[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tej myśli jak tonący brzytwy.
- Jedna szalona noc wszystko na nowo skomplikuje -
zauważyła rozsądnie.
- Wobec tego zostań na tyle nocy, ile chcesz - na-
tychmiast zaproponował Luke.
Pokusa była coraz większa, nieprzeparta. A nieocze-
kiwana propozycja niestety była nie do przyjęcia. Wiel-
ka szkoda.
- Nie możemy się kochać, bo do reszty zamącimy
naszemu dziecku w głowie.
Luke zastygł, nie odezwał się. Po sekundzie lub
dwóch objął Erin i mocno przytulił. Przeszył ją roz-
koszny dreszcz od stóp do głów. Słyszała, że Luke
wzdycha, czuła falowanie jego potężnej piersi. Przez
jeden cudowny moment stała przytulona, szczęśliwa.
Chętnie zostałaby w tych silnych ramionach na zawsze.
Gdyby to było możliwe. Gdyby nie...
Delikatnie wysunęła się z objęć.
- Zostań. Proszę cię.
Mówił głosem pełnym hamowanej namiętności.
Wyciągnął ręce, aby zatrzymać Erin, lecz zdążyła
odejść dwa kroki.
- Daj spokój. Nie ma sensu się oszukiwać. Nie mogę
postąpić jak przed laty, nie chcę popełnić tych samych
błędów. Zapomniałeś, że odjeżdżam? - Mówiła prędko,
aby jej nie przerwał. - Być może będzie inna okazja. -
Lekko wzruszyła ramionami. - Może spróbujemy szczę-
ścia po moich wakacjach w Byron Bay. Oboje potrze-
bujemy więcej czasu, żeby spokojnie przemyśleć naszą
sytuację. Teraz jest za wcześnie.
Nie poruszyła sprawy, o której zamierzała poinfor-
mować Luke a. Bała się jednak, że jeśli natychmiast nie
odejdzie, straci resztki silnej woli i rzuci się byłemu
mężowi w ramiona.
- Dobranoc.
Milczący Luke patrzył na nią z mieszaniną złości i
smutku. Bardzo to przykre.
Odwróciła się i prędko oddaliła.
To, co chciała powiedzieć, musi poczekać do rana.
Zawsze było bezpieczniej rozmawiać z Lukiem w ciągu
dnia.
Długo po jej odejściu Luke stał na werandzie, pa-
trząc na czarny busz i granatowe niebo. Gwiazdy były
wyjątkowo jasne i wesoło mrugały, jakby kpiły z jego
braku rozsądku.
 Zostań na tyle nocy, ile chcesz".
Pierwszorzędna propozycja!
Dlaczego nie zdobył się na nic więcej? Przepełniała
go miłość, uczucia domagały się wyrażenia, powinien
więc mówić jak poeta. Lecz był podenerwowany i lekko
otumaniony pożądaniem. Prawdę powiedziawszy, moc-
no otumaniony.
Podczas ulewy uznał, że uwiedzenie Erin będzie naj-
lepszym sposobem, aby ją odzyskać. Liczył, że przez
całą noc będą kochać się jak dawniej i dzięki temu Erin
zmieni zdanie.
Po miłosnych szaleństwach będzie skłonna go wy-
słuchać. I uwierzy, że on nadal ją kocha, zawsze kochał
i chce, aby do niego wróciła.
A tymczasem zamiast uwodzenia, pięknej nocy i za-
pewnień o wielkiej miłości, zupełna klapa.
Erin oświadczyła, że potrzebuje więcej czasu, a on
nic nie powiedział. Ani słowa!
Dochodziła czwarta rano.
Erin nerwowo przemierzała pokój z kąta w kąt. Nie
mogła spać, więc już spakowała rzeczy i była gotowa
do drogi. Gotowa do odjazdu, ale... zakochana w
Luke'u.
Fatalnie, że puściła wodze fantazji i myślała o nie-
możliwym. Nadal gorąco kochała człowieka, którego
poślubiła, a potem porzuciła.
To nie tylko gra zmysłów. Luke spodobał się jej od
razu, od pierwszego wejrzenia. Z przyjemnością obser-
wowała go, gdziekolwiek był i cokolwiek robił.
Lubiła patrzeć, jak rozmawia lub bawi się z synem. Gdy
ujrzała go na lotnisku w Sydney, był ponury jak grado-
wa chmura, lecz powoli się zmienił. To znowu był bez-
troski, wesoły Luke. Książę z bajki, chociaż w dżinsach
i swetrze.
Co zrobić z wielką miłością?
Rzuciła się na łóżko, przewróciła na plecy i wlepiła
oczy w wolno obracający się wentylator.
Była przekonana, że wieczorem podjęła słuszną de-
cyzję. Godząc się na spędzenie nocy z Lukiem, dopro-
wadziłaby do kolejnej katastrofy.
Czy byłoby inaczej, gdyby Luke wyznał miłość? Jak
postąpiłaby, gdyby zaproponował małżeństwo?
Zamrugała i zakryła oczy, aby powstrzymać łzy. Za-
dawanie takich pytań jest pozbawione sensu. Luke ani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl