[ Pobierz całość w formacie PDF ]
komórka, każdy atom mojego ciała drżą z pożądania.
Słyszałam, jak Cal przewraca się w swojej sypialni, i nienawidziłam
ściany, która nas oddzielała. Nie wiem, jak udało mi się powstrzymać od
wstania i przejścia do jego pokoju. Pragnęłam się przytulić, czuć jego
gładką, ciepłą skórę. Sprawdzić, jak to jest, gdy kobieta i mężczyzna się
kochają.
Chyba tylko pewność, że słusznie postanowiłam, by najpierw odbyć
rozmowę z Donem, zatrzymała mnie w tym pustym łóżku. No i
świadomość, że choć obojgu nam ciężko, Cal też to rozumie.
Jutro... Czekałam tak długo, mogę wytrzymać jeden dzień. Nie będzie
między nami żadnych cieni, żadnych niedokończonych spraw...
139
RS
Noc wydawała się nie mieć końca, zaczęło się robić jasno, kiedy
wreszcie zasnęłam.
- Philly? - Nawet brzęk filiżanki stawianej na stoliku nie był
wystarczająco kuszący, żebym zechciała otworzyć oczy. Jęknęłam z
niechęcią. - Wstawaj, kochanie moje. - Cal usiadł na brzegu łóżka i
delikatnie głaskał mnie po włosach. - Dałem ci pospać tyle, ile to było
możliwe.
Kochanie moje? Choć byłam potwornie zdrętwiała, nie umknęła mi
czułość w jego głosie. Odwróciłam się i mrużąc oczy przed światłem,
wychyliłam się z pościeli, odgarnęłam włosy i usiadłam na łóżku.
- Cześć - powiedziałam, czując dziwne onieśmielenie. Liczyłam na to,
że mnie pocałuje. Bardzo tego chciałam. Nic z tego. Widać nie zamierzał
ryzykować.
- Cześć. Wyspałaś się trochę?
Cal był już umyty i ubrany, ale nie wyglądał na wypoczętego.
- Nie bardzo. A ty?
- Przeżyję. A jeśli chcesz pojechać do domu... - Zawiesił głos.
Zabrzmiało to bardziej jak pytanie niż stwierdzenie, jakby miał nadzieję, że
być może zmieniłam zdanie. Pokusa, żeby opaść na poduszki, zapomnieć o
podróży i zaprosić go, żeby ku obopólnej radości nasycił się moją cnotą,
była naprawdę przeogromna.
- Jadę - powiedziałam i wypiłam łyk gorzkiej herbaty. Boże, tak
bardzo potrzebowałam cukru... - Boję się tylko, że narażę się Sophie, waląc
o świcie do drzwi.
- Trudno nazwać to świtem. Dochodzi jedenasta...
140
RS
- Co?! - Odstawiłam herbatę, odrzuciłam przykrycie i spuściłam nogi z
łóżka. - Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej? Zanim dojadę do Maybridge,
zrobi się ciemno.
- Nie ma obaw. Rozmawiałem z Tessą. Odwiozę cię jej samochodem.
- Ale...
- Proszę, spełnij tę moją zachciankę. Uznałaś, że Don jest tym
jedynym i że do niego wracasz. Nie znaczy to jednak, że ja mogę zmienić
swoje uczucia, ot tak, na zawołanie. Nie potrafię przestać troszczyć się o
ciebie.
Słyszałam, co mówi. Powtórzyłam to sobie, jakbym przewijała taśmę z
nagraniem, nic jednak nie rozumiałam.
- Powtórz to jeszcze raz.
- Wszystko rozumiem, choć myślę, że robisz błąd. Uważam, że
mężczyzna, który pozwolił ci odejść po tylu latach, jest głupcem i wcale na
ciebie nie zasługuje, ale...
- Cal...
- A ja jestem jeszcze większym idiotą, skoro pozwalam ci jechać,
zamiast walczyć do upadłego. Różnica między nami polega na tym, że ja
wiem, iż musisz sama dokonać wyboru. Inaczej nigdy nie będziesz
szczęśliwa. A na twoim szczęściu zależy mi bardziej...
- Cal...
- Bardziej niż na własnym. - Nie pozwalał sobie przerwać, jakby bał
się, że nie będzie potrafił zacząć jeszcze raz. - Wiem, co chcesz powiedzieć.
%7łe to niemożliwe, że nie istnieje miłość od pierwszego wejrzenia, że to tylko
pożądanie.
- Cal, proszę...
141
RS
- Ale przecież gdyby chodziło wyłącznie o seks, ostatnia noc
wyglądałaby zupełnie inaczej. To wariactwo, wiem o tym. Spotkaliśmy się
zaledwie dwa dni temu. Zobaczyłem młodą kobietę, wściekłą, że porywam
jej taksówkę, i już po chwili stała tam zmieszana, zaczerwieniona ze wstydu
jak dziewica. Miałem ochotę pocałować cię od razu, na chodniku... Prawdę
mówiąc, miałem ochotę na znacznie więcej niż pocałunek. A kiedy podałaś
mi adres, pomyślałem sobie, że to przeznaczenie. Los. Fatum...
No dobrze. Uznałam, że już zaspokoiłam pierwszy głód, pochłaniając
to wyznanie.
- Cal, zamknij się wreszcie.
- Przepraszam, wiem, że nie zamierzasz tego słuchać. Nie chciałem cię
tym zadręczać. Jesteś samotna, nieszczęśliwa i omal nie popełniłaś
potwornego błędu. Rozumiem cię, naprawdę.
- Cal, posłuchaj mnie. Posłuchaj uważnie. Jadę do domu, bo chcę
powiedzieć Donowi, że spotkałam kogoś innego. Kogoś, kto rozświetlił
moje życie jak... jak milenijne fajerwerki. Kogoś, przy kim poczułam się jak
prawdziwa kobieta...
- Ale...
- Posłuchaj mnie! Jadę do Maybridge tylko z jednego powodu. Chcę
powiedzieć Donowi, że wiem, jak bardzo ryzykuję. %7łe ten facet ciągle
podróżuje, znika nie wiadomo gdzie, na całe miesiące przepada w jakichś
przerażających miejscach i nawet nie wiadomo, czy stamtąd wróci. Ale bez
względu na wszystko, ja się zmieniłam już w chwili, gdy go poznałam.
Dlatego Philly i Don stali się historią.
- Philly...
142
RS
- Jeszcze nie skończyłam. Chcę powiedzieć Donowi, że go kocham i
zawsze będę cenić jako swojego przyjaciela. W gruncie rzeczy byliśmy
wyłącznie przyjaciółmi. Najlepszymi, najserdeczniejszymi. - Wzięłam
głęboki oddech. - Widzisz... mówiłeś, że czerwienię się jak dziewica... To
dlatego, że... nią jestem... To był ten sekret.
Na długą chwilę zapadła cisza, nim do Cala dotarł wreszcie sens moich
słów.
- Ale... To znaczy...
- To znaczy, że wczoraj po raz pierwszy byłam tak blisko... - W tym
momencie zobaczyłam, jak bardzo jest zaskoczony, i nerwy mnie zawiodły.
- ... kochania się - dokończył i wziął mnie za rękę. - Kochania się -
powtórzył i otoczył mnie ramionami. Przytulił bardzo mocno i poczułam, że
drży. - Wczoraj w restauracji byłaś gdzieś daleko. Próbowałem cię
przywołać do siebie, a wtedy powiedziałaś...
- %7łe muszę jechać do domu. Zobaczyć się z Donem. Skończyć to, co
się właściwie nigdy nie zaczęło.
- Myślałem... że umrę. Serce mi pękało, a musiałem udawać, że to nie
koniec świata. Jednak wydawało mi się, że chyba powoli umieram.
Podniosłam rękę i położyłam dłoń na jego policzku.
- Nic nie powiedziałeś. Nie próbowałeś mnie przekonać.
- Każdy musi dokonać własnego wyboru, Philly. Gdybym cię nawet
namówił na pójście do łóżka, co bym zyskał?
- Być może oboje wyspalibyśmy się porządnie. - Zaczerwieniłam się
znowu, bo przecież nie o to mu chodziło. - W każdym razie dobrze o tobie
świadczy, że nie próbowałeś. Prawdziwy, szlachetny, rycerski bohater.
143
RS
- Nie taki szlachetny. Skoro już tyle powiedzieliśmy, muszę się jeszcze
do czegoś przyznać. Rzeczywiście upuściłaś klucz w przedpokoju. Stanąłem
na nim, a potem schowałem, kiedy szukałaś w łazience.
- Czy mogę wiedzieć, czemu?
- Przez chwilę... pomyślałem, że może spróbuję jakoś inaczej... Jesteś
zła?
- Zła? %7łe mnie pragnąłeś? Chyba żartujesz? - Byłam tak szczęśliwa, że
nie chciałam już udawać. - Prawdę mówiąc, trochę mi ulżyło. Nawet bohater
musi mieć jakiś słaby punkt. Wtedy jest bardziej realny...
- Ostrzegam cię, Panno Rozsądna, Znakomita i jak tam jeszcze cię
zwą, że jeśli natychmiast nie okryjesz swojego ciała od stóp do głów, to ten
słaby punkt stanie się cholernie... - Pocałowałam go. Ponieważ nie mogłam
się pohamować. I dlatego, że nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście... -
Twardy - dokończył z jękiem, kiedy oderwałam się od jego ust, żeby nabrać
powietrza.
- Taak - powiedziałam cicho. - Zauważyłam.
- Wynocha! Ale już! - Wrzasnął, a ja złapałam swoją małą czarną
sukienkę, buty i bieliznę, i umknęłam ze śmiechem. Cal złapał mnie przy
drzwiach.
- Chyba o czymś zapomniałaś? - Sięgnął do wieszaka i otulił mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- 633. Fielding Liz Prawdziwy bohater
- Fielding Liz OcaliÄ marzenia
- Fielding_Liz__ _Ogrod_szczescia
- ÂŚwidziniewski Wojciech Ragnarok, próba generalna
- How to Answer Hard Interview Questions
- 06. Dynastia Danforthow Galitz Cathleen Powiedz to wreszcie
- Wszystko zda się psu na epigram Stanisław Kubajek
- Breeds 04 Kiss of Heat
- Hislop Victoria Wyspa
- KZNI
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lurixomt2.keep.pl