,
ale nie śniło mu się nawet, że ten mógłby się obawiać jego przybycia! Solve przecież tak
bardzo pragnął nawiązać kontakt ze swym budzącym grozę przodkiem! Dowiedzieć się, w
jaki sposób zdobyć nieśmiertelność i władzę nad całym światem.
Zmrok gęstniał. Solve potknął się, pochylił do przodu. Musiał dotrzeć do ludzi,
znalezć schronienie na noc. Pewien był, że okolica pełna jest dzikich zwierząt.
W wiosce zapłonęły światła. Słaby, delikatny blask sączył się ze szpar w okiennicach
zapraszająco, krzepiąco.
Co ma dziś zrobić z klatką? Nie mógł ot, tak sobie, zostawić jej w lesie. Mandragora
nigdy by na to nie przystała. Znów rzuciłaby się nań i zaczęła dusić.
Nie mógł też zanieść jej do wioski. Co powiedzieliby na to ludzie?
Postanowił wstrzymać się z decyzją.
Ktoś zbliżał się do niego, bezgłośnie stąpając w ciemnościach. Na tle nocnego nieba
dostrzegał niewyraznie zarysowaną sylwetkę, wysoką, niezwykłą.
Jak cicho poruszał się ów ktoś! Solve słyszał własne kroki, dudniące po spękanej
ziemi na drodze.
Obcego w ogóle nie było słychać.
Po krzyżu przebiegły mu ciarki. Te szaty...
Nie znał wprawdzie wszystkich ubiorów noszonych w tych okolicach, ale ten strój
wyglądał na niebywale staroświecki! Czy nie przywoływał na myśl mnisich opończy,
noszonych w średniowieczu? Obszerny płaszcz szargał się po ziemi.
Mężczyzna był już całkiem blisko. Solve poczuł, jak od stóp do głów przenika go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Cykl Rook 1 Rook
- Cykl Indiana Jones Indiana Jones i dziedzictwo jednoroĹźca Rob MacGregor
- Cykl Gwiezdne Wojny Gwiazda po Gwiedzie Troy Denning
- Deveraux Jude cykl Montgomery 06 Wróşka
- Egil Saga. Translated by W.C. Green
- Ahern Jerry Krucjata 19 Ostatni Deszcz
- Angelsen_Trine_ _CĂłrka_Morza_19_ _PrzeĹladowca
- Margit Sandemo Tajemnica WĹadcy Lasu
- Saga o Ludziach Lodu 42 Cisza przed burzÄ
- Saga o Ludziach Lodu 44 Fatalny dzieĹ
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- leszczyniacy.pev.pl