[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jako zabawka dla służby, a tak że szorował na kolanach garnki i patelnie i zadowalał ich po
trzeby, gdy zechcą sobie dogodzić. Po dwóch tygodniach usługiwania ma zostać wykąpany,
namaszczony olejkiem i przyprowadzony do mojej komnaty.
Jęknąłem bezgłośnie pod kneblem. Dla Lexiusa będzie to naprawdę trudny okres. Już
wyobrażałem sobie tamtych niewolników w kuchni, szydzących z niego, poszturchujących go
drewnianymi warząchwiami, skorych do przetrzepania mu skóry z byle powodu lub
wysmarowania go tłuszczem z patelni, a potem do poganiania go pasem po całej kuchni dla
samej rozrywki, tam i z powrotem. Takie właśnie postępowanie wobec niego byłoby po myśli
królowej, która uważała, iż w ten sposób zrobi z niego wspaniałego niewolnika. Nie było
zresztą dla nikogo tajemnicą, że dokładnie w taki sposób znakomicie wytresowała swojego
księcia Aleksego.
Po chwili wyprowadzono Lexiusa z sali i nie pożegnaliśmy się nawet spojrzeniem. W tym
momencie absorbowały mnie ważniejsze sprawy.
- Teraz zajmiemy się tymi dwoma niewdzięcznymi rebeliantami - usłyszałem głos królowej.
Oczywiście chodziło jej o mnie i Tristana. - Czy nadejdzie taka chwila, kiedy przestaną
docierać do mnie złe wieści o nich? - Jej głos zdradzał prawdziwą irytację. - O tych złych
niewolnikach, nieposłusznych i niewdzięcznych, choć uwolnionych z niewoli u Sułtana!
Krew uderzyła mi do głowy. Czułem na sobie oczy wszystkich dworzan, oczy tych, których
znałem, z którymi dawniej rozmawiałem i którym niegdyś służyłem. O ileż bezpieczniejszy
od tego tymczasowego niewolnictwa wydawał się ogród Sułtana ze swoimi ustalonymi z góry
rolami. Ale cóż, nie do mnie należał wybór.
Królowa podeszła bliżej, tuż przed sobą ujrzałem jej spódnice. Ucałowałbym jej pantofel,
gdybym mógł się poruszyć.
- Tristan jest niewolnikiem od niedawna powiedziała - ale ty, Laurent, służyłeś lady Elverze
przez rok. Zostałeś odpowiednio wytresowany, a jednak jesteś krnąbrny, ty rebeliancie! - Jej
głos brzmiał coraz uszczypliwiej. Pozwoliłeś sobie nawet na przywiezienie ze sobą sługi
Sułtana, bo taki miałeś kaprys! Jak widzę, postanowiłeś się wyróżnić.
W odpowiedzi jedynie załkałem, dotknąłem językiem skórzanego rzemienia wrzynającego się
w usta.
Królowa podeszła bliżej. Aksamit jej spódnicy musnął mą twarz, poczułem też czubek
pantofla, który trącił mój sutek.
Zaszlochałem ponownie, nie mogąc się powstrzymać. Wszelkie myśli o tym, co mnie
spotkało, gdzieś uleciały. Zadzierzysty pan, który na statku z taką werwą tresował Lexiusa,
znowu został pokonany; nie mogłem liczyć na jego wsparcie. Czułem brzemię dezaprobaty
królowej i własnej niegodziwości. A jednak nie wątpiłem, że znowu podniosę bunt, jeśli
nadarzy się choćby cień szansy! Doprawdy, byłem niepoprawny. I nie zasługiwałem na nic
innego prócz surowej kary.
- Widzę tylko jedno miejsce stosowne dla was obu - mówiła dalej królowa. - To miejsce
wzmocni chwiejną duszę Tristana i przytłumi twego nazbyt silnego ducha. Zostaniecie
odesłani do wioski, ale nie na licytację, lecz do Publicznej Stajni
dla Koników.
Załkałem głośniej, to było silniejsze ode mnie. Wyglądało na to, że nawet skórzany rzemień
tylko w niewielkim stopniu tłumi ten dzwięk.
- Będziesz tam służył za dnia i w nocy przez cały rok - kontynuowała królowa. - Dokładnie
jak koniki. Będziesz wynajmowany do zaprzęgu, żeby ciągnąć karoce i inne powozy.
Wszystkie godziny czuwania masz spędzać w uprzęży, z wetkniętym fallusem ozdobionym
końskim ogonem, aby zainteresować sobą panie i panów.
Zamknąłem oczy. Przywołałem do pamięci tamte czasy, kiedy niesiono mnie przez wioskę na
Krzyżu Kazni, a ludzkie koniki, wśród nich Tristan, ciągnęły wóz. Obraz czarnych ogonów z
końskiego włosia, wetkniętych między ich pośladki, oraz wędzideł, które ściągały im głowy,
w jednej chwili wyparł z mego umysłu wszelkie inne myśli. Wydawało się to znacznie gorsze
niż maszerowanie po ogrodzie Sułtana z rękami przywiązanymi do fallusa z brązu. Co gorsza,
całe to widowisko nie było przeznaczone dla Sułtana i jego wytwornych gości, lecz dla
pospólstwa z wioski.
- Dopiero po upływie roku pozwolę na przypomnienie mi waszych imion - dodała królowa - i
możecie być pewni, że kiedy wasza służba w stajni dobiegnie końca, zostaniecie raczej
wystawieni na licytację, niż znajdziecie się u moich stóp.
- Znakomity rodzaj kary, Wasza Królewska Wysokość - odezwał się cicho Kapitan straży. -
To silni niewolnicy, wspaniale umięśnieni. Tristan już zakosztował wędzidła. Dla Laurenta
będzie to nie lada dziwo.
- Nie chcę o tym więcej słyszeć - powiedziała królowa. - To nie są książęta, którzy nadają się
do służby na moim dworze, tylko konie pociągowe. Powinny dobrze pracować i dla porządku
należy je porządnie chłostać. Zabierzcie je sprzed moich oczu, natychmiast!
Kiedy wreszcie ujrzałem Tristana, miał zaczerwienioną i mokrą od łez twarz. Tak jak
przedtem, zawiesili nas na żerdziach i spiesznie wynieśli z Wielkiej Sali, jak najdalej od
dworu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Rodzinne sekrety 01 Wiosenny bal 03 Winston Anne Marie Piknik nad stawem
- Anne Hampson Not Far from Heaven [MB 915] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 06 Obietnica
- Anne McCaffrey JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern 5. Smoczy spiewak
- Anne Hampson Flame of Fate [MB 1069] (pdf)
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 09 PoĹźegnanie
- Anne McCaffrey Pern 04 Dragon Singer
- Anne McCaffrey Planet Pirates 1 Sasslnak
- 0463. Weale Anne Morskie marzenie
- 445. Fraser Anne MĂłj wspaniaĹy szef
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ekonomia-info.htw.pl