[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kamieniami .
 Co takiego?  oburzyłem się.  Ależ to kompromitacja. Co pomyślą ci, którzy będą
czytać ten protokół? %7łe nie umiemy odróżnić srebra od złota. Moja sława rzeczoznawcy dzieł
sztuki zostanie w ten sposób narażona na szwank. Protestuję przeciw takiemu wyjściu z
sytuacji.
Ale dyrektor Marczak nawet mnie nie słuchał. Wyciągnął z kieszeni protokół i zrobił na nim
dopisek, który następnie kazał mi uwierzytelnić moim podpisem.
 Tak jest  zacierał ręce.  W krypcie było ciemno i dlatego nastąpiła omyłka. A jednak
przy bliższych oględzinach kielichy srebrne okazały się złote.
Zgnębiony złożyłem podpis pod dokumentem.
 Trudno, panie Tomaszu  wzdychał obłudnie dyrektor.  Errare humanum est, czyli
błądzenie jest rzeczą ludzką. Innymi słowy, omyliliśmy się, ale w porę wybrnęliśmy z błędu.
Lecz na przyszłość  huknął na mnie groznie  na przyszłość, powiadam, żądam dowodu
winy złoczyńców. Mam też nadzieję, że jako lojalny obywatel uda się pan natychmiast na
posterunek MO i przyzna się do zamiany kielichów na złote, i opowie pan o okolicznościach
tej sprawy.
 Tak jest. To oczywiste  przytaknąłem.
A on tymczasem wyszedł na chwilę ze swego pokoju i po chwili wprowadził magistra
Pietruszkę.
Złote kielichy znajdowały się w tekturowym pudle na stole, więc Pietruszka nie mógł ich
zauważyć, i nie wiedział, w jakiej sprawie sprowadził go dyrektor Marczak.
 Proszę usiąść  na wszelki wypadek doradził dyrektor Pietruszce.  I niech pan mnie
wysłucha bardzo uważnie, albowiem sprawa, którą panu wyłuszczę, jest natury nader
delikatnej.
 Rozumiem  kiwnął głową Pietruszka i zrobił bardzo poważną minę.
Dyrektor zaś mówił dalej:
 Jak pan wie, Tomasz poprosił mnie o zezwolenie na dokładniejsze zbadanie pięciu
odnalezionych w schowku kielichów...
 To było niepotrzebne  rzekł szybko Pietruszka.  Obejrzałem je i stwierdziłem, że nie
przedstawiają większej wartości. Ot, zwykłe srebrne kielichy z końca ubiegłego wieku...
 Hm  chrząknął groznie dyrektor niezadowolony z wypowiedzi Pietruszki.  Niech mi
pan nie przerywa, tylko słucha uważnie, panie magistrze. Sprawa bowiem, że tak powiem,
jest wagi państwowej. Otóż, jak pan sam wie, Tomasz wypożyczył ode mnie te kielichy i po
dokładnie przeprowadzonych badaniach naukowych stwierdził ku swojemu i mojemu
zdziwieniu, że kielichy te są ze złota, wysadzane drogimi kamieniami.
 Co takiego?!  Pietruszka zerwał się z krzesła.
 A tak, panie magistrze  powtórzył dyrektor.  Są ze złota, co tym większego dodaje
panu splendoru jako odkrywcy schowka Koeniga.
I dyrektor Marczak sięgnął do pudła. Wyjął pięć złotych kielichów i postawił je na stole tuż
przed nosem ministra Pietruszki. A ten patrzył na nie zbaraniały ze zdumienia.
 Są ze złota. Rzeczywiście...  mruczał do siebie.  I mają szlachetne kamienie...
Wreszcie nie wytrzymał i krzyknął piskliwie:
 Ależ to nie te same kielichy! Tamte były ze srebra!
Dyrektor Marczak spojrzał na niego groznie.
 Ze srebra, pan powiada? I w dalszym ciągu brnie pan w popełnioną pomyłkę?
 Nic z tego nie rozumiem  szepnął magister Pietruszka, trochę przerażony groznym
tonem dyrektora.
 Wyjaśnię panu tę pomyłkę  łaskawie powiedział dyrektor Marczak.  W krypcie paliła
się tylko jedna świeca, prawda?
 Tak...
 A więc było mroczno.
 Tak jest.
 Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że w krypcie było niemal zupełnie ciemno.
 Tak jest.
 A więc w takich warunkach nietrudno się omylić. Sądziliśmy, że w krypcie znalezliśmy
pięć srebrnych kielichów. Ale przy dokładniejszych oględzinach okazało się, że są ze złota i
wysadzane drogimi kamieniami.
Magister Pietruszka zamyślił się. A po chwili powiedział:
 Wydaje mi się, że pan dyrektor ma rację. Z powodu tych ciemności kielichy wydały się
nam srebrne, choć były złote.
 Co zostało uwzględnione w dopisku do protokołu  dodał szybko dyrektor i podsunął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl