[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- W porządku. - Nie powiedziała przecież, że się z nim umówi. Zgodziła się tylko na odebranie jego
telefonu.
Spojrzał na nią i przysunął się bliżej. Podniosła głowę, pozwalając mu na lekki pocałunek.
NIESPODZIEWANE OZWIADCZYNY 243
- Dobranoc - powiedział Rod z uśmiechem.
- Dobranoc. - Pomachała mu z werandy, potem odwróciła się i otworzyła drzwi. Cholera. Na co miała
nadzieję? Na fajerwerki? Pocałunek Roda był przyjemny, ale nie poczuła tego czegoś.
Weszła do domu, zamknęła drzwi i oparła się o ścianę. Uświadomiła sobie, że to, co wydarzyło się
przed chwilą, nie zaparło jej tchu w piersiach. Nie drżała, jak po pocałunku Dereka. Nie sprawił, że
pragnęła czegoś więcej.
Pukanie do drzwi tak ją wystraszyło, że cicho krzyknęła. Chwyciła się za gardło.
- Kto tam? - zawołała ostrożnie, patrząc na zegarek. No nie. Już po jedenastej. Kto, u diabła...
- To ja, Derek. Wpuść mnie, Kris.
ROZDZIAA SZÓSTY
Kristina wpatrywała się w zamknięte drzwi. Derek? Jak to możliwe? Wtedy zdała sobie sprawę, że
musi mieć dyżur pod telefonem. On i jeszcze jeden miejscowy weterynarz na zmianę pracowali w
weekendy, żeby w drugi mieć wolny. Ale...
- Gdzie jest Mollie? - zapytała, otwierając drzwi.
- Córka Paye, Sissy, zajmuje się nią w czasie mojego dyżuru - powiedział lakonicznie. - Kto to był? Nikt
ci nigdy nie mówił, żebyś nie całowała się z facetem po pierwszej randce?
Przezwyciężyła zazdrość i irytację. Tylko ona i Faye opiekowały się Mollie. Co on sobie myślał, tak ją
wypytujÄ…c?
- Stajesz się denerwujący - powiedziała. - Skąd wiesz, że to była pierwsza randka? Wydaje mi się, że
już mówiłam, iż nie mam zamiaru opowiadać ci o mężczyznach w moim życiu. - Uniosła głowę i
zaczęła zamykać mu drzwi przed nosem. - Jeśli to wszystko, co miałeś do powiedzenia, chciałabym,
żebyś sobie poszedł.
Derek oparł się o drzwi, uniemożliwiając ich zamknięcie.
NIESPODZIEWANE OZWIADCZYNY
245
- Zaczekaj. - Słyszała, jak bierze głęboki wdech. - Kris, zaczekaj chwilę. Mogę wejść?
Zapadła grobowa cisza, gdy zastanawiała się, czy > postąpi rozsądnie, wpuszczając go do środka.
Jednak pragnienie towarzystwa Dereka wzięło górę.
- W porządku. - Cofnęła się i otworzyła drzwi. -Ale jeszcze jedno pytanie o rzeczy, które nie powinny
cię obchodzić, a przejdziesz do historii, staruszku.
Zaczęła się oddalać, lecz Derek chwycił ją za rękę.
- Kris.
- Słucham? - Unikała jego wzroku. Całe jej ciało pulsowało. Dlaczego nie mogła tak reagować, gdy
Rod ją pocałował? Wystarczyło tylko, by Derek ją musnął, a wywołało to większą reakcję fizyczną niż
cały wieczór z Rodem.
Stwierdziła, że to jakiś podły żart, tak bardzo pragnąć mężczyzny, który jej nie chce.
Cóż, może i pragnął jej, biorąc pod uwagę gorący pocałunek w kuchni, ale tego nie chciał, co było
nawet gorsze.
Derek chwycił drugą rękę Kristiny i odwrócił ją twarzą do siebie. Wszystkie myśli uleciały jej z
głowy.
- Przepraszam - powiedział szczerze. - Nie przyszedłem, żeby się z tobą kłócić.
Pokiwała głową.
- Przeprosiny przyjęte. - Zawahała się. - Więc po co przyszedłeś tak pózno? To chyba nie jest pora od-
wiedzin.
Uśmiechnął się, wyczuwając w jej głosie chęć rozluznienia atmosfery.
246
ANNE MARIE WINSTON
- Wezwali mnie do wypadku. Właśnie skończyłem i dokładnie nie wiem, dlaczego tu jestem. Po
prostu... wpadłem.
Wiedziała, że jest zakłopotany.
- W porządku. - Starała się zdobyć na normalny ton, mimo iż wciąż trzymał ją za ręce. - Napijesz się
mrożonej herbaty?
Potrząsnął głową.
- %7ładnej herbaty. - Wzmocnił uścisk i przyciągnął ją do siebie. - Przyjemnie było, gdy cię pocałował?
Natychmiast zesztywniała, ale nie zwracał na to uwagi. Przytulił ją mocniej.
- Mam nadzieję, że nie. - Jego rozgrzany, aksamitny głos świdrował jej w uszach. - Jak ja pocałowałem cię
po raz pierwszy, podobało ci się. Mnie też. Od tamtego czasu nie jestem w stanie myśleć o niczym
innym. - Położył dłoń na jej policzku i kciukiem gładził brodę. Miał ciemne, poważne oczy. - Nie
przyjechałem rozmawiać ani pić herbaty, ale po to, byś mnie pocałowała.
Boże, jak miała nie zareagować na takie wyznanie? Opór zniknął, jakby nigdy go nie było i
rozluzniona poddała się jego ramionom. Musnęła wargami pokrytą jednodniowym zarostem twarz.
- Więc na co jeszcze czekasz? - wyszeptała. Zaśmiał się cicho i pochylił głowę. Ustami znalazł
jej wargi i, tak jak za pierwszym razem, jego ciało zmieniło się w wir podniecenia.
Teraz była już gotowa. Uniosła się na palcach, by jego przyrodzenie dotykało miejsca, w którym
spoty-
NIESPODZIEWANE OZWIADCZYNY 247
kały się jej uda. Nacierała na Dereka, odczuwając słodką rozkosz.
Derek poruszał biodrami, czekając na jej odpowiedz. Całował namiętnie, kołysał w ramionach, jedną
dłonią gładził pośladki. Gdy podniecona Kristina odchyliła głowę w tył, zaczął całować jej szyję,
zmierzając w kierunku biustu. Położył dłoń na piersi i pocierał delikatnie palcami nabrzmiałe sutki.
Kristina wydała z siebie okrzyk, prężąc się w jego ramionach.
I nagle, bez ostrzeżenia, zamarł. Jego potężne ciało skostniało.
- Derek?!
W odpowiedzi uniósł głowę. Jedną ręką wciąż przyciskał ją do siebie, drugą zaś sięgnął do tylnej
kieszeni spodni i wyjÄ…Å‚...
Pager. Sprawdził wyświetlający się numer i westchnął.
- Mogę zadzwonić? - zapytał ponad jej głową.
- Jasne. - Gdy się cofała, nogi jej drżały. Derek nie wypuszczał z dłoni ręki Kristiny, tak że mało nie
upadła, gdy ciągnął ją za sobą.
Podniósł słuchawkę i wykręcił numer, potem oparł się o framugę i znów ją do siebie przyciągnął.
Zakłopotana, objęła go w pasie i położyła głowę na piersiach.
- Mówi doktor Mahoney - powiedział do telefonu, głęboki głos dudnił jej w uszach. Słuchał i powoli
się prostował. - Dobrze. Będę za pięć minut.
Odłożył słuchawkę i objął ją, znów wzdychając. Oparł podbródek na jej głowie.
248
ANNE MARIE WINSTON
- Muszę jechać. Pies potrącony przez samochód.
- Czyj? Kogoś, kogo znam? - Starała się mówić normalnym tonem, ale wypełniała ją radość i rozkosz.
- Wątpię - powiedział. - Nowi klienci. - Odsunął się i spojrzał na nią. Nawet w słabym świetle dojrzała
jego poważny wyraz twarzy. - Dzisiejszy wieczór wszystko zmienia.
- Czyżby? - zapytała trzezwo. Pomyślała o dniu, w którym pocałował ją po raz pierwszy.
- Zjedz ze mną jutro lunch. Jeśli chcesz, możemy coś zamówić.
- A może coś przyniosę? - zaproponowała. -Chcesz, bym odebrała Molłie, czy sam to zrobisz?
Na jego twarzy pojawił się figlarny uśmiech.
- Nie zapraszam Mollie - powiedział. - Może zjeść z nami obiad, tak, jak planowaliśmy. Chyba już
czas, byśmy spotkali się bez tej małej przyzwoitki.
- Och. - Miała problemy ze złapaniem tchu, jakby przebiegła przed chwilą długi dystans. Zastanawiała
się, dlaczego zmienił zdanie. - Dobrze, w takim razie przyjadę do kliniki.
- Zwietnie. - Pocałował ją namiętnie. - Jutro w południe. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - opowiedziała, gdy był już przy drzwiach.
- Zamknij za mną - poinstruował, nim wyszedł. Gdy dotarł do niej wydzwięk tej wizyty, zaczęły
jej drżeć ręce. Zamknęła za nim drzwi i usiadła na schodkach prowadzących na górę.
Czy to, co przed chwilą miało miejsce, to tylko sen?
NIESPODZIEWANE OZWIADCZYNY 249
Powoli uniosła dłoń i dotknęła swych ust. Derek ją pocałował. Znowu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl