[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
- Bo\e, to\ to prawdziwa tortura - jęknął. - Marzę o tym,
\eby kochać się z tobą teraz i tutaj. Do utraty przytomności.
- Wystraszylibyśmy wszystkie okoliczne kaczki.
- I zaraz by nas aresztowali. Masz dzisiaj wolne
popołudnie? - zapytał.
Amanda z trudem przełknęła ślinę. Przeleciała w myślach
plan spotkań: trzecia - spotkanie z prawnikiem; czwarta
trzydzieści - z dekoratorem wnętrz; potem szkoła. Bez szans.
Ale po chwili zapytała filuternie:
- A ty?
Przez moment zastanawiał się, czy nie odwołać wa\nego
spotkania, które mogłoby zaowocować interesem roku. Nie,
tego nie mógł zrobić. Pokiwał więc przecząco głową, lecz bez
przekonania.
- Ale za to jutro...
- Myślałam, \e chcesz spędzić cały weekend z Sadie?
- Sadie będzie pracować do piątej. Chcę, by poczuła
ka\dy mięsień, \eby miała po prostu dość. Mo\e zrozumie, jak
przyjemne \ycie pędziła w szkole.
- Prawie jest mi jej \al.
- Nawet nie próbuj brać jej w obronę. Wcią\ jest ci winna
przeprosiny. - Uniósł jej dłoń do ust. - Jednak to, \e ona
pracuje, wcale nie oznacza, \e i ja muszę. Moglibyśmy
spędzić ze sobą prawie cały dzień! Uda ci się wyrwać?
Twarz Amandy rozświetliła się. Wiedział, \e teraz jest
dobry moment, by wyznać prawdę. Coś jednak
powstrzymywało go. Nie chciał, \eby Mandy doszła do
wniosku, \e jej nie ufał. Jutro. Jutro na wsi będą mieli
wystarczająco du\o czasu na wszelkie wyjaśnienia. Wyjął
chrupiącą kanapkę z serem i z piklami i zatopił w niej zęby.
- Przyjadę po ciebie koło dziesiątej. Co o tym myślisz?
- Cudownie, ale przyjedz lepiej do biura. Jutro rano
muszę jeszcze załatwić kilka drobiazgów.
- Do agencji?
- Tak.
Przez chwilę Amanda miała ochotę wyrzucić z siebie
wszystko. Ale Daniel gotów pomyśleć, \e za\artowała sobie z
niego... Mo\e nawet nie będzie chciał kontynuować tej
znajomości. Nie mogła ryzykować. Jutro wszystko mu
wytłumaczy. Na spokojnie. Być mo\e uda jej się wybrać na
tyle dogodny moment, \e Daniel potraktuje tę całą sprawę jak
dobry \art. Uśmiechnęła się do swoich myśli.
- Dokąd pojedziemy? - zapytała po chwili.
- Myślałem o domku na wsi. To bardzo ciche i spokojne
miejsce.
- Sadie, jutro nie będzie mnie w pracy. Nawet nie
podniosła wzroku znad gazety.
- No i co z tego? Nie musisz przecie\ trzymać mnie za
rączkę! - Zało\yła na uszy słuchawki walkmana. - Na
wypadek gdybyś miał się o mnie martwić, chcę cię pocieszyć,
\e znajdą się inni, którzy z miłą chęcią cię zastąpią - dodała
jakby nigdy nic i ju\ miała uruchomić przycisk  start", aby
dać do zrozumienia, \e uwa\a rozmowę za zakończoną.
Szybkim ruchem ręki powstrzymał ją od tego.
- I mam nadzieję, \e na tym poprzestają!
- O co ci chodzi, tato? - Podniosła w końcu wzrok i
spojrzała mu prosto w oczy. - Ty mo\esz zabawiać się z jakąś
panną, a ja mam siedzieć w domu i wertować zeszyty? Tak
sobie to wymyśliłeś?
- Czy\byś dokonała ju\ wyboru? Uwa\aj tylko, \eby nie
zaskoczyły cię skutki tej decyzji.
Pomimo \e twarz Sadie pokryta była grubym, trupio
bladym makija\em, nietrudno było dostrzec rumieniec na jej
policzkach.
- O co ci chodzi, tato? Ned to miły facet, jeśli jego masz
na myśli.
- To dobry kierowca. Ale nie sądzę, \eby określenie
 miły" zbytnio do niego pasowało. Na ogół trzydziestoletni
faceci nie interesują się małolatami chodzącymi do szkoły.
- Ju\ ci powiedziałam, \e nie zamierzam wracać do
szkoły.
Postanowił zlekcewa\yć jej ostatnią wypowiedz.
- Sadie, on jest dla ciebie o wiele za stary. Mogę ci
przysiąc, \e w jego \yciu nie brakuje dojrzałych kobiet.
Oczywiście, są pewne korzyści wypływające z romansowania
z córką szefa. - Specjalnie ujął to w ten sposób. Miało ją to
zaboleć. - Nie on pierwszy i nie ostatni wpadł na ten pomysł.
- Sam lepiej uwa\aj! Kobiety potrafią być równie
pomysłowe. Nie zapominaj o mojej kochanej mamusi! - Jej
głos brzmiał wyjątkowo nieprzyjemnie. Bawiła się jednym ze
swoich licznych kolczyków. - Uwa\aj, \ebyś się nie dał
wrobić po raz drugi. A wez przy tym pod uwagę, \e kiedy
moja mamusia u\yła mnie jako argumentu, \eby zmusić cię do
ślubu, miałeś zaledwie dwa samochody. Teraz jesteś naprawdę
tłustym kąskiem. Myślisz, \e panna Fleming nie zdaje sobie z
tego sprawy? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl