[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystkim zachwycona i miałam wrażenie, że nie wierzy w
winę Tollivera, ale jednocześnie nie mogła lub nie chciała
interweniować u szeryfa. Rozłączyłyśmy się, równie
niezadowolone.
Pomyślałam intensywnie, po czym zadzwoniłam na
komórkę Mary Nell. Znalazłam karteczkę z jej numerem wśród
rzeczy Tollivera. Przy imieniu zrobiła mały zakrętasik.
Mary Nell nie była najszczęśliwsza, słysząc mój głos w
słuchawce.
Tolliver nie może zadzwonić osobiście, bo twój wujek
wsadził go do aresztu oznajmiłam. Nie była to całkowita
prawda, ale miałam gdzieś uczciwość.
Dziewczyna pisnęła i zaczęła płakać, a ja cierpliwie
czekałam, aż się uspokoi.
Wiem, że nie poszukuje go policja w Montanie
chlipnęła. To jakaś bzdura.
Choć opinia Nell nie opierała się na faktach, tylko
wypływała z zauroczenia Tolliverem, i tak miło było usłyszeć,
że ktoś tak stanowczo trzyma jego stronę. Chcąc naprowadzić
nastoletnią fankę brata na dobry trop, powiedziałam, że jej
matka nie chciała mi pomóc. Oczywiście nie wprost, ale
zrobiłam wszystko, żeby mieć pewność, że informacja do niej
dotarła. To powinno wystarczyć, by życie Sybil stało się
nieznośne przynajmniej na dobę, czyli nie więcej niż sobie
zasłużyła. Nie jestem aż tak małostkowa.
Potem zadzwoniłam do Hollisa, ale nie odebrał. Biorąc
pod uwagę, że wychodził, jakby mu się dokądś spieszyło,
możliwe, że zajrzał do mnie w trakcie patrolu. A może był po
prostu tchórzliwym draniem? Może szeryf kazał mu się trzymać
ode mnie z daleka, grożąc utratą pracy? A Hollis chyba na tyle
mocno pragnął zachować posadę, by się ugiąć. Starałam się nie
mieć do niego o to pretensji, ale byłam wystarczająco rozżalona,
żeby i tak uważać go za tchórzliwego drania.
Rozważyłam plan działania. Grozba, że załamię się i
pogrążę we łzach, wisiała na włosku. Ale płacz był
bezproduktywny; musiało istnieć coś, co mogłabym zrobić, żeby
nie siedzieć w tym cholernym motelu. Mogłabym iść i stłuc
Bledsoe a w tym momencie czułam, że byłabym w stanie
wydrapać mu pazurami wątrobę. Ale wolałabym zrobić coś
bardziej konstruktywnego... Jeszcze raz przebiegłam myślami
fakty i nagle wpadłam na pomysł. Zadzwoniłam do Hollisa
ponownie, tym razem zostawiając mu na sekretarce wiadomość.
Jeśli nie odbierasz, bo nie chcesz ze mną rozmawiać, w
porządku, ale wiedz, że wybieram się do ciebie i zamierzam
przeszukać twoją półkę z książkami.
Pożałowałam, że zwróciłam mu pieniądze. Teraz
przydałyby mi się jako dodatkowy pretekst wizyty.
Potrzebowałam ruchu, więc do domu Hollisa pobiegłam.
Wysiłek mógł mi pomóc w zachowaniu psychicznej równowagi,
przynajmniej jeszcze chwilę. Zachwiałam się kilkakrotnie, ale
noga nie zawiodła mnie zupełnie. Pickupa pod domem nie
zastałam, ale i tak miałam zamiar wejść do środka, bez względu
na to czy Hollis będzie obecny, czy nie. Nie chciałam tylko,
żeby mnie zaaresztowano. Na szczęście tylne drzwi osłonięte
były przed widokiem z sąsiednich posesji gęstymi krzewami.
Zresztą o tej porze sąsiedzi i tak pewnie byli w pracy.
Jak na policjanta, Hollis nie zadbał zbytnio o
zabezpieczenie domu. Zapasowe klucze znalazłam już za
trzecim podejściem wisiały na gwozdziu tuż pod daszkiem
ganku. Co prawda, w ciemnym kącie, mało widocznym miejscu,
ale wymacałam palcami haczyk i po sekundzie miałam klucze w
ręku. Cieszyłam się, że nie będę zmuszona rozbijać szybki w
drzwiach kolejne zaniedbanie ostrożności. Policjant najlepiej
powinien o tym wiedzieć.
Dzień był pochmurny, więc zapaliłam światło w salonie.
Podczas ostatniej wizyty przechodziłam tędy tylko do sypialni,
więc nie znałam układu pomieszczenia. Pokój był ładny i...
przytulny, z wyściełaną kanapą, fotelem do kompletu oraz ławą.
Na pomocniku przy fotelu tłoczyły się lampa, gazety, książka
oraz kilka pilotów. W zasięgu ręku stał regał wypełniony
książkami, w większości tanimi wydaniami romansów
sensacyjnych Jayne Anne Krentz, Sandry Brown, Nory Roberts
i podobnych. Dostrzegłam też kilka kryminałów Lee Childa i
Thomasa Cooka, które pewnie należały do Hollisa.
Obeszłam szybko cały dom, żeby upewnić się, że
szukam w odpowiednim miejscu. W sypialni nie było żadnych
książek, a w drugiej, służącej za pokój komputerowy oraz
składzik, leżały tylko instrukcje do komputera i poradniki do
gier. W kuchni znalazłam kilka książek kucharskich, a w
łazience kosz z gazetami. Wróciwszy do salonu, kucnęłam przy
zapchanym regale.
Hollis mówił, że jego żona wyjęła stąd podręcznik
szkolny. Podejrzewałam, że jeszcze ich nie spakował, i
faktycznie. Sally Hopkins-Boxleitner trzymała antologie
brytyjskiej poezji, Juliusza Cezara , Kupca weneckiego oraz
podręcznik do historii Ameryki. Wśród nich, znajdowała się
także mocno zużyta, podniszczona książka do biologii.
Według Hollisa, książka, którą wtedy wyjęła Sally,
miała czerwoną okładkę. W obu podręcznikach, i do historii, i
do biologii, dominowała czerwień, przynajmniej na grzbietach.
To ty tu robisz? rozległ się rozzłoszczony głos.
Chyba podświadomie zarejestrowałam odgłosy wchodzącego
Hollisa, bo nie podskoczyłam.
Usiłuję się dowiedzieć, o co chodziło Sally tamtego
wieczora. Prawie od razu trafiłam na twoje zapasowe klucze.
Patrz, to historia. Tę wzięła?
Czemu nie zaczekałaś, aż wrócę do domu? Jego
złość chyba nieco zelżała.
Myślałam, że mnie unikasz i doszłam do wniosku, że
byś mnie nie wpuścił.
Więc postanowiłaś od razu włamać się do mojego
domu? Wiesz, że to przestępstwo?
Tak jak wsadzanie kogoś do paki na podstawie
sfingowanych dowodów. Tę książkę miała w ręce?
Możliwe odrzekł z roztargnieniem. Jest jakaś inna
czerwona?
Biologia.
To może być też ta druga.
Dobra, to ja przejrzę biologię, a ty historię.
Odwróciłam książkę i potrząsnęłam nią. Spomiędzy
kartek wypadł jakiś świstek. Pomyślałam, że to lista zakupów
lub jakiś liścik od chłopca, który siedział w którejś z pobliskich
ławek. Okazało się jednak, że to coś znacznie mniej
zwyczajnego.
Zwistkiem okazało pół kartki z zeszytu, z napisem: SO,
JO, DA, NO .
Gdybyś jej nie wytrzepała, wiedzielibyśmy między
którymi stronami była wytknął Hollis.
Masz rację przyznałam. Schrzaniłam. Rozumiesz
coś z tego?
Nie, na pierwszy rzut oka nie. Ale to pismo Sally.
W jego głosie pojawiła się nowa nuta, słyszalna nawet
dla mnie, pomimo przeciążonego systemu emocjonalnego.
Tak mi przykro zaczęłam z trudem. Wiem, że to
wywlekanie spraw, o których starasz się zapomnieć.
Nie, nie chcę zapomnieć o Sally. Staram się po prostu
myśleć o przyszłości. A przez te ostatnie dni, na myśl, że Sally
została zamordowana, że ten sukinsyn, który to zrobił, chodzi na
wolności i nawet ze mną rozmawia, flaki mi się przewracały.
Poza tym za każdym razem, jak cię widzę, mam na ciebie taką
ochotę, że aż boli. Włamałaś się do mojego domu, do mojego
pieprzonego domu, i chcę cię zerżnąć, teraz, tu, na podłodze.
Tak?
Tak.
Zupełnie jakby nacisnął we mnie jakiś włącznik. Nagle
myślałam o tym samym i o tym, że na moment mogłabym
zapomnieć o wszystkich kłopotach. Przetoczyłam się na plecy,
zdejmując koszulkę przez głowę.
Było to najkrótsze, najgwałtowniejsze i najbardziej
podniecające zbliżenie, jakiego doświadczyłam. Paznokcie,
zęby, wilgotna skóra przy wilgotnej skórze, dudnienie ciał na
podłodze. Po wszystkim leżeliśmy ramię przy ramieniu na
skrawku wolnego miejsca pomiędzy meblami.
Powinienem odkurzyć zauważył Hollis, dysząc
ciężko.
Co tam kilka kotów. Sympatyczne towarzystwo.
Roześmiał się chrapliwie, a ja założyłam biustonosz, bo
po podłodze ciągnęło. Przekręciłam się i podparłam na łokciu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Harrison Harry Stalowy Szczur 7 Stalowy Szczur
- Harrison Harry Stalowy Szczur 9 Stalowy Szczur Ĺpiewa bluesa
- Carpenter Leonard Conan Tom 49 Conan Bohater
- Galenorn Yasmine Siostry KsiÄĹźyca Tom 03 Darkling (nieof.)
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 5 Wielki WyĹcig
- Tadeusz DoĹÄga Mostowicz Bracia Dalcz i S ka tom I
- Harry_Harrison_ _Zlote_lata_Stalowego_Szczura__SCAN dal_889_
- Herbert Frank Tom 5 Heretics of Dune
- BolesĹaw Prus Faraon tom 3
- Ksiega umarlych [ENG]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl