[ Pobierz całość w formacie PDF ]

naprzeciw przyrzeczonej pomocy pruskiej. Wiadomość o wydaniu
l.iwa bez walki umocniła go w przeświadczeniu, że bez pruskiej po-
mocy może się nie utrzymać. Toteż gdy podjazd przyniósł mu wia-
domość o nadciąganiu Kazimierza, a pomoc nie nadchodziła, postano-
wi! ruszyć jej naprzeciw. Jakie siły prowadzi Kazimierz, nie zdołał się
powiedzieć. Obrachunek z grododzierżcą Liwa postanowił pozostawić
k czasu rozprawienia się z Kazimierzem i ruszył na północ w kie-
imiku Narwi, gdzie wiódł gościniec do Wizny, którym spodziewał się
odejścia pruskich posiłków. Nie sądził wprawdzie, by siły Kazimie-
rza przeważały jego własne, wiedząc, że dopiero zaczął przywracać
l.ul i spokój w kraju, ale im głębiej wciągnie je, tym pewniej do szczę-
tu wygubi, a może i samego Kazimierza. Otwierałoby mu to widoki
na poszerzenie swej władzy przynajmniej na Kujawy, a odsunęło na
ławszc zagrożenie dla Mazowsza.
Kazimierz natomiast, przeprawiwszy wojska przez Liwiec, ciągnął
w kierunku Bugu, wysyłając tylko przodem podjazdy, które wkrótce
poniosły, że Mojsław odszedł z Brańska. Na naradzie rozważano, czy
korzystając z tego, że Mojsław ściągnął siły, zająć przynajmniej le-
wobrzeżne grody, ale przeważyło zdanie Skarbka, że gdyby nawet po-
szczególne grody poddały się jak Liw, wojna może się zaciągnąć,
podczas gdy w kraju jeszcze nie brak pracy nad przywróceniem ładu
i sprawę może rozstrzygnąć tylko pokonanie Mojsława, a wówczas
może Mazowsze podda się bez walki.
Kazimierz z ciężkim sercem myślał o bratobójczej walce, ale zda-
wał sobie sprawę, że odbudowa niezależnego państwa Chrobrego nie
Rio/c się obyć bez zniszczenia wewnętrznego wroga. O odebraniu
Brzetysławowi Zląska nieprędko będzie mógł pomyśleć, raczej spo-
dziewał się, że cesarz Henryk nie daruje lekkomyślnie poniesionej
91
klęski i nie zezwoli na takie wzmocnienie niebezpiecznego sąsiada.
Tak Polska jak i Czechy były lennami cesarstwa, musi więc troszczyć
się o to, by żaden z lenników kosztem drugiego nie uzyskał przewagi.
Na potem troska o niezależność, ważnym krokiem do niej jest odzy-
skanie Mazowsza. Przyrzeczona pomoc ruska nie nadchodziła, posta-
nowiono jednak nie czekać na nią, jeśli wojska zdążyć mają zapobiec
otrzymaniu przez Mojsława pruskich posiłków. Toteż mimo sprzeci-
wów Skarbka, Kazimierz ruszył naprzód z całą jazdą, a na jego uwa-
gę, że sam się naraża, a jego śmierć oznaczałaby ostateczną klęskę,
uśmiechnął się, mówiąc, że zadbał już o swego następcę. Skarbek
przez chwilę milczał zaskoczony, ale powiedział:
- Tedy zwólcie nam społem się radować, ale nierychło wydoli
dzwigać wasze brzemię, miłościwy panie, a umrzeć łacniej niż żyć.
Zwracając się zaś do młodego bratanka, który hufcem rodowym Aw-
dańców dowodził, rzekł:
- Twoje dzieło strzec miłościwego pana, choćbyś miał sam nie
wrócić. Pomnij, że żywię jeszcze sława mego rodzica, który żywot
w obronie pana położył, a sława trwalsza od człeka!
- Bądzcie pewny, stryku, że nie zabędę - odparł Michał, ale obecny
przy tym Dzierżysław Zreniawita widocznie podrażniony, wtrącił:
-Nie sami tylko Awdańce krwią służyć gotowi. Lec i ja potrafię,
a takoż mam następcę, któren przyszłemu, jeszcze nie urodzonemu,
służyć będzie.
- Wierę! - powiedział Kazimierz pojednawczo - ale mnie żywych
potrzeba, bo nie jeno wojna, ale praca przede mną - a zwracając się
do Skarbka, który miał piesze wojska prowadzić, dodał:
-Nadążajcie za nami co duchu, bo nie wiada, kiedy potykać się
przydzie.
Skarbek, który radził nie rozdzielać sił, jeno głową skinął. Jeśli jaz-
da rychło napotka Mojsława, może z pieszymi nadążyć na bitwę,
gdyby jednak Kazimierz odsądził się zbyt daleko i napotkał przeważa-
jące siły, nie powinien wdawać się w walkę. Więcej ma serca niż do-
świadczenia, ale tego Skarbek nie śmiał powiedzieć. Dosiadł konia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl