[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wracali na ranczo w milczeniu. Dłużyła mu się ta
jazda, tym bardziej że ilekroć wspomniał, co między
Piknik nad stawem 85
nimi zaszło, ciało w naturalny sposób reagowało
i cierpiał wtedy katusze. Patrzył na plecy jadącej
przodem Kate i zastanawiał się, co też, u licha, może
dziać się teraz w jej głowie. Bo on był przekonany,
że tamten pocałunek pozbawił go rozumu.
Boże, cóż to był za pocałunek! Wiedział, że
zaskoczył nim Kate i może nawet trochę wystra-
szył. Ale jak, na Boga, miał się oprzeć pokusie
uosabianej przez to filigranowe ciało w skąpym
czerwonym przyodziewku?
Wystarczyło, że wspomniał, jak zarzucała mu
ręce na szyję, jak lgnęły do siebie ich ciała, jak Kate
rozchylała usta i stykały się ich języki, a cały tężał.
Nie powiedziała mu, żeby przestał, lecz żeby za-
czekał. A może zwodziła go tylko, by zawrócić mu
w głowie i owinąć sobie wokół palca w nadziei, że
wtedy łatwiej go będzie przekonać do rezygnacji
z planów sprzedaży ziemi? Ta myśl napełniła go
niesmakiem. Skąd u niego ten cynizm?
Ale raz powzięte podejrzenie zapuściło korzenie
i psuło mu stopniowo humor. Kiedy dojeżdżali do
rancza, był już w całkiem podłym nastroju. Rozsiod-
łał w milczeniu konia, wytarł go i nie czekając na
Kate, wyszedł ze stajni.
 Zobaczymy się na kolacji  rzucił do niej przez
ramię, nie oglądając się.
Zaszył się w swoim pokoju, włączył laptopa
i przez kilka godzin nadrabiał zaległości w pracy.
Musiał się czymś zająć, by nie mieć czasu na
rozpamiętywanie.
Ale niełatwo było położyć tamę myślom tłuką-
cym się po głowie. Wiedział, że pociąga Kate,
86 Anne Marie Winston
zdradzały to ukradkowe spojrzenia, jakie mu rzuca-
ła, ten jej przyśpieszony oddech i drżenie w głosie,
kiedy za bardzo się do niej zbliżył. A zatem, obok
podstawowego motywu, który nią kierował, w grę
wchodzi również zainteresowanie jego osobą...
Ale, do cholery, jemu zależy na czymś więcej.
Chciał szczerości. Czy ona naprawdę trzyma go za
słowo i wierzy, że nie sprzeda ziemi deweloperom?
Musi się tego dowiedzieć.
Przy kolacji Kate milczała. Chciał z nią potem
porozmawiać na osobności, ale ona, sprzątnąwszy
po posiłku ze stołu, ulotniła się. Kolacja upłynęła
tego dnia w mniej licznym gronie, bo Irma, jak
w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca, poszła na
brydża, a dwaj bracia Kate wyprawili się do mias-
teczka.
 Na dziewczynki  poinformował Davida Jack-
son Davenport.  Trzeba się było z nimi zabrać.
 Oj, tato, wysiadywanie w barze i podszczypy-
wanie kowbojek to dla Davida żadna rozrywka
 fuknęła Kate.
 A skąd wiesz?  spytał David, uśmiechając się
po raz pierwszy od powrotu na ranczo.
Ku jego zdziwieniu Kate spłonęła rumieńcem.
 Widać się pomyliłam  burknęła i zanim ktoś
zdążył się znowu odezwać, wymaszerowała z poko-
ju. Ze schodów dobiegły odgłosy jej kroków, a ściślej
mówiąc, tupania.
Jej wyjście wywołało lekką konsternację. Evan
i Jackson patrzyli pytająco na Davida.
David rozłożył ręce.
 Ja też nic z tego nie rozumiem  przyznał.
Piknik nad stawem 87
 Widzisz  odezwał się refleksyjnym tonem
Jackson  jej matka też była taką upartą małą jędzą.
Im bardziej mnie rugała, tym bardziej utwierdzałem
się w przekonaniu, że mnie lubi.  Przymrużył oczy.
 Nie mam zwyczaju wtykać nosa w nie swoje
sprawy, i tak dalej, ale jeśli coś się kroi między tobą
a moją córką, to lepiej żeby się to nie skończyło jej
złamanym sercem.
Evan zakasłał i David zauważył, że walczy z cis-
nącym mu się na wargi uśmiechem.
 Mówisz, tato, jak nadopiekuńczy ojciec  za-
uważył  a to śmiechu warte. Wszyscy przecież
wiemy, że Kate chodzi własnymi drogami i nie da
sobie w kaszę dmuchać.
David wstał i zabrał ze stołu swój talerz i sztućce.
 Ja... eee... pozmywam po sobie.
Wychodząc z jadalni, usłyszał chichot Evana.
Nazajutrz obudził się przed brzaskiem w na-
stroju czarniejszym niż niebo za oknem. Z dołu
dobiegały męskie głosy. To brzydsza część rodziny
Davenportów jadła w kuchni śniadanie. Trwał
sezon znakowania i dla farmerów liczyła się każda
minuta dziennego światła.
Poprzedniego wieczoru Kate nie wyszła już ze swej
sypialni, teraz też jej nie słyszał. Odczekał cierpliwie,
aż mężczyzni opuszczą dom. Tego by mi tylko
brakowało, żeby umizgiwać się do niej przy świad-
kach, myślał ponuro, wychodząc w końcu na korytarz.
Na dole powitała go Irma, ale Kate w kuchni nie
było.
 Poszła już do stajni  poinformowała go weso-
ło Irma, zanim zdążył o cokolwiek zapytać.
88 Anne Marie Winston
Zjadł szybko śniadanie i wymknął się z domu.
Kiedy wchodził do stajni, Kate piłowała właśnie
podkowę na kopycie jednego z wałachów.
 Dzień dobry  powiedział.
 Dobry...
 Kate, chcę z tobą porozmawiać...  Nie dokoń-
czył, bo wpadła mu w słowo.
 Nie mamy o czym.  Nie oglądając się na niego,
puściła nogę konia, wyprostowała się i obróciła, by
powiesić pilnik na wbitym w ścianę haczyku.  Zgo-
dziłam się pokazać ci twoją ziemię. Jeśli masz
jeszcze jakieś związane z nią pytania, chętnie od-
powiem. Jeśli nie, moja rola się skończyła.
 Ja tak nie myślę.  Podszedł bliżej i zanim
zdążyła się odsunąć, położył jej dłonie na ramionach
i odwrócił twarzą do siebie.
Całując ją tym razem, wiedział już, jakiej reakcji
może się spodziewać, i starał się ją wyegzekwować.
Wędzidło, które Kate trzymała w ręku, upadło
z cichym brzękiem na podłogę. Kiedy przyciągnął ją
do siebie, chwyciła go drobnymi dłońmi za nadgars-
tki. Wargi miała ciepłe i podatne, rozchyliła je
z pewnym ociąganiem, a kiedy się w niego wtuliła,
omal nie wydał z siebie okrzyku triumfu.
 David  szepnęła, kiedy oderwał się na chwilę
od jej ust  co ty wyprawiasz?
 Skoro pytasz, to widocznie nie robię tego jak
należy.
 Och, jeśli o to chodzi, to nie mam żadnych
zastrzeżeń  wyszeptała łamiącym się głosem.  Ty-
lko... tylko dlaczego to robisz?
Pocałował ją znowu.
Piknik nad stawem 89
 Bo czuję taką potrzebę i nie potrafię się jej
oprzeć.
 Och.  Wyraznie zaskoczyły ją te słowa.
 Jesteś atrakcyjną kobietą  powiedział, napa-
wając się jej reakcją.  Nie zdajesz sobie z tego
sprawy?
Z jej miny trudno było coś wyczytać.
 Już to kiedyś słyszałam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl