[ Pobierz całość w formacie PDF ]

siąść na ławeczce i zjeść przyniesioną z domu kanapkę, gdy nieoczekiwanie zapikał mi w
kieszeni telefon komórkowy.
Zakląłem cicho, po czym odebrałem.
- Pawle, gdzie jesteś? - usłyszałem głos pana Tomasza.
- W Aazienkach - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Tak się dotleniam...
Skrzywiłem się. Czyżby koniec laby?
- Biegnij na plac Na Rozdrożu i wskocz do dowolnego autobusu, jesteś mi potrzebny
w Bibliotece Narodowej, najdalej za piętnaście minut.
- Tak jest.
W biegu przegryzałem małe kęsy kanapki. Stroma alejka pod górę, brama, podwójny
rząd drzew... Przed pierwszą wojna światową znajdowała się tu ścieżka do konnej jazdy, a
okolica była jednym z najmodniejszych miejsc ówczesnej Warszawy. Teraz na dawnej
ścieżce urządzono parking. Minąłem wejście od ogrodu botanicznego, opadąjącą w dół
Agrykolę, i po kilku minutach kłusu znalazłem się na placu. Zbiegłem po betonowych
schodkach i w ostatniej niemal chwili wskoczyłem do ruszającego już autobusu linii 188.
Jedna szybka przesiadka i byłem przed przysadzistym budynkiem biblioteki. W
ramach obowiązków służbowych bywałem tu bardzo często, jednak nigdy nie polubiłem tego
gmachu. Architekt nie popisał się zupełnie. Zciany zewnętrzne wyłożono łamanym
piaskowcem, Wewnątrz jednak dominował żółty marmuropodobny kamień, chropowaty i
naznaczony żyłkami. Podłogi dla odmiany wyłożono brązowym zlepieńcem. Sprawiało to
wrażenie dość odpychające. Wszędzie, z wyjątkiem czytelni, wnętrza oświetlano
jarzeniówkami. Brzęczenie lamp, chorobliwa barwa ścian, niewygodne siedzenia, wszystko to
od razu wywoływało u mnie senność.
W tych paskudnych wnętrzach kryją się jednak nieprzebrane skarby ludzkiego
umysłu. Kilka milionów książek - ich liczbę mierzy się nie w sztukach, a w kilometrach
zajmowanych półek. Do tego tysiące tytułów gazet. Można spędzić tu całe życie i poznać
jedynie niewielki wycinek zbiorów...
Biblioteka jest wielka. Ma trzy duże czytelnie, łącznie na ponad tysiąc osób, do tego
kilkanaście mniejszych czytelni specjalistycznych, gdzie można zapoznać się ze zbiorami
kartograficznymi, mikrofilmami, dokumentami audio wideo... Gdzie w gmachu liczącym
kilkaset pomieszczeń miałem znalezć mojego szefa? Przed wejściem służbowym, od strony
Alei Niepodległości parkował policyjny radiowóz oraz nieduża furgonetka grupy wsparcia
technicznego.
Podejrzenie ukłuło mnie w serce. Czyżby ktoś włamał się do Biblioteki Narodowej!?
E, to chyba niemożliwe. Uspokoiłem się niemal od razu. Budynek był świetnie chroniony. A
jego skarby... Zagryzłem wargi, przypominając sobie wyczyny Arsena Lupina.
Drzwi były zamknięte, zadzwoniłem domofonem, po chwili usłyszałem brzęczyk i
wszedłem do środka.
- W czym możemy pomóc? - zapytał wąsaty portier.
Obrzuciłem jego barczystą sylwetkę zaskoczonym wzrokiem. Niezły kafar...
- Nazywam się Daniec, Paweł Daniec - powiedziałem.
- Ach, ten od Pana Samochodzika - oblicze strażnika rozpromieniło się. - Tu jest karta
magnetyczna, czekają na pana na piętrze w czytelni zbiorów muzycznych...
- Koło pracowni mikrofilmów - przypomniałem sobie.
- Dokładnie tak. Zresztą narysuję panu, jak tam dojść.
- Korytarzem do końca, w prawo, do głównego holu i po schodkach na górę?
- Czyli trafi pan bez rysowania. Piętro jest odcięte, ale policjant pana przepuści...
Ruszyłem szybkim krokiem przez żółte korytarze. Schody na piętro odgrodzone były
linką. Wisiała na niej karteczka:  Przepraszamy, remont .
 Sprytnie - oceniłem w myślach.
Na górze siedział policjant i pilnował, aby nie wszedł tam nikt niepowołany.
- Paweł Daniec - pokazałem legitymację
Gestem wskazał kierunek. Spojrzałem na zegarek. Osiemnaście minut od chwili
odebrania telefonu. Wszedłem do czytelni. Policyjni technicy pokrywali proszkiem do
zdejmowania odcisków palców niemal każdą powierzchnię. Pan Tomasz stał w głębi i
gawędził z nadkomisarzem Skorlińskim.
- Zwietnie, że jesteś - powiedział na mój widok. - Zdaje się, że mamy robotę...
- Co się stało? - zaniepokoiłem się.
- Vytautas wrócił do Polski... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl