[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przygotowaniach. Nadal patrzyli na siebie podejrzliwie, ale Adam
musiał przyznać, że Gino mądrze postąpił, kontaktując się z komisją
stypendialną, by poinformować ją o wyjątkowej sytuacji Eleny i jej
szczególnych kwalifikacjach. Gdyby tego nie uczynił, wymarzone
stypendium Eleny by przepadło.
Nazajutrz, szykując rzeczy do zabrania, Elena zaczęła
zasypywać go pytaniami na temat Nowego Jorku.
- Jakie jest to miasto? Czy naprawdę budynki są tak wysokie?
Czy drapaczy chmur jest tak dużo? Czy ludzie naprawdę żyją w takim
pędzie? Czy chodzą tak szybko, jak to widać na filmach?
Adam próbował odpowiedzieć. Nie dał rady. Zanim zdołał wziąć
oddech, posypały się kolejne pytania.
- Czy się nie zgubię? Czy zdołam się sama poruszać po tym
mieście? Czy mnie nie zadepczą, nie rozjadą? Czy się nie rozczaruję?
Czy ten wyjazd nie okaże się pomyłką?
Pocieszał ją, tłumaczył, wyjaśniał. Na wszystkie pytania
odpowiadał szczerze.
- Na pewno żadną pomyłką się nie okaże! Poradzisz sobie
znakomicie. Zobaczysz, zawojujesz Amerykę i Nowy Jork. Po
miesiącu nie będzie w szkole osoby, która by nie słyszała o twoich
wspaniałych osiągnięciach.
Wciąż była nie do końca przekonana.
- Na szczęście będę miała z sobą Fabia.
156
RS
- No właśnie. Nie denerwuj się. Dasz sobie radę. Podnosił ją na
duchu, prosił, by się nie denerwowała, ale sam był niespokojny.
Czy na pewno Elena sobie poradzi? Przecież wszystko tam jest
obce i różni się od świata, który ona zna.
- Przypuszczalnie będę umawiać się na randki - oznajmiła
niespodziewanie, kiedy siedzieli wieczorem przy stoliku w ogrodzie,
pijąc kawę.
Adam podnosił właśnie filiżankę do ust. Zaskoczony słowami
Eleny, zakrztusił się, rozlewając kawę.
- Co takiego? - spytał, wycierając serwetką blat stolika. - O czym
ty mówisz?
- Przecież nie jestem święta - odparła. - I nie jestem z kamienia.
Coraz bardziej drażniło ją to, jak Adam się wobec niej
zachowuje. Wszystko sobie dokładnie przemyślała. Jeżeli pozwoli,
aby sprawy toczyły się tak jak dotąd, to na lotnisku pożegnają się
uściskiem dłoni. A jej to nie wystarczyło. Chciała czegoś więcej.
W ostatnim czasie czuła się jak na trwającym bez końca haju.
Podniecenie towarzyszące wyjazdowi, nerwowe oczekiwanie,
niepewność, strach - zbyt dużo emocji przeżywała naraz. Wszystko
dzieje się zbyt szybko.
Z jednej strony rwała się do wyjazdu, z drugiej się go obawiała.
Boże, ma opuścić ukochaną wyspę, zamieszkać w wielkim, obcym
mieście...?
Prędzej czy pózniej każde pisklę wyfruwa z gniazda, powtarzał
do znudzenia Gino. W pewnym momencie już nie mogła tego słuchać.
157
RS
Na sam dzwięk słowa  pisklę" miała ochotę wyć... albo błagać Gina,
żeby znalazł inny sposób, by ją torturować.
Oczywiście przyjaciel ma rację. Ale czy ona musi wyfruwać z
gniazda akurat teraz, kiedy poznała mężczyznę, który wzbudza w niej
tak silne emocje? Który jest... po prostu fantastyczny?
Jasne, oprócz zalet miał też wady. Ale kto ich nie ma? Wiedziała
jednak, że ten mężczyzna jest poza jej zasięgiem, że nigdy nie będą
razem. I dlatego powinna posłuchać głosu rozsądku, który mówił:
 Wyjeżdżaj. Właśnie teraz jest najlepszy moment, zanim zakochasz
się na śmierć i życie. Owszem, będzie ci smutno, poleją się łzy. Ale
jutro będą bardziej gorzkie niż dziś. I dłużej będą schły". Zdawała
sobie sprawę, że to prawda.
A łzy... och, tak, na pewno się poleją!
W ciągu jednego krótkiego tygodnia przyzwyczaiła się do głosu
Adama i pokochała jego brzmienie. Po jednym słowie, czasem po
jednym zdaniu wiedziała, w jakim Adam jest humorze, czy coś go
złości czy cieszy, czy ma skwaszoną minę czy wprost przeciwnie,
rozpiera go radość i duma. Wyczuwała najdrobniejsze niuanse,
zmiany w intonacji, i odpowiednio na nie reagowała.
Po raz pierwszy spotkała mężczyznę, którego nastroje tak
bezbłędnie wyczuwała.
Tylko jednej rzeczy nie była w stanie rozszyfrować, a
mianowicie tego, co Adam o niej myśli. Jakoś się z tym nie zdradzał.
Czasami odnosiła wrażenie, że bardzo mu się podoba, że wręcz go
pociąga. Często, gdy się do niej zwracał, w jego głosie pojawiała się
158
RS
czułość i takie jakieś miłe ciepło. Ale jeśli mu się podoba, to dlaczego
nie okazuje tego gestem?
Dlaczego unika pocałunków, pieszczot?
- Lecę do Nowego Jorku, będę zawierać nowe znajomości i
umawiać się z facetami na randki - oznajmiła dzwięcznym głosem.
Adam poczuł bolesne ukłucie w sercu. Zaledwie parę godzin
temu Tours powiedział mu, że nadszedł czas, aby wyprowadził się od
Eleny i zerwał z nią wszelkie kontakty. Od powrotu do domu nie mógł
sobie znalezć miejsca.
Rozważał różne możliwości, zastanawiał się, co by było,
gdyby...
- Zaraz, zaraz! - zaprotestował ostro. - Skąd to nagłe
zainteresowanie randkami?
- Masz coś przeciwko temu? Nie sądzisz, że powinnam żyć
normalnie, jak inne kobiety w moim wieku?
Mruknął coś niewyraznie pod nosem. Nie zważając na to, Elena
kontynuowała:
- Tu znam wszystkich i żyję jak pod kloszem. A tam, w tym
obcym świecie, będę musiała radzić sobie sama. Poznam nowych
ludzi, również mężczyzn. Może nawet...
Dla większego efektu na moment zamilkła.
- Może nawet z którymś wyląduję w łóżku. Adam znów się
zakrztusił.
- O co ci chodzi? Chcesz mnie doprowadzić do szaleństwa? -
spytał zmienionym głosem.
159
RS
- Ja? Ciebie? Do szaleństwa? Nie rozumiem. -Zrobiła niewinną
minkę.
Nie był w stanie wydobyć głosu. Z trudem przełknął ślinę.
- Ja... nawet nie chcę myśleć o twoich randkach. Zmarszczyła
czoło.
- Dlaczego? Uważasz, że się będę jąkać, czerwienić, dygotać ze
zdenerwowania?
- Wcale tak nie uważam. Co to, to nie. - Pokręcił głową. -
Poradziłaś sobie świetnie podczas naszego pierwszego spotkania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl