[ Pobierz całość w formacie PDF ]

koniuszek papierosa.
- Próbuję ograniczyć palenie. To niskonikotynowe papierosy, ale
przysięgam, że nawet one wkrótce utracą moje względy!
Zaśmiał się z jej głupiego żartu i Alix zrobiło się bardzo miło.
- Widuję cię w okolicy - powiedział Jordan.
- Alix Townsend. Alix, czyli A-L-I-X. - Wyciągnęła do niego rękę, a on ją
uścisnął. - Ty się nazywasz Jordan Turner - dodała, zanim zdążył się
przedstawić. - Mamy w komputerze dane z twojego prawa jazdy. Mieszkasz
przy PiÄ…tej Alei, prawda?
Nie zamierzała ukrywać, że jest nim zainteresowana. Pomyślała o chłopcu
noszącym to samo nazwisko, którego kiedyś znała. To był fajny dzieciak,
zadurzyła się w nim, ale to stara historia, jeszcze z czasów podstawówki.
- Zgadza siÄ™.
Czy to mógł być ten sam Jordan Turner? Przyjrzała mu się uważnie,
zastanawiając się, czy to możliwe. Potem znów zaciągnęła się papierosem.
Nie, to nie on, uznała po chwili. Jednak nie pamiętała go dobrze, więc nie
miała całkowitej pewności. Może zebrałaby się na odwagę i zapytała, gdyby nie
to, że znów się odezwał.
- PracujÄ™ niedaleko stÄ…d.
A więc wstępował do wypożyczalni, wracając z pracy. Wiele osób tak robiło.
- Bardzo dużo można powiedzieć o ludziach na podstawie filmów, które
wypożyczają  stwierdziła jakby mimochodem.
Rzuciła papierosa na chodnik i przydepnęła go wojskowym butem.
- Nie wÄ…tpiÄ™.
- Chcesz wiedzieć, czego się o tobie dowiedziałam?
Uwielbiała tworzyć psychologiczne portrety klientów na podstawie filmów,
które wypożyczali. Rzadko jednak mogła wykorzystać swoje obserwacje.
Jordan uśmiechnął się. Zaskoczyło ją, że tak świetnie wygląda, kiedy się
uśmiecha. Laurel nie mogła pojąć, co jej koleżanka widzi w tak przeciętnym
mężczyznie jak Jordan. Alix nie próbowała jej tego wytłumaczyć. Ktoś, komu
podobał się facet wypożyczający pornosy, i tak by tego nie zrozumiał.
Jordan oparł się o ścianę obok Alix.
- Zmiało, powiedz, czego się dowiedziałaś.
Teraz jednak zestresowała się i nie mogła zebrać myśli. Próbowała coś z
siebie wykrztusić, ale na próżno. Upokorzona, podjęła ostatnią desperacką próbę
-machnęła lekko rękami i powiedziała:
- Wiesz... sÄ… fajne.
- Fajne? - powtórzył. - Chodzi ci o to, że wypożyczam fajne filmy?
- Tak.
Chciała się zapaść pod ziemię.
- Dzięki. Alix była czerwona jak burak.
- Muszę wracać do pracy - rzuciła szorstko i uciekła do wypożyczalni.
Na domiar złego czekała na nią Laurel.
- Jak było? - zapytała. Alix spiorunowała ją wzrokiem, a wtedy Laurel
podniosła ręce do góry.
- Aż tak zle?
Alix zrobiło się niedobrze. Podobne nudności dopadały ją w dzieciństwie,
kiedy jej rodzice zaczynali się kłócić. Ta bolesna dolegliwość stale ją nękała -
tak jakby Alix była w jakiś sposób odpowiedzialna za każdą złą rzecz, która
spotykała jej rodziców. To mógł być ten sam Jordan Turner, którego kiedyś
znała, ale zabrakło jej czasu, żeby zapytać. A teraz to już nie było możliwe - nie
po tym, jak uciekła!
- Dobrze się czujesz? - zapytała Laurel, przyglądając jej się uważnie.
Alix zbyła pytanie milczeniem i poszła na zaplecze. Toaleta była odrażająca.
Najwyrazniej dawno jej nie sprzątano. Niebieski detergent nie był w stanie
usunąć żółtego kręgu w muszli klozetowej. Ciekawe, że Alix zauważyła ten
krÄ…g dopiero teraz.
Stojąc przy umywalce, patrzyła w lustro. W jej głowie odezwały się głosy,
które dobrze znała. Złe głosy, wykrzykujące słowa, których nie chciała słyszeć.
Zmiały jej się w twarz i mówiły, że jest przegrana. Nigdy niczego nie osiągnie,
cokolwiek by robiła. Jej życie to jedna wielka klęska. Taki już jej los. Nigdy nie
będzie godziwie zarabiała, nikt jej nie pokocha, nigdy nie będzie miała
normalnego domu z telefonem i zmywarkÄ….
Alix przycisnęła dłonie do twarzy, zamknęła oczy i poczuła, jak ogarniają
skrajne przygnębienie. Czuła jego ciężar na swoich barkach. Wielki,
przytłaczający. Bezskutecznie próbowała otrząsnąć się z tego stanu, uwolnić od
słów rozbrzmiewających w jej głowie.
Słyszała epitety, którymi obrzucała ją matka, reprymendy i lekceważące
komentarze nauczycieli. Teraz, po dwunastu latach, upokorzenie było równie
silne. Pragnęła zapomnieć wszystkie raniące słowa. One jednak wracały i
huczały jej w uszach tak głośno, że omal nie runęła na podłogę.
Rozległo się pukanie do drzwi. Wyrwana z odrętwienia, Alix szarpnęła
gÅ‚owÄ… w stronÄ™, z której dobie­gaÅ‚ dzwiÄ™k.
- Alix, jesteÅ› tam? Laurel. A niech to!
- Czego chcesz?
- On wrócił.
- Kto?
- Chłopak, z którym rozmawiałaś.
- Dlaczego? - zapytała, marszcząc brwi.
- Nie wiem - odparła z irytacją Laurel. - Myślisz, że czytam w jego myślach?
- Zaraz przyjdÄ™.
Alix wyprostowała się i przeczesała rękami włosy, zastanawiając się,
dlaczego Jordan jej szuka.
Ponieważ miała czerwoną twarz, zmoczyła dłonie w zimnej wodzie i
przyłożyła je do policzków, nie zważając na to, co stanie się z makijażem.
Nie wiedziała, ile czasu minęło, zanim w końcu wzięła się w garść i wyszła z
toalety.
Jordan czekał przy kontuarze i uśmiechnął się na jej widok.
- Chciałeś się ze mną zobaczyć? - zapytała takim tonem, jakby jej w czymś
przeszkodził.
Nie chciała dać po sobie poznać, jak bardzo się cieszy, że go widzi. Zresztą
tak naprawdę wcale się nie cieszyła. Przed chwilą się przed nim zbłazniła. Nie
chciała powtórki. Przynajmniej nie teraz.
- Powiedziałaś, że odłożyłaś dla mnie  Matrixa". Odetchnęła z ulgą.
- Tak, na śmierć zapomniałam. Jest tutaj. Weszła za kontuar i sięgnęła po
kasetÄ™.
- Dziękuję, że to dla mnie zrobiłaś.
- Drobiazg - powiedziała i zaczęła wystukiwać coś na klawiaturze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl