[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że jest zdrów i cały. Przyniósł ze sobą brytyjski biuletyn informujący, że
niemiecki opór słabnie, i zapowiadający desant aliantów na wyspę. Z
przesadnym optymizmem relacjonował sukcesy partyzantów. Wszyscy
mówili o rychłej Kapitulation, a rankami Niemcy zastawali na budkach
wartowniczych, ścianach koszar i pojazdach zamaszyście wymalowane,
wielkie litery K.
Same w sobie te działania wymierzone przeciw Niemcom niewiele
znaczyły, jednak rozpatrywane w szerszej perspektywie i one także przy-
czyniały się do zmiany sytuacji. Los odwracał się od Niemców w całej
Europie, a ich bezwzględne panowanie nad kontynentem stawało się coraz
mniej pewne. Na Krecie morale Niemców tak się obniżyło, że zaczęli
wycofywać oddziały z wysuniętych placówek; zdarzały się również
przypadki dezercji.
Maria pierwsza spostrzegła zniknięcie małego garnizonu stacjonującego w
Place. Zawsze dotąd, punktualnie o szóstej, Niemcy urządzali pokaz siły i
starali się zastraszyć mieszkańców, maszerując tam i z powrotem główną
ulicą miasteczka, a niekiedy także zatrzymując napotkanych po drodze
przechodniów.
- Dzieje się coś dziwnego - powiedziała do swej przyjaciółki Fortini. - Coś
się zmieniło.
Nie trzeba im było wiele czasu, by zrozumieć, na czym polegała ta
zmiana. Zegar wskazywał już dziesięć po szóstej, a wciąż nie słyszały
znajomego łoskotu podkutych butów.
- Masz rację - odparła Fortini. - Jest cicho.
W ciągu godziny nowina o zniknięciu niemieckiego garnizonu obiegła
miasteczko. Wieczorem główny plac wypełnił się ludzmi świętującymi
oswobodzenie ich skrawka wyspy.
Zaledwie kilka dni pózniej, 11 pazdziernika 1944 roku, wyzwolenia do-
czekał się Iraklion. To zdumiewające, biorąc pod uwagę wcześniejsze
okrucieństwa Niemców, ale na opuszczających miasto oddziałach nie-
mieckich nie dopuszczono się żadnego odwetu; okrutnie za to rozprawiono
się z wszystkimi podejrzanymi o kolaborację. W zachodniej części Krety
natomiast Niemcy utrzymali się aż do 1945 roku.
Pewnego ranka Vangelis Lidaki zmywał kieliszki pozostałe z poprzed-
niego wieczoru, słuchając ryczącego na cały głos radia, gdy naraz muzyka
ucichła i zapowiedziano komunikat. Przerwa trochę zirytowała właściciela
baru, jednak uroczysty i radosny ton spikera sprawił, że Lidaki nadstawił
uszu.
 Dziś, ósmego maja 1945, Niemcy podpisali formalny akt kapitulacji. W
najbliższych dniach wszystkie oddziały nieprzyjacielskie opuszczą rejon
Chanii i Kreta znów będzie wolna".
Na powrót zabrzmiała muzyka i Lidaki zastanawiał się przez chwilę, czy
nie padł ofiarą halucynacji. Wystawił głowę za drzwi baru i zobaczył
nadchodzącego pośpiesznie Georgiosa.
- Słyszałeś? - spytał Georgios.
- Tak!
A zatem była to prawda. Tyrania dobiegła kresu. Kreteńczycy nigdy nie
przestali wierzyć, że prędzej czy pózniej wypędzą wrogów z wyspy, a
jednak, gdy to w końcu nastąpiło, ich radość nie miała granic.
CZZ 3
Rozdział szósty
1945
OKAZJ do celebrowania świeżo odzyskanej wolności stało się
przypadające dwa tygodnie po zakończeniu okupacji święto Agios
Konstandinos. Burza minęła i upojonych szczęściem Kreteńczyków ogarnęło
istne szaleństwo. Jak wyspa długa i szeroka na rożnach obracały się tłuste
kozlęta i suto wykarmione jagnięta, a na niebie wybuchały fajerwerki.
Dziewczęta z Plaki wystroiły się w najpiękniejsze suknie. Nawet podczas
nabożeństwa w kościele błądziły myślami daleko od świętych spraw. Anna
stała się tymczasem doświadczoną flirciarą. Najszczęśliwsza czuła się
wówczas, gdy potrząsając bujną grzywą i uśmiechając się czarująco,
wiedziała, że otaczający ją chłopcy nie mogą oderwać od niej oczu.
- Dzisiejszy wieczór będzie wyjątkowy - oznajmiła. - Czuję to w
powietrzu.
- A to czemu? - zdziwiła się Fortini.
- A to temu, że chłopcy wrócili.
Mówiła o kilkudziesięciu kolegach, którzy opuścili miasteczko, by
walczyć w partyzantce, a teraz pojawili się z powrotem już jako młodzieńcy.
Wśród nich był Antonis, brat Fortini. W ciągu czterech lat spędzonych z dala
od Plaki stał się szczupłym, silnym mężczyzną. Nosił już nie tylko wąsy, ale
i brodę, a przeżyte w górach zimy i upalne lata dały mu poczucie
niezależności.
To właśnie romantyczna postać Antonisa zawładnęła tego wieczoru
sercem Anny. Kiedy zaczęły się tańce, robiła co w jej mocy, żeby zwrócił na
nią uwagę. Gdyby się jej to nie udało, Antonis stałby się w miasteczku
prawdziwym wyjątkiem. Wszyscy zwracali na nią uwagę nie tylko dlatego,
że była o pół głowy wyższa od innych dziewczyn w Place. Anna miała także
dłuższe, bardziej falujące i błyszczące od nich włosy, jej wielkie, migdałowe
oczy ocieniały frędzle rzęs, a równiutkie zęby połyskiwały jak sznur pereł,
gdy śmiała się i gawędziła z przyjaciółkami, świadoma swego wdzięku.
Unoszący się w powietrzu zapach pieczonego jagnięcia zapowiadał
oczekujące zgromadzonych rozkosze podniebienia. Wzdłuż trzech pierzei
rynku ustawiono stoły i krzesła, a po czwartej stronie długi stół na kozłach
dzwigał dziesiątki półmisków wypełnionych pasztecikami serowymi i
pikantnymi kiełbaskami, ciasta, piramidy pomarańcz i dojrzałych moreli.
Jednak w ściśle określonym porządku wydarzeń kolej na ucztę miała przyjść
dopiero po tańcach.
Zrazu rozmawiający między sobą mężczyzni i chłopcy tworzyli jedną
grupę, a rozchichotane dziewczęta i kobiety drugą, ale separacja nie trwała
długo. Zagrała orkiestra i zaczęły się pląsy. Siedzący wstawali z krzeseł,
chłopcy i dziewczęta odrywali się od swoich grupek. Wkrótce wolna
przestrzeń wypełniła się ludzmi. Tańcząca w obracającym się powoli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl