[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Pierce przytknął palec do jej ust.
" Dobrze. Nie będę się kajał, ale ty też nie rób sobie wyrzutów. Tak czy inaczej
przepraszam. I musisz mi wybaczyć, bo inaczej będę ciągnął tę rozmowę, aż...
" Zgoda. - Portia uśmiechnęła się i spojrzała na niego z takim uwielbieniem, że poczuł się
niezręcznie.
Szukał właściwych słów, podczas gdy ona wodziła dłonią po świeżym zaroście na jego
twarzy. W końcu zdecydował się na bezpośredniość.
" Pojedziesz ze mną do Baronsford? - spytał.
" Nie mogę - odparła Portia bez namysłu.
" Dlaczego? - zdziwił się Pierce.
" Bo musimy dotrzeć do Walii, zanim lady Primrose wyjedzie na całe łato - wyjaśniła
Portia.
" Może już wyjechała.
" Więc zaczekam, aż wróci. - Portia przewróciła się na plecy i spojrzała w sufit. Jej twarz
wyrażała upór.
" Ale to może być niebezpieczne - stwierdził Pierce, opierając się na łokciu. -
Okoliczności twoich narodzin przez całe lata nie dawały spokoju Middletonowi.
Sądzisz, że teraz admirał po prostu o wszystkim zapomni? Na pewno już kogoś za wami
wysłał.
" Nie wie, gdzie jesteśmy.
" Zrobił karierę dzięki umiejętności tropienia wrogów. - Pierce ujął Portię pod brodę i
obrócił do siebie jej twarz. -Twoi znajomi z Bostonu wiedzą o lady Primrose. Jak
myślisz, ile czasu zajmie admirałowi wyciągnięcie wniosku, że pojechałaś do swojej
dobrodziejki?
" Lady Primrose ma ogromne wpływy. Znajdzie nam tymczasową kryjówkę, a potem
miejsce, gdzie będziemy mogły zostać na stałe.
" I tego właśnie chcesz? - spytał Pierce. - Uciekać do końca życia?
" Nie mam innego wyjścia. - Portia tez oparła się na łokciu. - Ale warto było uwolnić
matkę. Obie jesteśmy gotowe ukrywać się, żeby tylko nie wróciła do Bostonu.
" Więc jedzcie ze mną do Baronsford - zaproponował Pierce. - Po co narażać Helenę i
siebie na niebezpieczeństwo? Kiedy zawiniemy do Greenock, wyślesz list do lady
Primrose. Możesz jej napisać, dokąd się wybierasz. Po-myśl o tym jako o szansie, żeby
wprowadzić swoje plany w życie. I będziemy razem.
" Nie - powiedziała krótko Portia, zrywając się Z łóżka. Pierce pociągnął ją w dół.
" Jesteś nierozsądna - stwierdził. - Dlaczego się upierasz?
" Powinieneś spędzić czas z rodziną. Nie potrzebujesz nas...
- Potrzebuję ciebie. - Pierce przytrzymał ją, gdy znowu chciała wstać. - Chcę mieć cię
przy sobie w Baronsford. - Zaskoczył siebie samego tak samo jak Portię. - Przyznaję, że
trochę obawiam się tego powrotu. Opuściłem rodzinny dom w dość nieprzyjemnych
okolicznościach. Mój starszy brat, hrabia Aytoun, został poważnie ranny. Groziła mu
śmierć. Jego zona Emma, którą znałem przez całe życie, zginęła. Przez tę tragedię nasza
rodzina się rozpadła. Wyjechałem, przysięgając sobie, że nigdy nie wrócę. Teraz tam
jadę, a ty jesteś w dużej mierze za to odpowiedzialna. Dobrze zapamiętałem, co mówiłaś
o samotności i rodzinie. Dlatego w końcu przeczytałem list Lyona i dowiedziałem się o
zmianach w jego życiu. Uznałem, ze czas zawrzeć pokój.
Bramy przeszłości zostały otwarte. Pierce już nie mógł ich zamknąć. Mówił dalej.
Opowiedział o Emmie. O Davidzie. O Lyonie, dawnym i obecnym. O zmianach, które
zaszły w Baronsford. Portia milczała. Jej ciemne oczy wezbrały łzami, kiedy usłyszała,
jak znalazł brata i jego żonę u stóp urwiska.
- Ty jesteś teraz najważniejszą osobą w moim życiu.
Bez ciebie czuję się niepełny. Chciałbym mieć cię przy sobie, kiedy pojadę do
Baronsford - dokończył Pierce.
Portia pocałowała go ze łzami w oczach.
- Pojadę Z tobą.
W małej kajucie było ciemno, gdy Portia wśliznęła się do niej cicho. Helena leżała na
koi, ale nie spała. Odezwała się, dopiero kiedy córka podeszła i poprawiła jej koc.
" Wygodnie mi, dziękuję.
" Obudziłam cię - stwierdziła Portia ze skruchą. - Przepraszam.
" Nie ma za co. Nareszcie przespałam całą noc, bo nie musiałam wysłuchiwać twoich
jęków i westchnień.
- Cieszę się - szepnęła córka, całując ją w policzek.
Helena wyczuła smutek w jej głosie. Chwyciła ją za rękę.
- Porozmawiaj ze mną, skarbie. Co się stało? Co między wami zaszło?
Portia usiadła na brzegu łóżka.
" Nic złego. Ale błagam cię, mamo, nie rób żadnych uwag na temat tego, że Pierce i ja
jesteśmy...
" Kochankami? Dwojgiem ludzi dla siebie stworzonych?
" Pierce i ja jesteśmy... kochankami - przyznała nieśmiało Portia. - Ale to nie oznacza, że
czeka nas wspólna przyszłość. I dlatego nie doszukuj się czegoś więcej w tym, co zaraz
ci powiem.
" O co chodzi, dziecko?
" Nastąpiła zmiana planów. Pierce zaprasza nas do Baronsford, jego rodzinnego domu w
Szkocji. Mówi, żebyśmy z portu wysłały list do lady Primrose i powiadomiły ją, dokąd
się wybieramy. To ma sens, bo jeśli ona uzna, że w Szkocji będziemy bezpieczniejsze
niż w Anglii albo Walii... - Portia wzruszyła ramionami. - Zdaje się, że tak będzie
lepiej.
" Pan Pennington chce przedstawić cię rodzinie - stwierdziła matka.
" Proszę, mamo. - Głos Portii się załamał. - To bardziej bolesne, niż sądziłam. Musisz
zrozumieć, że nie jesteśmy z Piercem dla siebie przeznaczeni.
" Dlaczego? - Helena otoczyła ramieniem plecy córki. Przez chwilę siedziały w
milczeniu. - Rozumiem. Chodzi o różnicę klas i majątków. Cóż, uważam, ze dla niego
nie ma znaczenia, że nie dostaniesz posagu.
" Ale dla mnie ma - rzekła Portia z uporem. - Nie chodzi o posag. Po prostu nie chcę
związku, do którego nic nie wniosę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl