[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Co z tego? W ciąży czy nie, zawsze będziesz piękną kobietą.
- Zobaczymy, co powiesz za jakiś miesiąc lub dwa.
- Nie zmienię zdania.
Po zakupach ruszyli autostradą w stronę wybrzeża. Amber jak zwykle
cieszyła się z przejażdżki kabrioletem. Adam powiedział, że jest piękna i był
o nią zazdrosny. Sama myśl, że komuś się podoba, dodawała jej skrzydeł.
Czyżby Adam chciał z nią flirtować?
Czy ona chciałaby flirtować z nim?
Była młoda, zdrowa i pragnęła mężczyzny obok siebie. A może Adam
zmieni zdanie na temat pracy?
Jednak wiedziała, że to niemożliwe. Zresztą nie chciała go
unieszczęśliwiać. Praca to całe jego życie. Gdyby zmusiła go do zmiany
zawodu, z pewnością by ją znienawidził.
Czy potrafiłaby każdego dnia z niepokojem oczekiwać jego powrotu z
pracy? Nie zniosłaby tego. Nie po tym, co przydarzyło się Jimmy'emu.
Minie dużo czasu, zanim odzyska równowagę.
104
RS
Kiedy przyjechali do Muir Woods, Amber popatrzyła na niego.
- Co teraz?
- Idziemy coś zjeść. Jest tu miła knajpka, gdzie podają doskonałe
kanapki. Potem pójdziemy na spacer.
- Doskonały pomysł. Byłam tu tylko kilka razy i zawsze wydaje mi się,
że jestem tysiące kilometrów od San Francisco.
- To moje ulubione miejsce.
Las Muir Woods był wspaniały. Panował tu mikroklimat, było
chłodniej niż w mieście. Wysokie drzewa chroniły przed słońcem i dawały
miły chłód.
Zjedli i ruszyli na spacer ocienioną ścieżką. Adam wziął Amber za
rękę.
- Nie jest ci zimno?
- Nie, czuję się świetnie. - Zwiadomość jego bliskości działała na nią
cudownie. Kiedy zatrzymał się, żeby ją pocałować, serce omal nie
wyskoczyło jej z piersi.
Kiedy wrócili do miasta, poczuła zmęczenie. Miała za sobą dzień
pełen wrażeń i coraz łatwiej się męczyła. Nie chciała jednak, aby Adam
odwołał obiad. Miała ochotę zobaczyć się z Jill i przyjaciółmi Adama.
Trevor i Jill przywitali ich ciepło. Jill zaprosiła ją do kuchni, gdzie
kończyła przygotowywać posiłek.
- Zadomowiłaś się już w nowym mieszkaniu?
- Tak - Amber usiadła na wysokim stołku.
- Mogę w czymś pomóc?
- Poplotkuj ze mną.
- Byliśmy dziś z Adamem na zakupach dla dziecka. Jill uśmiechnęła
się.
105
RS
- To dobrze. Adam to wspaniały facet i potrzebuje kogoś
wyjątkowego.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi.
- Najlepsze małżeństwa to takie, kiedy pobierają się przyjaciele,
którym jest dobrze w łóżku, nie sądzisz?
- Nie ma mowy o żadnym małżeństwie. Nawet go dobrze nie znam.
Poza tym jest wiele komplikacji.
- Och, tak mi przykro. Wybacz, zapomniałam o twoim mężu. Wiem,
że to stało się tak niedawno. Jeszcze za wcześnie, by mówić o ponownym
małżeństwie.
- Adam nie chce się żenić.
- Męskie gadanie... - Jill wzruszyła ramionami.
- A ja nie chcę wyjść za strażaka - powiedziała twardo Amber.
- Dlaczego nie? To wspaniali faceci. I doskonali kochankowie. -
Roześmiała się.
- Nie martwisz się, że Trevor może kiedyś nie wrócić z akcji?
- Nie. Ufam, że wszystko będzie dobrze. Przecież nie mogę dopuścić,
by rządził mną strach. Chcę żyć pełnią życia i cieszyć się tym, co mam.
Wspaniałym mężem, pracą i całą resztą. Jeśli los pozwoli, będę się tym
cieszyć od końca życia.
- A jeśli nie?
- To nie. Kochamy się, jest cudownie. Spotkałam miłość mojego życia
i mam to wszystko zniszczyć tylko dlatego, że nie wiem, co się wydarzy?
Przecież nikt nie wie.
Miłość życia. Amber kiedyś myślała, że jest nią Jimmy. Teraz
zastanawiała się, czy tak było. Czy gdyby wrócił, między nimi byłoby jak
niegdyś?
106
RS
- To bardzo trudne, gdy straci się kogoś, kogo się kocha - powiedziała
wolno.
- Amber, nigdy coś takiego mnie nie spotkało, wszyscy moi najbliżsi
żyją. Ale myślę, że nie powinno się zamykać na cały świat, gdy spotka nas
tragedia. %7łycie toczy się dalej. - Uśmiechnęła się ciepło. - Pomóż mi zanieść
jedzenie do jadalni.
Amber wzięła miskę z pieczonym mięsem i wróciła po warzywa. Jill
zaniosła ziemniaki i bułki.
Zasiedli do stołu. Choć Amber wydawało się, że Jill ugotowała
mnóstwo jedzenia, wkrótce półmiski zrobiły się puste. Obdarzony aktorskim
talentem Trevor jak zwykle opowiadał komiczne historyjki z pracy,
rozśmieszając wszystkich do łez.
Było pózno, kiedy Adam dał hasło do odejścia. Amber była zmęczona,
ale zadowolona.
- To mili ludzie - powiedziała, kiedy znalezli się w samochodzie.
- Tak. Trevor podobnie zachowuje się w pracy. Dzięki niemu czasem
zapominamy o niebezpieczeństwie.
- Wszyscy jesteście takimi optymistami?
- Czy to zle? %7łycie jest takie piękne. Nie widzisz tego? Amber uważała
się za optymistkę, choć ostatnie miesiące wystawiły ją na ciężką próbę.
- Widzę, lecz czasem bywa trudno.
To prawda, miała za sobą ciężkie chwile, lecz z radością spoglądała w
przyszłość. Czekała na narodzenie córki i rozpoczęcie nauki.
- Dziękuję za uroczy dzień - powiedziała, kiedy Adam zatrzymał się
przed jej domem.
- Przyjadę we wtorek pomóc ci z meblami.
- Nie musisz tego robić.
107
RS
- Ale chcę. - Pocałował ją delikatnie, czułe i stanowczo za krótko.
We wtorek Adam obudził się z uczuciem oczekiwania. Nie widział
Amber przez ostatnie trzy dni i najzwyczajniej w świecie za nią tęsknił.
- Co w tym złego? - spytał sam siebie. W jej towarzystwie czuł się
szczęśliwy.
Spojrzał na swoje odbicie w lustrze. O co chodzi z tą całą miłością?
Czyżby zakochał się we wdowie, która nie chce ponownie wyjść za mąż?
Zaczął się golić. Było zbyt wcześnie na filozofowanie, jednak im
więcej się na tym zastanawiał, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że
powinien przekonać Amber, by skorzystała z szansy, jaką dał im los.
Powinni przekonać się, dokąd zaprowadzi ich ta przyjazń.
On nie planował małżeństwa, ale skoro Amber potrafiła zmienić jego
przekonania, może on potrafi zmienić jej.
Zjadł coś w pośpiechu i zszedł do samochodu. Nie mógł doczekać się
spotkania z Amber.
Kiedy pół godziny pózniej otworzyła mu drzwi, mógłby przysiąc, że
dostrzegł w jej oczach błysk szczęścia. Uśmiechnęła się i gestem zaprosiła
go do środka.
- Wcześnie przyjechałeś.
Była ubrana w krótkie spodenki i luzną bluzę, pod którą rysował się
coraz większy brzuszek. Nadal jednak pozostała szczupła.Wiedział, że gdy
pochyli się w jej stronę, poczuje zapach Amber. Zrobił to, a ona uniosła ku
niemu twarz i przymknęła oczy. Pocałował ją. Była taka słodka i ciepła.
Chciałby trzymać ją w swoim uścisku w nieskończoność.
W tej chwili poczuł lekkie uderzenie w żołądek.
- Co to było?
Amber zachichotała. Wzięła jego dłoń i położyła sobie na brzuchu.
108
RS
- Moja córka rozrabia.
Po chwili Adam poczuł kolejne kopnięcie, tym razem znacznie
silniejsze. Nigdy przedtem nie doświadczał czegoś podobnego. Popatrzył jej
w oczy, nie potrafiąc wydusić z siebie słowa.
- Czy to cię boli?
- Nie. Czasem bywa trochę kłopotliwe, ale nie boli. Mnie się to
podoba.
- Mnie też. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl