[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- A czy nie taki był od początku twój plan? - spytała z lekką
ironią.
Wzruszył ramionami.
- Przychodziło mi to na myśl, ale jeżeli wolisz nie zostawać,
odwiozę cię do Portland.
Przynajmniej jest uczciwy.
- Masz tu mnóstwo sypialni - zauważyła, wiedząc już w chwili,
gdy to mówiła, że istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, by użyli
więcej niż jednej.
- Tak.
- Jednak pewnie i tak skończymy w tej samej.
- To zależy wyłącznie od ciebie.
81
RS
I od jej libida, które, jak jeszcze nigdy w życiu, całkowicie
wymknęło jej się spod kontroli. Ale i tak nie chciałaby spędzić reszty
wieczoru w samochodzie,a potem patrzeć, jak Angelo odchodzi po
odwiezieniu jej do domu.
Nie była pewna, czego chce, ale na pewno nie tego, by się z nim
pożegnać.
- Rozsądniej będzie zostać.
- Doskonale. Niespecjalnie chciałoby mi się prowadzić nocą
przez te góry.
Ale zrobiłby to, gdyby poprosiła. To było coś warte. Jej zaufanie
do niego wzrastało.
Angelo rozpalił ogień w kominku i otworzył przeszklone drzwi.
Szum fal wypełnił pokój, a dzięki ogniowi nie czuli zimna
nadpływającego z dwora.
Tara zrzuciła pantofle i podeszła do okna. Uwielbiała lato,
kochała długie dni i słońce. Teraz już zachodziło, a widok był
przepiękny. W wodzie odbijał się głęboki pomarańczowy kolor nieba,
oświetlonego schodzącym ku horyzontowi słońcem. Nie wiedziała,
jak długo tak stała, jak długo Angelo zostawił ją samą, by po prostu
napawała się tym widokiem. Niedługo wzejdzie księżyc, ale teraz, w
zamierającym świetle dnia, miała wrażenie, że są sami na całym
świecie.
To było dziwne uczucie. Niebezpieczne. Natychmiast musi coś z
tym zrobić.
Przypomniała sobie, że na regale widziała znajomą grę.
- Chciałbyś rozegrać partyjkę backgammona? - spytała.
82
RS
Nie było odpowiedzi.
Odwróciła się, by zobaczyć, dlaczego Angelo nie odpowiada, i
wpadła prosto na niego.
Wziął ją za ramiona i spojrzał na nią, a jego spojrzenie
wyczyniało z nią nieprawdopodobne rzeczy.
- Chcę ciebie.
- Tak więc zaplanowałeś, że spróbujesz mnie przekonać metodą
uwodzenia. - Nie mogła rozpoznać zmiany, jaka zaszła w jego minie, i
to ją zdenerwowało. Uciekła się do cynizmu, którym tyle razy w
przeszłości się ratowała. - A może masz inne zamiary? Spodziewasz
się, że dzięki oświadczynom chętniej pójdę z tobą do łóżka? A jutro
czy jeszcze następnego dnia, czy też kiedy będziesz gotowy do
wyjazdu, zaczniesz opowiadać, jak to w rzeczywistości do siebie nie
pasujemy?
Mówiła to oskarżycielskim tonem i dobierała obrazliwe słowa,
ale nie rozzłościł się. Po prostu popatrzył na nią tak, jakby wiedział
coś, czego ona nie wie, coś naprawdę ważnego. Coś, co ona chciałaby
wiedzieć, ale bała się to odkryć.
Pochylił się, ich usta dzieliły zaledwie centymetry.
- Taro - musnął jej wargi - będziesz - przejechał językiem po
kącikach jej ust - musiała - kolejny pocałunek, tym razem bardziej
stanowczy - mi - położył ręce na jej biodrach i przyciągnął ją do siebie
- zaufać.
I, podobnie jak na plaży, jej ciało zareagowało na jego bliskość
tak, jakby znalazło swój dom we wszechświecie. Nie mogła się bronić
przed czymś tak głębokim.
83
RS
Zwiat się zakołysał i uświadomiła sobie, że jest niesiona. Nie
wiedziała dokąd i mało ją to obchodziło. Była zbyt zajęta całowaniem
seksownych męskich ust, z którymi chciała być połączona przez całą
wieczność.
Gdy położył ją na dywanie i oderwał usta, otworzyła oczy i
jęknęła w proteście.
Byli przed kominkiem, tylko płomienie oświetlały pokój. Tara
leżała na plecach i patrzyła na Angela. Serce biło jej dziko, a usta
pulsowały potrzebą pocałunku.
Położył się przy niej i oparł na łokciu. Był tak blisko, że ich ciała
się dotykały, jego nogi lekko przyciskały jej nogi, a jego pierś
naciskała jej ramię.
Poczuła się oblężona, całkowicie zamknięta w klatce jego ciała.
Zaczęła oddychać spazmatycznie.
- Boisz się? - spytał, niezbyt przejęty.
- Powiedziałeś, że mogę ci ufać.
- A ufasz?
- Pracuję nad tym.
Obdarzył ją jednym z tych swoich rzadkich uśmiechów.
- To dobrze.
Milczała, a on czubkami palców musnął jej twarz, a tam, gdzie
dotknął, skóra ją mrowiła.
- Jesteś taka piękna.
Tyle razy słyszała te słowa, że właściwie straciły dla niej
znaczenie. Jednak on nie widział w niej jedynie ciała przygotowanego
do jak najlepszego wyeksponowania ubrań jakiegoś kreatora mody.
84
RS
Angelo patrzył na nią jak kochanek, a żadnemu mężczyznie na to nie
pozwoliła przez dwa długie lata.
Baron też zachwycał się jej pięknością, ale jej uroda stanowiła
dla niego powód do dumy, bo ją posiadał. Nigdy nie czuła się z tym
dobrze, chociaż przecież myślała, że go kocha.
Angelo patrzył na nią tak, jak mężczyzna patrzy na kobietę, od
której nie może oderwać oczu, a nie jak na kobietę, którą chce się
pochwalić przed innymi.
- Dziękuję - powiedziała i przejechała palcami po jego
rzezbionych rysach. - Jesteś pięknym mężczyzną.
Uśmiechnął się rozbawiony.
- Nigdy tak o sobie nie myślałem.
- Większość mężczyzn nie zastanawia się nad swoją urodą. -
Uśmiechnęła się. Czuła się szczęśliwa, choć nie wiedziała dokładnie
dlaczego. - Jednak możesz mi wierzyć. Stanowisz bardzo miły widok
dla oczu. Jesteś najpiękniejszym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek
widziałam. A gdy byłam modelką, widziałam mnóstwo przystojnych
mężczyzn.
- Więc jestem najbardziej seksownym facetem, jakiego
kiedykolwiek poznałaś?
- Tak.
- To dzięki sycylijskim genom. - Lekka arogancja tego
stwierdzenia była bardziej zabawna niż przykra.
Tara roześmiała się.
- Twoi rodzice musieli być wyjątkowo urodziwi.
- Chyba tak.
85
RS
- Nie wiesz tego?
Przez jego twarz przemknął cień, a usta zacisnęły się ponuro.
- Wiem, tyle że od dawna o tym nie myślałem.
- Nie lubisz o nich mówić, prawda?
- Nie.
- Może gdybyś o tym porozmawiał, pomogłoby ci to uporać się
ze sprawami, które cię gnębią? - Nie była psychologiem amatorem,
ale wydawało jej się, że Angelo zbyt wiele rzeczy dusi w sobie.
Przygarnął kocioł garnkowi, pomyślała. Nie jest lepsza od niego,
ale mimo to opowiedziała mu o Baronie rzeczy, o których nigdy nie
mówiła nawet matce. I teraz czuła się z tym lepiej.
Przesunął ręką wzdłuż wycięcia sukienki i na sekundę wsunął
palec pod materiał. To było cudowne uczucie. Tarze zabrakło tchu.
Jeden lekki dotyk, a miała wrażenie, że znajduje się na krawędzi
czegoś o wiele ważniejszego, ale nie chciała teraz przerywać
rozmowy.
- Angelo?
- To za bardzo osobiste.
- Nie możesz o tym porozmawiać nawet z kobietą, którą chcesz
poślubić?
- Chcesz, żebym ci o nich opowiedział? - spytał zdziwiony.
- Tak.
- To dla ciebie ważne?
- Bardzo.
Usiadł, objął rękami zgięte kolano i przejechał palcami po
włosach.
86
RS
- Nie wiem, od czego zacząć.
- Od czego chcesz. - Usiadła obok niego, zadowolona, że teraz,
gdy jej nie dotykał, grzeje ją ogień z kominka.
W pokoju było chłodno, ale nie poszła zaniknąć okna. Szum fal [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl