[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Samochód Alana lśnił w blasku słońca oraz był ozdobiony, wstążkami i
balonami. Razem z Alanem miał jechać Justin, który był jego drużbą. Natomiast
ze mną i Joshem mieli zabrać się mama i Ryan.
Josh odpalił silnik i jechał zaraz za Justinem, aż do kościoła, gdzie czekali już
zaproszeni goście. Wysiedliśmy z auta i stanęliśmy obok druhny panny młodej,
która była siostrą Katrin. Wszyscy goście weszli do kościoła, razem z Joshem
zajęliśmy miejsce z przodu i czekaliśmy, aż para młoda stanie przed ołtarzem.
Dziesięć minut pózniej organy zaczęły grać marsz weselny i wolno ołtarzem szli
Katrin wraz z Alanem. Oboje mieli uśmiechy na twarzy, a Alanowi po policzku
leciała łza. W końcu para młoda stanęła przed ołtarzem i cała ceremonia się
zaczęła. Kiedy młodzi sobie ślubowali, mama zaczęła płakać ze szczęścia, tak
samo jak mama Katrin. Następnie Alan powiedział własne słowa przysięgi, a po
nim Katrin, a pastor ogłosił ich mężem i żoną.
Wyszliśmy przed kościół i czekaliśmy, aż para młoda wyjedzie za nami. Kiedy
to zrobiła obsypaliśmy ich kwiatami i wszyscy zaczęli składać im serdeczne
życzenia. Pół godziny pózniej pojechaliśmy do domu Katrin i Alana, gdzie już
czekał na nas ciepły posiłek oraz zespół muzyczny. Para młoda stanęła na
parkiecie , a my otoczyliśmy ich w kółku.
40
-A teraz młode małżeństwo zatańczy pierwszy taniec zawołał do mikrofonu
piosenkarz.
Usłyszeliśmy wolną muzykę, Katrin i Alan zaczęli tańczyć, a my w kółku
zaczęliśmy poruszać się w prawą stronę.
Po pierwszym tańcu zasiedliśmy do obiadu. A pózniej, to już wszyscy zaczęli
tańczyć.
-Mogę panię prosić do tańca? usłyszałam głos Josha.
-Oczywiście, proszę pana zaśmiałam się.
Dołączyliśmy do tańczących par i zaczęliśmy tańczyć. Leciały szybkie piosenki,
więc wyginaliśmy się, okręcaliśmy i wpadaliśmy na siebie. Pózniej piosenka
zmieniła się na wolną i przybliżyliśmy się do siebie. Uśmiechnęłam się do
niego, a on do mnie i zaczęliśmy się całować.
Reszta wesela minęła wszystkim na świetnej zabawie. Kiedy schodziłam z
parkietu, zauważyłam jak Ryan ogląda się po wszystkich i znika w głębi domu.
-Zaraz wrócę szepnęłam do Josha i poszłam za bratem.
Skoro miał przy sobie towar jak mówiła mama, to teraz pewnie poszedł zażyć
swoją dawkę. Zciągnęłam buty i na paluszkach udałam się za nim do łazienki.
Podbiegłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Zamknięte.
-Ryan otwórz! krzyknęłam.
Zero odpowiedzi. Rozejrzałam się po przedpokoju i zauważyłam łyżkę do
butów. Chwyciłam ją i zaczęłam otwierać zamek. Jak to dobrze, że mój średni
brat ma tak łatwy do otworzenia zamek. Położyłam łyżkę na miejsce i weszłam
do łazienki. Podbiegłam do Ryana i wytrąciłam mu strzykawkę z heroiną z ręki,
która poturlała się do wanny.
-Co ty najlepszego zrobiłaś?! krzyknął wściekły Ryan.
-Ja? Co ty robisz! Przecież byłeś czysty! Mama powiedziała, że odda cię do
psychiatryka jeśli raz jeszcze się naćpasz. Ryan musisz z tym skończyć!
-Odwal się!
-Jesteś moim bratem i nie mam najmniejszego zamiaru.
Wzięłam strzykawkę i całą jej zawartość wstrzyknęłam do muszli, a następnie
spłukałam wodę. Usłyszałam przerazliwy krzyk Ryana.
-Wiesz ile to kosztowało?
-Nie obchodzi mnie to! Narkotyki cię niszczą!
Brat podszedł do mnie i zaczął mną szarpać. Nie pozostałam mu dłużna i
szarpnęłam nim, a następnie uderzyłam w twarz. To go zaskoczyło. Jak
dzieciaki często się biliśmy, ale kiedy podrośliśmy tego typu kłótni między nami
nie było.
Ryan wściekły odepchnął mnie z całej siły na ścianę. Uderzyłam głową w
szafkę.
-Ej! do łazienki wpadł Josh.
Doskoczył do mnie szybko i patrzył wściekły na mojego brata. Uderzył go
pięścią w brzuch i kazał nigdy więcej nie podnosić na mnie ręki.
-Pieprzcie się obydwoje rzucił mój brat i wyszedł.
41
-Nic ci nie jest? zapytał zatroskany Josh.
-Nie, wszystko w porządku.
Wytłumaczyłam mojemu mężczyznie o co się pokłóciliśmy, a on pochwalił
moje zachowanie. Przytulił mnie do siebie, a ja zaczęłam płakać. Było mi
smutno z tego co zaszło między mną, a Ryanem. Wiedziałam, że brat nie był
sobą, wiedziałam, że to przez zniszczenie jego narkotyku. Zrobiłam jak należy,
ale wcale się z tym nie czułam za dobrze. A na dodatek Josh musiał być tego
świadkiem.
Rozdział 7
Od wesela Alana i Katrin minął tydzień. Razem z Joshem byliśmy w Chicago do
poniedziałku. Od mojej kłótni z Ryanem, brat ani razu się do mnie nie odezwał i
nawet na mnie nie patrzył. Reakcja najmłodszego syna, bardzo interesowała
mamę. Loren wiedziała, że jesteśmy sobie bliscy. Niestety narkotyki zrobiły z
Ryanem swoje.
W poniedziałek wyjechaliśmy od Alana po jedenastej i dopiero wieczorem
byliśmy w Nowym Jorku. Zaprosiłam Josha do siebie, gdzie przygotowałam
kolację dla naszej trójki. Podczas przygotowania opowiedziałam Holly o ślubie,
weselu i kłótni z Ryanem. Ona również zdziwiła się na zachowanie mojego
brata. Josh natomiast bawił się z Ursusem, który już podrósł. Jego futerko było
takie mięciutkie, że uwielbiałam go głaskać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- 0082. Field Sandra Kraina dobrej nadziei
- DeSoto Lewis Malarz nadziei
- Skrywane Nadzieje 1 18
- 85 15 KlÄska konwoju PQ 17
- Brenden Laila Hannah 15 Plotki
- Miasto z morza mrocznych wrażeń Grzegorz Lipski
- AR śÂwPI
- Helbig Bryg
- H.G. Wells The Crystal Egg
- Nienacki_Zbigniew_
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- leszczyniacy.pev.pl