[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pojawiają się coraz to nowe zastępy. W słońcu lśnią ich barwne pióra % żółte, zielone,
niebieskie i czerwone. Przez pół godziny tylko same papugi mają głos nad Rosinho. Ich
ostry, szorstki krzyk tłumi inne odgłosy. Jest to krzyk leśnej radości, witającej dzień i
słońce.
Pazio stara się przekrzyczeć wrzawę papuzią. Leżąc wygodnie przy ognisku, pijemy
rozkoszny szimaron, palimy indiańskie papierosy, mocne i zjadliwe jak tygrys,
139
lecz niezmiernie aromatyczne, i patrzymy na ptasie harce. Papug przelatuje kilkaset.
Dopiero po ich odlocie rozumiem każde słowo Pazia opowiadającego mi dzieje szczepu
Koroadów. Pazio nie wie dokładnie, ilu ich jest ogółem, w każdym razie niewielu. W
mało zbadanych lasach zachodniej części stanów Parana i Sao Paulo włóczy się
najwyżej do tysiąca rodzin dzikich, zupełnie nieokrzesanych Koroadów, którzy
prawdopodobnie nie widzieli białych ludzi. Jeżeli zaś chodzi o Koroadów na pół
ucywilizowanych, mieszkających na pograniczu między okolicami zaludnionymi przez
białych a puszczą, tak zwanych mansowanych", czyli obłaskawionych, to ci biedacy
wymierają w szybkim tempie. Przed dziesięciu laty było ich dwa razy tyle co obecnie.
Toldo Rosinho stanowi chlubny wyjątek, lecz inne obozy są podobne do tego, w którym
byliśmy nad Mareąuinhą, a bywają nawet jeszcze uboższe.
Dawniej Koroadzi stosunkowo mało chorowali, lecz po zetknięciu się z białymi zatracili
swą pierwszą tężyznę fizyczną. Gubią ich nowe, nagminne choroby. Głównym
powodem śmiertelności Indian były i są dotychczas: influenca, koklusz, odra, malaria
pojawiająca się razem z tyfusem, a szczególnie alkohol, który, nie czyszczony, pili aż do
utraty przytomności. Dziś alkoholu nie wolno im sprzedawać, ale kto tam w puszczy
zważa na przepisy.
Dla ochrony Indian utworzono w Paranie szereg rezerwatów, zwanych Postos dos
Indios, na wzór rezerwatów Indian w Stanach Zjednoczonych A. Płn. Do nich należy
także rezerwat, w którym się znajdujemy obecnie, nad rzeką Ivahy, między Mareąuinhą
a Salto Uba. W sąsiedztwie jest rezerwat Fachinal między koloniami białych osadników,
Apukaraną a Candido de Abreu, z tej przyczyny najbardziej narażony na zagładę. Na
północy są rezerwaty nad Rio Cascudo i nad Sao Jeronimo z dopływem
140
rzeki Tibagy, gdzie pobudowano Koroadom domy z prawdziwymi podłogami, czego
oni jednak nie uznali i domy spalili. Dalej są tereny indiańskie nad Rio Mareąuas, nad
Piąuiry, nad Xagu oraz w okolicy miasta Palmas w pobliżu rzeki Iguassu.
Rząd brazylijski od pewnego czasu ustanowił nad rezerwatami tak zwanych dyrektorów
Indian, białych urzędników państwowych, mających czuwać nad pomyślnością
Koroadów i chronić ich przed wyzyskiem białych sąsiadów. Pazio ujemnie osądza
działalność tych dyrektorów. Przybywają z Kurytyby w tym celu, ażeby w niewielu
latach dorobić się majątku kosztem Indian, zmuszonych dla nich bezpłatnie pracować i
na przykład hodować dla nich setki świń; znaczne zapasy lekarstw, przeznaczone dla
tubylców, sprzedają pokątnie, napełniając własną kieszeń. Nie ulega wątpliwości, że
dyrektorzy ci wyzyskują i okradają Indian, lecz przynajmniej w tym jest korzyść, że
wyzyskują swych podopiecznych łagodniej i oględniej aniżeli biali sąsiedzi.
Przed kilkunastu laty Koroadzi nie znali w ogóle choroby odry. Wtedy pewien
spryciarz" wpadł na szatański pomysł. W Kurytybie wybuchła właśnie ciężka epidemia
odry w jakimś pułku wojska. Epidemię zwalczono, pułk odosobniono, a ekwipunek
spalono z wyjątkiem kilkuset koców, które ów osobnik, mający wysokie protekcje,
zawiózł Koroadom nad Ivahy. Skutek osiągnięto. Od tego czasu Koroadów niszczy
odra, mająca wśród Indian przebieg . przeważnie śmiertelny.
Zresztą tępienie Indian za pomocą podstępnej wojny bakteriologicznej nie jest
bynajmniej pomysłem spłodzonym w Ameryce Południowej, sięga daleko w przeszłość,
do XVIII wieku, do Ameryki Północnej. Wówczas Anglicy wiedli wojny
niszczycielskie przeciw Indianom północno--amerykańskim i w 1764 roku sir Amherst,
jgłównodowo-
141
dzący wojskami angielskimi w Ameryce Północnej, polecił swemu podwładnemu,
Anglikowi, generałowi Bouąue-towi, podrzucenie Indianom koców zarażonych odrą.
Tak więc za twórcę pomysłu bakteriologicznego niszczenia rasy kolorowej uchodzić
może ów znakomity Anglik.
Czy owa historia z zarażonymi kocami nad rzeką Ivahy jest prawdziwa, Pazio nie wie.
W każdym razie sam fakt, że taka opowieść krąży tu między ludzmi, dostatecznie
naświetla stosunek białych do Indian. Koroadzi nad Ivahy są dla najezdzców zawadą, o
czym wszyscy wiedzą. Zawadę usuwa się różnymi sposobami, zależnie od okoliczności.
Pytam Pazia, na czym to polega, że Koroadzi tak go polubili i darzą go wyjątkowym
zaufaniem.
Ach, to bardzo śmieszna historia! odpowiada wesoło. Kiedyś przed laty
sprzedałem Koroadom kobyłę. Kobyła była zrebna, o czym ani ja, ani nikt inny nie
wiedział, i przysporzyła im po pewnym czasie drugiego konia. Była to niezwykła
kobyła, gdyż często miała potomstwo, z czego Indianie ogromnie się cieszyli. Od tego
czasu wierzą, że przynoszę im szczęście i że można mi we wszystkim ufać.
A nie wyzyskiwaliście ich zaufania, tak jak to inni biali tutaj czynią?
Pazio wykonuje ręką lekceważący ruch.
5, trochę tylko! Nie warto o tym gadać.
BASTION STRZELA Z AUKU
Z dobywam sobie nowego przyjaciela: jest nim wÄ…saty Bastion. PorzÄ…dne, dobre,
skromne chłopisko, a przy tym wszechstronnie uzdolniony. Wykonuje dla mnie
Å‚uk
142
i strzały, istne cacka dokładności i siły. Auk robi z drzewa dore, cięciwę z liany
kamufru. Strzały składają się z dwóch części: tylna z takuary, wewnątrz pustej, przednia
część z ciężkiego drzewa miapre. Pióra z ptaka peńby, przymocowane do strzał na ukos,
nadają im lot wirujący naokoło własnej osi.
Są dwa rodzaje strzał: jeden wyłącznie na ptaki z przymocowaną do końca kulą,
wykonaną z twardego sęka piniorowego. Wskutek tej kuli strzała nie przebija ptaka,
lecz tylko ogłusza go uderzeniem, po czym ptak i strzała oddzielnie spadają na ziemię.
Drugi rodzaj strzał ma zaostrzony koniec i szereg przeciwhaków. Używa się go do
polowania na ssaki, a szczególnie na ryby. Strzała pozostaje w ciele ugodzonej
zwierzyny.
Dawniej objaśnia Bastion z dyskretnym uśmiechem strzały te służyły nam na
szlachetniejszÄ… zwierzynÄ™.
. Na jakÄ…?
Na ludzi, także na białych ludzi.
Próbuję naciągnąć łuk. Udaje mi się to zaledwie w połowie. Pazio dochodzi trochę
dalej. Natomiast Bastion bez wysiłku napina łuk do ostatecznej możliwości z takim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Mather Anne Podróş do Rio
- Cykl Indiana Jones Indiana Jones i dziedzictwo jednoroĹźca Rob MacGregor
- Fiedler Arkady Madagaskar okrutny czarodziej (m76)
- Green Grace Gdy wybiła dwunasta
- 0678. Winston Anne Marie Niespodziewane ośÂ›wiadczyny
- 0463. Weale Anne Morskie marzenie
- D W Buffa Black Rose [german] (pdf)
- Leto Julie Elizabeth Podwójna rozkosz
- Dmowski_Dzieje Rosji
- Hemingway, Ernest Addio alle armi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- immortaliser.htw.pl