[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nauczyli go rycerskości i opiekuńczości wobec płci pięknej, a ponadto... jej
rozpacz przypomniała mu niebezpiecznie, że pragnie tej kobiety. Tylko on
wiedział, jak bardzo chciałby ją zamknąć w ramionach i pocałować. Gdyby to
zrobił, nie byłoby odwrotu. Przyspieszony puls potwierdził jego obawy.
 Jak możesz w ogóle tak myśleć?  spytał z pasją.
Charley odwróciła głowę i odpowiedziała dopiero po długim milczeniu:
63
R
L
T
 Widocznie mogę.
Była to odpowiedz dziecinna, obrona przed zbyt bolesną prawdą.
Raphael dobrze wiedział, jak to jest, gdy nie można ujawnić prawdziwych
uczuć.
Charley pomyślała, że właśnie włożyła mu do ręki broń, którą on może
ją zniszczyć. Po co mu to w ogóle powiedziała? Było już jednak za pózno,
żeby cofnąć wypowiedziane słowa.
 Rozumiem  mruknął Raphael.
Znów zapadło milczenie. Raphael zastanawiał się nad sytuacją. Czego
potrzebował jako dziecko, gdy dopadały go obawy i lęki? Chyba zapewnienia,
że nie ma do nich powodu. Wiedział, obserwując własną matkę, że pewność i
wiara w siebie konstytuuje kobietę. Bardzo chciał, żeby Charley w siebie
uwierzyła. Lecz między tą myślą a działaniem leżała połać ziemi niczyjej, a
Raphael był przekonany, że jeśli na nią wkroczy, znajdzie się po
niebezpiecznej stronie swojej osobowości.
Mógł nic nie zrobić. Mógł ją zostawić w spokoju. Mógł...
 No cóż, wybór należy do ciebie, ja jednak uważam, że ta suknia jest
dla ciebie stworzona. Masz odpowiednią figurę i nosisz się z elegancją. Nie
każda kobieta to potrafi.
Za pózno. Przekroczył bezpieczną granicę. Czyniąc to, stworzył
sytuację, której miał zamiar uniknąć.
Charley gapiła się na niego, poruszając ustami. Raphael powiedział jej
komplement. Uważał, że suknia się dla niej nadaje.
Ogarnęła ją euforia, przypływ szczęścia, który oczyścił jej umysł ze
wszystkich niepotrzebnych złogów i trucizn, zostawiając uczucie niezwykłej
lekkości i rozradowania. Spojrzała po sobie, jakby nie znała dotąd swojego
ciała, jakby musiała je dopiero poznać i zrozumieć.
64
R
L
T
 Z elegancją?  powtórzyła w zamyśleniu.
 Przymierz ubrania, a sama się przekonasz  odrzekł z mocą Raphael.
Nie rozmawiali już więcej, gdyż wróciła starsza ekspedientka w
towarzystwie dziewczyny z dwoma filiżankami kawy. Charley podziwiała
dyskrecję i doskonałe maniery personelu. Po chwili wszystkie kobiety znikły
w przymierzami.
Charley uznała, że kupowanie ubrań we włoskim stylu ma mnóstwo
zalet. Najpierw kolejna śliczna dziewczyna w czerni nałożyła jej makijaż. Inna
uczesała i upięła jej włosy. Dopiero potem pozwolono jej włożyć czarny
kostium i kremową jedwabną bluzkę. Nie wolno jej było zerkać w lustro,
dopóki wszystko nie było gotowe. Charley zastanawiała się z odrobiną
cynizmu, czy te wszystkie zabiegi mają na celu nakłonienie Raphaela do
wydania większej sumy pieniędzy. Zresztą, jakie to miało znaczenie. Na
końcu i tak okaże się, że wygląda jak żałosna karykatura.
Spojrzawszy w lustro, oniemiała. Wcale nie wyglądała żałośnie.
Zatrzepotała długimi, pociągniętymi tuszem rzęsami. Dyskretnie nałożone
cienie podkreślały kolor jej oczu, które raptem wydały się większe. Nerwowo
odwlekała chwilę spojrzenia na całe odbicie, z obawy, że może jednak uległa
złudzeniu. Opuściła wzrok na lśniące od szminki różowe wargi i szyję
widoczną spod dekoltu bluzki. Wciąż jeszcze nie widziała siebie całej.
Ekspedientka ruszyła do drzwi. Wkrótce Charley będzie musiała stanąć przed
Raphaelem. Wzięła głęboki oddech i popatrzyła w lustro. Cud się dokonał.
Stała przed nią wysoka szczupła dziewczyna o długich nogach, szalenie
kobieca i wypielęgnowana. Cóż to za magia? Jak zwykły kostium mógł
dokonać takiej przemiany? A może ponosi ją wyobraznia? Wierzy w słowa
Raphaela, bo chce w nie wierzyć? Rozdarta między zwątpieniem a nadzieją
65
R
L
T
Charley była bliska łez. Ponoć oczy nie kłamią; gdy stanie przed Raphaelem, z
pewnością dowie się prawdy.
Gdy weszła, odłożył gazetę, ale nie potrafiła wyczytać z jego miny, co
pomyślał. Poczuła lekkie rozczarowanie.
Płynnym ruchem modelki obróciła się na wysokich obcasach.
Raphael to zauważył.
 Zatem miałem rację, czyż nie?  spytał sucho.
Nie zamierzała się poddać.
 Rodzice...  zaczęła z uporem, ale jej przerwał.
 Cokolwiek słyszałaś w przeszłości, teraz się nie liczy. Tylko ludzie
słabi oskarżają przeszłość o obecne niepowodzenia; silni przyjmują jej skutki
do wiadomości i idą naprzód. Możemy wybrać, czy wolimy być silni, czy
słabi.
Odetchnęła głęboko. Wypełniała ją jakaś niesłychana lekkość, jakby się
pozbyła nieznośnego ciężaru. Usiłując zrozumieć, co czuje, usłyszała, jak
Raphael poleca ekspedientce zapakować wszystkie ubrania.
 Przecież ich jeszcze nie przymierzyłam  sprzeciwiła się Charley.
 Nie ma potrzeby. Będą leżały doskonale. Dochodzi druga, a my nie
jedliśmy jeszcze lunchu.
Charley przebrała się z powrotem w dżinsy i podkoszulek, a nowe
ubrania miały na nią czekać w apartamencie Raphaela.
Zjedli lunch w przytulnej restauracji z ogródkiem ocienionym bujną
roślinnością, zza której przeświecało wiosenne słońce. Mimo ładnego
otoczenia lunch przebiegał w ponurym nastroju. Raphael ledwie się odzywał
do Charley, mimo prób nawiązania rozmowy o zabytkach miasta, jakie
czyniła. Straciła przez to apetyt i także milczała. Wyraznie się nudził w jej
towarzystwie.
66
R
L
T
Poczuła ukłucie zazdrości, gdy powiódł wzrokiem za brunetką
olśniewającej urody, która przechodziła ulicą.
Starała się nie okazywać smutku, kiedy podciągnął mankiet koszuli i
spojrzał na zegarek, jakby się niecierpliwił. Jakaż była głupia, wyobrażając
sobie, że po zakupach Raphael zaprosi ją na zwiedzanie miasta.
Raphael uznał, że popełnił błąd, przyprowadzając Charley na lunch do
tak małej restauracji. Jej przytulność tylko zwiększała jego pożądanie. Mimo
woli rozmyślał o przytulności swojej sypialni i nagiej Charlotte, którą tak
chętnie wziąłby w ramiona. Wciąż się dziwił, że wywiera ona na nim tak
wielkie wrażenie. Pozostawał czasem obojętny wobec bardziej kuszących
kobiet. Promień słońca oświetlający jej bladą szyję kazał mu myśleć o
dotykaniu jej, posiadaniu. To czyste szaleństwo. Pożądanie nie może nim
zawładnąć. Przecież to on ustala zasady.
 Po południu mam kilka spotkań.
Przynajmniej się do niej odezwał, chociaż chłodno i zdawkowo. Charley
przyjrzała mu się uważnie, gdy płacił rachunek. Może Raphael żałuje swojej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl