[ Pobierz całość w formacie PDF ]

elektroników z całego świata w roku poprzednim.
Jeden z tych znajomych, całkiem przystojny i
znakomicie wysławiający się po angielsku, choć z natury trochę
nieśmiały młody pracownik działu sprzedaży firmy
elektronicznej z Frankfurtu nad Menem, Gunther Weiner,
podszedł do niej, żeby się przywitać.
Uścisnęli sobie dłonie, ale zamienili zaledwie parą słów,
ponieważ Poppy, zauważywszy po przeciwległej stronie sali
kuzyna, przeprosiła sympatycznego Niemca i ruszyła w jego
stronę.
- Co to za jeden? - mruknął James ponurym i trochę
napastliwym tonem prowadzącego dochodzenie oficera
śledczego, kiedy do niego podeszła.
- Kto taki? - zaczęła się z nim droczyć.
- No, ten facet, z którym rozmawiałaś.
- To Gunther Weiner.
- Szwab?
- Jeżeli już, to Niemiec - skorygowała nieszczególnie
eleganckie określenie kuzyna Poppy. - Mieszka we Frankfurcie
nad Menem, pracuje w dziale sprzedaży jakiejś firmy
Penny Jordan 45
elektronicznej.
- Skąd go znasz?
- Z poprzednich targów. Kręcił się trochę koło mnie,
Chris nawet żartował, że mnie podrywa.
- A teraz czego od ciebie chciał? - Zadając Poppy to
pytanie, James Carlton zmarszczył groznie brwi i mocno się
nachmurzył.
- Nie bój się, na pewno nie tajemnic firmy! -
odpowiedziała mu z przewrotnym uśmiechem. - Gunther chciał
się tylko ze mną przywitać. Może myśli o odnowieniu dawnej
znajomości?
Ku ogromnemu zdziwieniu Poppy, kuzyn nie zakpił z
niej, nie wyśmiał jej znajomości z przystojnym Niemcem.
Mruknął tylko:
- Ech, więcej poufałości niż znajomości. Niech on już
lepiej trzyma się od ciebie z daleka!
Po czym chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę
hotelowej restauracji.
Po kolacji James zostawił Poppy samą, wymawiając się
koniecznością odbycia jakichś pilnych wstępnych rozmów o
interesach.
Najpierw rozejrzała się trochę po hotelu, w którym,
adaptując zabytkowe mury, zdołano pomieścić - poza pokojami
dla gości - nie tylko salę restauracyjną, salę wystawową i kilka
kameralnych sal konferencyjnych, ale również siłownię, saunę i
basen. Wkrótce jednak, ponieważ poczuła się nagle bardzo
zmęczona pełnym wrażeń dniem, postanowiła wrócić do
pokoju.
Stwierdziwszy z ulgą, że kuzyna jeszcze nie ma, w
pośpiechu przebrała się, z braku koszuli nocnej, w swój lekki,
rozpinany peniuarek i w nim wsunęła się do małżeńskiego łoża.
Niemal natychmiast usnęła.
Już nigdy się nie zakocham 46
I miała wyjątkowo dziwny sen.
Zniła, że jest w łóżku z mężczyzną. Z mężczyzną,
którego pragnie. %7łe bardzo chce się do niego przytulić. %7łe
bardzo chce poczuć podniecające ciepło jego ciała i zmysłowy
zapach jego skóry. Ale on, niestety, uparcie się od niej odsuwa,
coraz dalej i dalej, aż na skraj szerokiego posłania. A kiedy sam
nie może się już dalej odsunąć, wtedy zaczyna ją odsuwać od
siebie.
I wówczas podejmują coś w rodzaju gry.
Najpierw on ujmuje ją za ramiona i odpycha. Ona jednak
znów do niego wraca. Wtedy on chwyta ją z obydwu stron na
wysokości bioder i odpycha, a ona wraca do niego po raz
wtóry. Zniecierpliwiony, po raz trzeci wyciąga ręce w jej
kierunku, chcąc ją zmusić do odsunięcia się na pewien dystans
i... mimowolnie dotyka jej biustu.
I wtedy...
Wtedy on już ani nie cofa dłoni, ani nie stara się jej
odepchnąć. A ona nadal nie zamierza się od niego odsunąć.
Przeciwnie, przybliża się, obejmuje go ramionami, próbuje
opleść nogami. A on rozbiera ją z kusego nocnego stroju i
najpierw pieści tylko jej piersi, a potem zaczyna pożądliwie
błądzić rękoma po całym jej ciele.
Błądzić?
Ależ nie, on bynajmniej nie błądzi! On z
nieprawdopodobnym wyczuciem i ogromną maestrią trafia
dłońmi właśnie tam, gdzie powinien, by podniecie ją jeszcze
bardziej , zelektryzować, rozbudzić...
Rozbudzić?
Poppy w pewnym momencie traci pewność, czy wciąż
jeszcze tylko śni, czy może to, czego z najwyższą zmysłową
rozkoszą doświadcza, dzieje się z nią w rzeczywistości,
rozgrywa na jawie.
Penny Jordan 47
Jest w łóżku z mężczyzną. Z mężczyzną, którego
pragnie. Czy to prawda, czy tylko sen?
Czuje żar jego ogarniętego podnieceniem ciała i
zmysłową woń jego skóry. Prawda czy sen?
Poddaje się jego namiętnym pieszczotom i gorącym
pocałunkom. Prawda czy sen?
Odwzajemnia je. Poddaje się gwałtownej,
wszechogarniającej fali namiętności, pozwala się jej porwać i
ponieść, coraz wyżej i wyżej, aż na sam szczyt ekstazy! Czy to
prawda, czy tylko sen?
W chwili spełnienia otwiera zamknięte dotąd oczy, unosi
mocno dotychczas zaciśnięte powieki. Już wie, że nie śpi i nie
śni, już jest tego pewna.
- James! - jęczy w najwyższym napięciu. - James? -
powtarza w chwilę pózniej omdlewającym, łamiącym się
głosem. - James - szepcze cichutko, kiedy gwałtowna aż do
bólu ekstaza przechodzi w słodkie ukojenie, a jej rozkołysane
rytmicznie ciało stopniowo nieruchomieje.
- Poppy! Och, Poppy! - odpowiada jej mężczyzna
niskim, zmysłowo matowym głosem.
- James!!!
Przenikliwy, histeryczny wrzask Poppy wytrąca Jamesa
Carltona z błogiego oszołomienia. Gwałtownie przytomnieje i
siada na posłaniu.
- Czyżbyś nie zdawała sobie sprawy, że to ja? - pyta
podejrzliwie, wpatrując się w kuzynkę, która właśnie przed
chwilą została jego kochanką. - Roiło ci się, że może to ktoś
inny? Może myślałaś, że to Chris? Albo ten młody Niemiec z
Frankfurtu, Gunther?
James robi się wyraznie zdenerwowany, wręcz
napastliwy. Jednak Poppy nie odpowiada na żadne z jego pytań,
uparcie milczy. Spogląda tylko na kuzyna, który właśnie przed
Już nigdy się nie zakocham 48
chwilą został jej kochankiem, okrągłymi ze zdziwienia oczyma.
Mijają powoli jedna po drugiej długie niczym stulecia
sekundy.
Poppy Carlton stopniowo przestaje się dziwić i nabiera
bolesnej pewności, że to, o czym z początku tylko śniła,
rozegrało się potem naprawdę. Uświadamia sobie, że stało się
coś, co w tej chwili, gdy jest już po fakcie, napawa ją wstydem,
a nawet odrazą. Coś, czego przecież nie chciała, lecz czego
podświadomie musiała chyba... pragnąć!
Penny Jordan 49
ROZDZIAA CZWARTY
Kiedy Poppy obudziła się rano, Jamesa już przy niej nie
było.
Może jednak to wszystko tylko mi się przyśniło? -
pomyślała. - Może przespałam całą noc sama, śniąc w taki
dziwny, taki niezwykły sposób?
- Nie, Poppy Carlton! Nie wolno ci się w ten sposób
oszukiwać! - skarciła półgłosem sama siebie.
Przecież to wszystko wydarzyło się naprawdę,
uprzytomniła sobie z rezygnacją. Czy jestem teraz z tego
zadowolona, czy też nie, muszę się przyznać, przynajmniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl