[ Pobierz całość w formacie PDF ]

był życie, by jako wicher ów rozedrzeć chmury i objąć w ramiona fale! Ha… czy
więźniowi dostać się ma w udziale kiedyś ta rozkosz?
Spojrzałem z bólem na to miejsce, gdzie siedziałem ongiś z Lotą pod wierzbą
po przechadzce w dzień upalny. Woda zalała je i zaledwo rozeznać zdołałem wierzbę.
Więc i ową łączkę Loty, pomyślałem, i całe obejście leśniczówki i naszą altankę,
wszystko zniszczył rozpętany żywioł? Nagle zajaśniał promyk przeszłości i zaczęło
mi się marzyć, jak więźniowi o wielkich trzodach, rozległych łąkach, godnościach
i zaszczytach… Stałem!… Nie przyganiam sobie tego, gdyż mam odwagę umrzeć… to
jest… miałbym… A oto siedzę niby stara baba pod płotem, zbierająca gałęzie na opał,
żebrząca od drzwi do drzwi chleba, byle tylko przydłużyć sobie parę chwil życia, byle
tylko jakoś przebiedować.
¹⁶⁹ miło — zaćmiło.
o ann olf an on oet e Cierpienia młodego Wertera
59
Kochanek romantyczny,
Konflikt wewnętrzny,
Miłość romantyczna,
Miłość tragiczna,
Pożądanie, Rozpacz
Samobójstwo, Śmierć
Matka, Syn
14 rudnia
Nie wiem, co to znaczy mój drogi, ale zaczynam się bać samego siebie! Wszakże
miłość moja dla niej jest święta, czysta, braterska! Czyż odczułem kiedy w duszy jed-
no bodaj karygodne pragnienie¹⁷⁰? Nie przysięgnę zresztą… A teraz nachodzą mnie
sny… O, jakąż słuszność mieli ludzie, przypisując te, tak zgoła odmienne przejawy
siłom zewnętrznym! Tej nocy… nie śmiem ci wyjawić nawet… trzymałem ją w obję-
ciach, tuliłem mocno do piersi i słodkie jej, szepcące słowa miłości usta okrywałem
niezliczonymi pocałunkami. Oczy me wpatrzone były z upojeniem w jej oczy. Boże,
jakże winnym się czuję, odczuwam bowiem jeszcze do tej pory tę rozkosz wielką,
płomienną, niewysłowioną w całej pełni! Loto! Loto! Już koniec ze mną! Zmysły
mi się mącą, od tygodnia nie mogę zebrać myśli, a oczy mam ciągle pełne łez. Ni-
gdzie wytrzymać nie mogę, a wszędzie mi równie dobrze. Niczego nie pragnę, nie
pożądam… Lepiej by było… dużo lepiej, bym odszedł…
Postanowienie porzucenia świata utrwaliło się w tym czasie i wśród tych okolicz-
ności w duszy Wertera i wzmogło się na sile. Była to dlań ostatnia ucieczka i nadzieja
od czasu powrotu do Loty, ale powiedział sobie, że nie trzeba się spieszyć i po-
dejmować lekkomyślnie czynu, który winien być dokonany z całym przekonaniem
i możliwie największym spokojem i pewnością siebie.
Wątpliwości jego i walki, staczane ze sobą samym przebijają wyraźnie z kartki,
będącej niezawodnie zaczętym listem do Wilhelma, nie opatrzonej datą, a znalezionej
również pośród papierów.
»Jej obecność, jej los i jej współczucie dla mej niedoli, wyciskają mi ostatnie łzy
i zmuszają do myślenia mój biedny, trawiony gorączką mózg.
Pozostaje tylko podnieść firankę i skryć się za nią! Czegóż się jeszcze waham,
czemu zwlekam? Czy dlatego, że nikt nie wie, co tam jest po drugiej stronie i dlatego,
że nie ma stamtąd powrotu? A może dlatego, że jest właściwością naszego umysłu
domyślać się chaosu i ciemni w miejscu, o którym nic pewnego nie wiemy?.« [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl