[ Pobierz całość w formacie PDF ]

I rozumiem, że wszystko wydaje ci się teraz czarne
ciemniejsze niż zwykle.
i pozbawione nadziei, i że jeszcze długo, długo będzie
- DziÄ™kujÄ™, lecz dajemy radÄ™ - powiedziaÅ‚a. - Mo­
ci ciężko. Ale nie możesz zapominać, że Margrethe ci
je kondolencje z powodu twojej siostry - dodaÅ‚a ci­
ufaÅ‚a! Nie powinna umierać, zostawiajÄ…c ciebie, dzie­
cho.
ci, mnie. Ale nad tym nie mamy władzy. Margrethe
- DziÄ™kujÄ™ - odparÅ‚a Mali. - Nikt nie rozumie te­
jednak wierzyła, że zajmiesz się dziećmi. %7łe ją teraz
go, co siÄ™ staÅ‚o. W każdym razie ja nie - dodaÅ‚a gorz­
zastÄ…pisz.
kim tonem. - I nie wiem, jak bÄ™dzie z Bengtem. Wy­
Spojrzał na nią. Oczy miał pełne łez. gląda na to, że się całkiem poddał. A dzieci...
- Ale ja nie jestem tak silny, Mali - wyznaÅ‚ zroz­
- JakoÅ› to pójdzie. ObiecaÅ‚am Margrethe, że spró­
paczonym głosem. - Czuję, jakbym nie żył. Bez
bujÄ™ im pomóc na poczÄ…tku. Wiesz, ja siÄ™ dużo zajmo­
Margrethe nie mam powodu, by dalej żyć.
wałam dziećmi, gdy była chora. Halldis i Olaus dadzą
- Jej na pewno by się nie spodobało to, co mówisz.
radę, wiem. Jeśli Bengt będzie potrzebował więcej
166
167
- Droga między Storhaug a Oppstad nie jest dziś
czasu, jego ojciec zadba o gospodarstwo. I w sobotÄ™
dłuższa niż zazwyczaj - stwierdził Havard spokojnie,
przyjeżdża nowy parobek - dodaÅ‚a, umykajÄ…c spojrze­
jedząc dalej. - Przecież w lecie nie trwa nawet pół
niem. - Na miejsce Gudmunda.
dnia.
- Jak dobrze, że jesteś tu w Innstad - powiedziała
Mali. - Nie wiem, co zrobiliby teraz bez ciebie. - Nie widziałam jakoś Oli.
- Nie, został w Oppstad z ich synem. Przyjedzie po
- Mieliby innÄ… sÅ‚użącÄ… - odrzekÅ‚a Sigrid spokoj­
Laurę pózniej.
nie. - No i mają ciebie. To ważniejsze.
- Ale ty wszystko wiesz - ucięła Mali, czując się
dziwnie zdenerwowana.
%7Å‚e też musieli rozmawiać o Laurze w dzieÅ„ pogrze­
Gdy zaproszono do stołu, Mali dostrzegła Laurę. Jej
bu Margrethe! Nawet w taki dzieÅ„ Mali nie umiaÅ‚a po­
serce zatrzymało się na chwilę. Laura szła ku drzwiom
wstrzymać zazdrości, która ją paliła. Bo tak właśnie
w towarzystwie swoich rodziców. %7Å‚e przyjadÄ… gospoda­
byÅ‚o! DopadaÅ‚ jÄ… strach, ledwo zobaczyÅ‚a LaurÄ™ w po­
rze z Oppstad, to byÅ‚o oczywiste. Ale żeby jeszcze Lau­
bliżu Havarda, mimo że to było beznadziejnie głupie.
ra z mężem? W tej chwili nie miaÅ‚a specjalnie dobre­
go kontaktu z Margrethe, poza tym wyprowadziła się - A ty wszystko sobie wyobrażasz - odparł Havard
stąd. A Ola, jej mąż, prawie w ogóle nie znał zmarłej. spokojnie. - Sądziłem, że masz o czym dziś myśleć,
Zresztą nigdzie go nie widziała. Jej spojrzenie zawisło a nie tylko o Laurze.
na Laurze. Nagle nie dostrzegała nikogo poza nią.
Mali pochyliÅ‚a siÄ™ nad talerzem z zupÄ… i nie odpo­
Laura byÅ‚a ubrana na czarno, jak wszyscy inni, z lek­ wiedziaÅ‚a.
kim szalem na ramionach. Plecy trzymała prosto, jak
zwykle. Talię miała tak szczupłą, że mężczyzna mógłby
jÄ… objąć obiema dÅ‚oÅ„mi. A wiÄ™c nie szykuje siÄ™ nowy po­ Mali pomagaÅ‚a sprzÄ…tnąć po kawie. Gdy wyszÅ‚a na
tomek, pomyślała Mali, patrząc długo w ślad za nią. podwórze, by strzepnąć fartuch, który pożyczyła od
Sigrid, zobaczyÅ‚a nowÄ…, okazaÅ‚Ä… kariolkÄ™ ze Stor­
- WidziaÅ‚eÅ›, że Laura też przyjechaÅ‚a? - wyszepta­
haug. DostrzegÅ‚a OlÄ™ Storhauga pogrążonego w roz­
ła w stronę Havarda, gdy już siedzieli za stołem.
mowie z Halldis i Olausem. Przy kariolce stali Laura
- Tak, przywitaÅ‚em siÄ™ z nimi, gdy byÅ‚aÅ› w Å›rod­
i Havard. Havard trzymaÅ‚ na ramionach chÅ‚opczy­
ku - odparł, nie podnosząc wzroku znad zupy.
ka i brykał z nim wokół, aż mały piszczał z uciechy.
- Co ona tu robi?
Mali ścisnął się żołądek, gdy zobaczyła promienny
Havard odwrócił się i spojrzał na nią, zaskoczony.
uśmiech, jaki Laura przesłała im dwóm - dużemu
- Co robi? Przyjechała z rodzicami okazać twojej
i małemu.
siostrze ostatnią cześć. A cóż innego?
- Nie, pomyślałam tylko, że... - Zaczerwieniła się Havard też mógłby mieć syna, przeszyła ją myśl,
i kruszyła nerwowo kawałek chleba. - Nie sądziłam, gdyby go nie zabiła! Wtedy nie musiałby brać na
że ona i Ola wybiorą się w tak długą podróż. No, ale barana syna Laury! Mógłby dumnie nosić swojego
to miło z ich strony - dodała niepewnie. syna. Bo wszyscy mężczyzni chcieli mieć syna, te-
169
168
Havard zdjÄ…Å‚ dziecko z karku i podaÅ‚ je Laurze z uÅ›­
go była pewna. Havard zapewniał ją stale, że jest
miechem.
dumny i cieszy się ze swoich dwóch córek, ale Mali
- MiÅ‚o byÅ‚o go poznać. Macie z OlÄ… niezÅ‚ego chÅ‚o­
nie zapomni nigdy wyrazu jego oczu tego dnia, gdy
paczka.
wszedÅ‚ do ich sypialni, gdzie leżaÅ‚a z ich nowo naro­
Laura nie odpowiedziaÅ‚a. Wzięła dziecko w ramio­
dzonym synkiem w ramionach. Nigdy nie widziała
na i zaczęła wsiadać do kariolki.
go szczęśliwszego. Bardziej dumnego. DaÅ‚a mu sy­
na, ale tylko na chwilę. Syna, który właśnie od nich - Pomogę ci!
odchodziÅ‚, bo go zatruÅ‚a ze strachu, że mógÅ‚by być Havard pospieszyÅ‚ z pomocÄ…, ujmujÄ…c jÄ… pod Å‚o­
dzieckiem Torgrima. kieć, by ją podsadzić.
- Do widzenia - rzucił.
Mali tkwiÅ‚a w miejscu niczym skamieniaÅ‚a, wpa­
- Do widzenia tobie też - odparła Laura, patrząc
trujÄ…c siÄ™ w mężczyznÄ™, dziecko i mÅ‚odÄ… kobietÄ™, któ­
ra promieniała, patrząc na tych dwu. Która podeszła tylko na niego.
do nich bliżej, pogÅ‚askaÅ‚a chÅ‚opca siedzÄ…cego na kar­
ku mężczyzny, dbając o to, by musnąć też i jego. Mali
widziaÅ‚a wyraznie, jak wrÄ™cz intymnym gestem doty­ Mali postanowiÅ‚a, że nie wspomni Havardowi o tym
ka jego włosów na karku. Zobaczyła, jak błyszczą jej epizodzie, nie okaże zazdrości ani tego, że jej się to
zÄ™by w delikatnym uÅ›miechu. Mali bez chwili zasta­ nie podobaÅ‚o. WiedziaÅ‚a zresztÄ…, że zle by to przyjÄ…Å‚,
nowienia ruszyła pośpiesznie w ich stronę. zresztą miałby powód. Ona nigdy nie miała podstaw,
by w niego wÄ…tpić. O wiele bardziej obawiaÅ‚a siÄ™ Lau­
- Halo, Laura - odezwała się za ich plecami.
ry. Ponownie przekonała się, że młoda gospodyni ze
Prawie nie poznawaÅ‚a swego gÅ‚osu. MÅ‚oda kobie­
Storhaug więcej niż chętnie przyjęłaby jej męża. Ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl