[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Może innym razem?
Nudna Lindsay też się odwróciła i spojrzała na mnie triumfująco. Co za zarozumiałą
krowa.
Pięć minut pózniej
- Co za obrzydliwa krowa! Nie mogłam się opanować. Kazała Robbiemu zaprosić się
na drinka. Zaproponował, że mnie odwiezie do domu, a wtedy ona przylazła.
- Musisz ja pożreć orzekła Rosie To jedyne wyjście.
Kiedy opuszczałyśmy klub, Masimo właśnie pakował sprzęt.
- Ciao, Georgia, no to nara! zawołał za mną.
Wszystkie dziewczyny, który się wokół niego tłoczyły, spiorunowały mnie wzrokiem.
Poczułam się jak laleczka wudu cała pokłuta szpilkami.
Pomachałam do niego po luzacku. Och, już sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
Ellen znowu zaczęła bredzić jak potłuczona:
- Ale dlaczego on& yyy& no& dlaczego powiedział nara ?
- Zaraz się spotykamy u niego.
- Przecież miałaś przenocować u Jas zdziwiła się Rosie.
- Zasadniczo tak, ale zamierzam wymknąć się z domu Jas, a rano Masimo odwiezie mnie
tam z powrotem.
- O kurczę mruknęła Jools.
- No. Zanosi się na romantyczną noc. Dam wam znać, jeśli nauczę się czegoś nowego.
- Ale jak Jas wyjaśniła to swoim rodzicom? spytała Mabs. Mnie by za żadne skarby
nie wypuścili samej w nocy.
- Och, oni są spoko.
Dziewczyny spojrzały na mnie podejrzliwie.
- Nic nie powiedziałaś Jas, prawda?
- No, nie wszystko.
- Bardzo się zdenerwuje i może nawet wyląduje w wariatkowie zauważyła Rosie.
Boże, jakie to życie jest skomplikowane.
- Aadne dziewczyny nie mają lekko westchnęłam.
- Kogo masz na myśli?
- Oczywiście siebie.
Udała, że mnie policzkuje, i powiedziała:
- Nie świruj.
Wracam z dziewczynami do domu
Kazałam im się zamknąć, bo podeszli do nas Jas i Tom i ruszyliśmy do domu.
Cztery minuty pózniej
Jestem w całkiem niezłym nastroju. Lepszy Bóg Miłości w garści niż Bóg Seksu na dachu,
choć co prawda na razie nie siedzi na dachu, ale& no, na pewno wiecie, o co mi biega.
Tak się cieszyłam, że nawet Jas mnie nie wkurzała. Przez całą drogę przytulała się do
Toma, a co jakiś czas przystawali, żeby się pocałować. Nie tak na poważnie, tylko
cmokali się w usta. Bardzo słodkie. Jeśli ktoś lubi słodycze.
W pewnej chwili rozległ się dzwonek roweru i podjechał Sven na dziecięcym rowerku.
- Czadu, dziewczyny!!! Przejechał kawałek na tylnym kole i wpadł na drzewo. Zostawił
rower na ziemi, złapał Rosie i posadził ją sobie na barana. Widać jej była majtki.
Jestem dziki!!! wydarł się na całe gardło.
W sumie mówił prawdę. Rosie dodała z góry:
- No to papatki! Idziemy się trochę poprzytulać.
I Sven pobiegł do parku z garbem w kształcie dziewczyny.
Tata Mab odwiózł do domu Ellen, Jools i Honor. Mab kazała mu zaparkować dwie ulice
dalej, żeby nikt go nie zobaczył. Na wszelki wypadek kazała mu też udawać, że czyta
gazetę, żeby żaden z jej znajomych nie zobaczył jego głowy. Wszyscy trąbią, że
nastolatkom brakuje inicjatywy, a sami widzicie cały czas musimy niezle główkować. To
bardzo, bardzo męczące.
Kiedy już się z nimi pożegnaliśmy, poszliśmy we trójkę do domu Jas.
- Dobry koncert, nie? zagaił Tom. Ten Masimo to spoko gość. Prawda, Gee?
Trochę się krępowałam rozmawiać z Tomem o Masimie, który jest bratem Robbiego, i
tylko coś wymamrotałam.
- Podoba ci się, Georgia? spytała Jas, spoglądając na mnie znacząco.
Nie odpowiedziałam, więc wytrzeszczyła oczy i uniosła brwi. Ja zrobiłam to samo.
Mogłybyśmy to ciągnąć prze całą noc, gdyby nie Tom, który spytał:
- To jak? Pogadałaś z moim bratem?
- Właściwie to nie. Poszedł sobie z Lindsay.
- Hmmm& inaczej bym to ujął. Zmusiła go, żeby ją zaprosił na drinka nie zrobił tego z
własnej woli.
Postanowiłam złapać byka za rogi i trochę go potarmosić& och, zamknij się, mózgu!
Zdecydowałam, że wybadam Toma, co sądzi o tym wszystkim.
- Czy Robbie ci mówił, co o mnie myśli? spytałam.
Tom niespokojnie przestąpił z nogi na nogę i w końcu odparł:
- Często powtarza, że bardzo cię lubi i przykro mu, że wam nie wyszło, bo& no mniej
więcej chodziło o to, że byłaś dla niego trochę za młoda.
- Bo jest dla niego za młoda wtrąciła Jas. Szczerze mówiąc, jest za młoda dla
każdego chłopaka.
Spojrzałam na nią spode łba.
- Dzięki, najdroższa przyjaciółko.
Wpadła w fazę wymądrzania się. Powinna zaopatrzyć się w kostur i zapuścić sobie brodę.
Bredziła jak potłuczona.
- Gee, po prostu oceniam sytuację realistycznie. Jesteś zupełnie niepoważna. Ciągle
chichoczesz, tańczysz z gilem zwisającym z nosa i tak dalej. Nie jesteś gotowa na
poważny związek, kieruje tobą zwykła podjarka. Takie są fakty.
Nie wiedziałam, jak na to zareagować. Może miała rację? Może jestem zwykłym
pustakiem i powinnam w ogóle nie wychodzić ze swojego pokoju? Albo razem z panią
Wilson otworzyć sklep ze sztruksową odzieżą?
Wpadłam w dołek.
Który pogłębił się jeszcze bardziej, kiedy dziesięć minut pózniej musiałam sterczeć przy
garażu jak ten kołek w płocie i patrzeć, jak Jas i Tom całują się na pożegnanie. Nie
mogłam wejść do domu, bo Jas powiedziała, że mamy wejść razem. Starałam się na nich
nie patrzeć, ale słyszałam, jak się całują. Odgłosy mlaskania, oddychania i jakieś
szelesty. Czułam się jak zboczeniec. Właściwie to stałam się żeńskim odpowiednikiem
Elvisa Attwooda. Ale żena.
Cztery lata pózniej
W końcu Jas oderwała się od Toma, z dziewięćdziesiąt pięć lat się z nim żegnała, a potem
jeszcze pobiegła za nim, żeby dać mu ostatniego buziaka. Wreszcie udało mi się
wciągnąć ją do domu.
W domu Jas
Mama Jas weszła do kuchni w bardzo przyzwoitej koszuli nocnej. %7ładnych melonów
próbujących wyrwać się na wolność.
- Dziewczynki, dobrze się bawiłyście? spytała. Zostawiłam wam coś na ząb, na pewno
umieracie z głodu. Idę spać. Posłałam wam łóżka. Dobranoc, miłych snów. I wyszła.
Niesamowite.
%7ładnych pytań w stylu: Z kim tańczyłaś? Całowałaś się? Albo: O której to się wraca?!
To nie hotel! . Coś na ząb i dobranoc. Naprawdę niesamowite.
Na górze
Jas milion lat siedziała w łazience. Co ona tam robi? Spytałam przez drzwi:
- Co ty tam robisz?
- Smaruję się kremem nawilżającym na noc.
Matko kochana. Przez tyle czasu zużyła chyba całe wiadro.
W łózku
Siedzę na łóżku kompletnie ubrana.
- Georgia, jesteś kompletnie ubrana powiedziała Jas.
- Wiem. Zaraz wychodzę.
- CO???
- Mówiłam ci. O pierwszej Masimo ma po mnie przyjechać. O trzeciej w nocy leci do
Włoch, a w drodze na lotnisko podrzuci mnie tutaj.
- Nie mówiłaś, że masz się spotkać z Masimem, ale to nie ma znaczenia, no nie pójdziesz
na żadną randkę. Koniec, kropka.
- Jazzy.
- Poza tym co z Robbie? Co mu powiedziałaś? Co on sobie o tobie pomyśli? Zresztą nic
sobie nie pomyśli, bo żadnej randki nie będzie.
- Jazzy.
- Nie pójdziesz, inaczej dostanę szlaban na pięćdziesiąt lat.
- Przecież nikt się nie dowie. Dasz mi swoje klucze, po cichutku wymknę się tylnymi
drzwiami, szybciutko wybiegnę na ulicę, gdzie już będzie na mnie czekał mój cudowny
Bóg Miłości. Buzi-buzi, gadu-gadu, może uronię łezkę, kiedy będziemy się żegnać. Ale
tylko jedną, żeby sobie makijażu nie rozmazać. Zresztą niedługo się spotkamy na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Diamentowe imperium Lindsay Yvonne Zdrada, miĹoĹÄ i diamenty06
- Diamentowe imperium 06 Lindsay Yvonne Zdrada, miĹoĹÄ i diamenty
- 007._Cartland_Barbara_ _NajpiÄkniejsze_miĹoĹci_07_ _Znudzony_pan_mĹody
- 10. Price Maggie Intryga i miĹoĹÄ Przedmiot poĹźÄ dania
- Cartland Barbara NajpiÄkniejsze miĹoĹci 181 W ukryciu
- Millman Dan Droga miĹujÄ cego pokĂłj wojownika
- Chang Eileen MiĹoĹÄ jak pole bitwy
- 104. Anderson Caroline Dozgonna miĹoĹÄ
- Hannay Barbara Taniec miĹoĹci
- Markiz de Sade Zbrodnie miĹoĹci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- immortaliser.htw.pl