[ Pobierz całość w formacie PDF ]
brudnym myślom.
Gdy tylko zgodził się zabrać ją ze sobą, jej twarz ponownie rozbłysła i dziewczyna ruszyła za
nim potulna jak baranek. Dużo potulniejsza niż koza, która rzucała się na nich z rogami,
kiedy chcieli zwiększyć tempo albo odebrać jej smakowite zimowe ubranie Vingi.
- Tu właśnie mieszkam - oświadczył Heike nieoczekiwanie.
Vinga stanęła jak wryta.
- Ależ to dom starego Simena! Nie możesz tu mieszkać!
- Dlaczego nie? Czy on umarł na jakąś straszną zarazę?
- Nie. Ale przecież on nadal ten dom zajmuje!
- Głupstwa! Spędziłem tu już wiele dni i niczego nie widziałem. A ja, moja dobra Vingo,
umiem widzieć rzeczy ukryte. Ale popatrz, koza zjada twoje zimowe buty.
37
Vinga odpędziła łakome zwierzę.
- A przy okazji, jak ona się nazywa?
- Jak się nazywa? - zapytała Vinga zdumiona.
- Tak. Nie powiesz mi chyba, że mieszkałaś z nią ponad dwa lata pod jednym dachem i
nawet nie znalazłaś dla niej imienia.
- Nnie, ja... Ja nie wiem. Zwykle mówiłam do niej tylko: Chodz tu, moja mała albo coś w tym
rodzaju.
- Dobrze, niech się wobec tego nazywa Mała. A teraz, Mała, może zechcesz zostawić wózek
w spokoju? Wszędzie dookoła znajdziesz mnóstwo jedzenia.
- Ale nie będzie takie wyszukane - roześmiała się Vinga.
Heike dostrzegł pewną szansę w jej lęku przed ciemnością.
- No, skoro nie chcesz tutaj spać, to...
- Oczywiście, że chcę! - krzyknęła pospiesznie. - Oczywiście, mogę tu mieszkać.
Och, więc i tym razem mu się nie udało!
Stanęło na tym, że Vinga wprowadziła się do domu Simena razem z Heikem i kozą, która
nie była w stanie pojąć, że mogłaby spać w chlewiku. Zostanie z Vingą i koniec! Nie muszą
się już silić na żadne inne głupie propozycje. I koza, oczywiście, wygrała.
Vinga trochę się bała. Może nawet nie tylko trochę! Po pierwsze, dom Eirika leżał zbyt
blisko, a po drugie, wcale nie była taka pewna, czy Heike naprawdę potrafi radzić sobie z
duchami. Cała parafia wiedziała przecież, że Simen, który umarł dwadzieścia pięć lat temu,
pokazywał się niekiedy koło swojej furtki. Pierwsze więc co Vinga zrobiła, to wycięła inny
otwór w płocie. Nie miała zamiaru ryzykować, że spotka kogoś niepożądanego przy furtce.
Heike patrzył na to i kręcił głową. Miał poważny kłopot, gdzie umieścić posłanie dla Vingi - a
raczej dla siebie, bo naturalnie oddał jej swoje łóżko - żeby przyzwoitości stało się zadość.
Dom Simena był w dużo lepszym stanie niż chata komorników w lesie, a mimo to Vindze się
nie podobał. Mówiła, że panuje tu zła atmosfera. Nawet ściany sprawiają wrażenie żywych,
a szare belki były kiedyś świadkami okropnych wydarzeń.
- Posłuchaj no, Vingo - powiedział w końcu Heike surowo. - To ja miałem to nieszczęście, że
los obdarzył mnie tego rodzaju intuicją, nie ty! W tym domu nie stało się nic ponad to, że
pewien stary biedaczyna chorował tu w samotności, a potem umarł.
Vinga zadrżała, słysząc jego słowa. Chyba to nie była najszczęśliwiej dobrana odpowiedz.
38
- Idz teraz i połóż się na chwilę, Vingo - powiedział już łagodniejszym tonem z troską w
głosie. - Depczesz mi po piętach od chwili, kiedy weszliśmy do tego domu, jak mała
dziewczynka, która boi się własnego cienia. Już wprawdzie całkiem się rozwidniło, ale byłaś
na nogach przez całą noc, a wrażeń miałaś ostatniej doby co niemiara. Pamiętaj, że
wieczorem wyruszamy po skarb!
- Och, tak! - szepnęła z entuzjazmem. - i muszę przyznać, że jestem trochę zmęczona. A ty?
Nie potrzebujesz się chwilę przespać?
Nie powiedział jej, że odkąd zaczął się nią opiekować, prawie nie sypiał.
- Owszem, miałem zamiar położyć się na dworze, w słońcu.
Przyskoczyła do niego gwałtownie.
- W takim razie ja też się prześpię na dworze.
Heike spojrzał w jej duże, patrzące na niego zdecydowanie oczy i z trudem zachował
powagę.
- Nie - powiedział z wymuszonym spokojem. - Ale będę tuż za drzwiami, gdybyś mnie
potrzebowała.
Vinga nie miała wątpliwości, że będzie go potrzebowała. Wszystkie jej zmysły bardzo się
wyostrzyły przez lata spędzone w samotności. I teraz była przekonana, że ten dom jest dla
niej niebezpieczny.
Koza zrobiła głupią minę i wysypała na czysto zamiecioną podłogę Heikego kilkanaście
czarnych groszków. Gospodarz westchnął zrezygnowany i poszedł poszukać miotły.
39
ROZDZIAA IV
Vinga, wbrew zapewnieniom, zasnęła w ciągu dwóch sekund, a wtedy Heike poszedł do
małej chatki Eirika.
Oczy miał zapadnięte i twarz poszarzałą ze zmęczenia.
- No? - zapytał Eirik. - Udało ci się sprowadzić to biedactwo do domu?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Bardsley Michele Diary of a Demon Hunter 01 Death Unwept [caĹoĹÄ pl]
- Conan at the Demon's Gate Roland J. Green
- De_Camp_Lyon_Sprague_ _Szalony_Demon
- 33 Demon nocy
- Henley Virginia Sokol i Panna t.2
- J.C. Owens Dominion Of The Eth
- Jack Yeovil Dark Future 3 Comeback Tour
- Hart Jessica OgiećąĂ˘ÂÂź i woda
- Jo Clayton Duel of Sorcery 01 Moonscatter
- mises ekomonia i polityka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- trzonowiec.htw.pl