[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nic mi nie jest, Max.
Na pewno trudno ci zachować spokój, skoro sama jesteś
matką wyszeptał.
Nigdy nie pogodzę się z niepotrzebną śmiercią młodego
człowieka odrzekła, nie wiedząc, czy ma traktować jego
słowa jako wyraz współczucia, czy też wykorzystuje on
sytuację, by dowiedzieć się czegoś więcej ojej dziecku.
Nie tylko ty, kochanie. Jesteś bardzo wrażliwa i proszę
cię, żebyś się nie zmieniała.
Spojrzał na nią, a ona dostrzegła w jego oczach czułość,
która przyprawiła ją o zawrót głowy. Przez chwilę stała
nieruchomo, nie mogąc oderwać od niego wzroku, a potem
odwróciła się i wyszła z sali.
Czyżby wciąż mu na mnie zależało? spytała się w duchu,
wchodząc do biura. Sądziłam, że dawno o mnie zapomniał. A
może się myliłam? Może jakoś ułożyłoby się między nami,
gdyby od samego początku wiedział o mojej ciąży.
Zastanawiała się właśnie, czy Max wpadnie do niej na
kawę, kiedy do pokoju zajrzała Rosie.
Max kazał ci przekazać, że ma spotkanie z Andym
oznajmiła.
W tym momencie jej skrycie żywiona nadzieja, że być
może Max zmienił zdanie i nie opuści tak szybko Catonbury,
legła w gruzach. Nadeszła więc pora, by podjąć ostateczną
decyzję. Zastanawiała się, czy powinna poprosić Maxa o
spotkanie jeszcze tego wieczora i wyznać mu prawdę o jego
synku, podkreślając przy tym, że nie próbuje zastawiać na
niego pułapki. Czy też nadal milczeć, tak jak pierwotnie
zamierzała. Nagle doznała olśnienia. Nie mogła uwierzyć, że
wcześniej na to nie wpadła.
Przecież Jamie jest jego synem mruknęła pod nosem.
Max na pewno nigdy by go nie skrzywdził. Tak, Max
powinien się o tym dowiedzieć... i to jak najszybciej.
Niezależnie, od tego, jakie uczucia żywi wobec mnie.
Podczas gdy Max był u Andy ego, Jenny próbowała
spacyfikować niesforne dziecko, które zraniło się w rękę.
Tłumaczyła właśnie jego matce, że jej zdaniem prześwietlenie
nie jest konieczne, kiedy do pokoju zajrzał Max.
Czy potrzebujesz pomocy, Jenny? spytał.
Nie... to znaczy, tak. Czy mógłbyś zerknąć na jego
nadgarstek?
Była bardzo ciekawa wyniku rozmowy Maxa z Andym, ale
nie zdołała niczego wyczytać z jego twarzy.
Max uważnie obejrzał zranioną rękę małego pacjenta.
Nie ma potrzeby kierować go na prześwietlenie
oznajmił. Nie wolno mu tylko forsować tej ręki. Jeśli coś
panią zaniepokoi, proszę zgłosić się do nas lub odwiedzić
lekarza rodzinnego.
Kiedy tylko matka wyprowadziła synka z pokoju, Jenny
spojrzała na Maxa z nieskrywaną ciekawością.
Wszystko dobrze, Max?
Oczywiście, a dlaczego pytasz?
Gwałtownie poczerwieniała. Wyraznie dał jej do
zrozumienia, że skoro go odrzuciła, to nie powinna
interesować się jego sprawami. Nie chcąc, by dostrzegł jej
zażenowanie, ruszyła do poczekalni, by wezwać kolejnego
pacjenta. Jej kiepski nastrój pogłębił się jeszcze bardziej,
kiedy pózniej zobaczyła Maxa pochłoniętego rozmową z
Rosie.
To właśnie jej, nie mnie, powiedział, że idzie na spotkanie z
Andym, pomyślała z goryczą. A teraz na pewno zdaje jej
relację z jego przebiegu. Poczuła bolesny skurcz serca, zdając
sobie sprawę, że to wszystko jest jej wina.
Weszła do swojego biura i zabrała się do pracy. Próbowała
wmówić sobie, że Rosie nic dla niego nie znaczy. %7łe po prostu
musiał z kimś porozmawiać.
Skoro nie mógł podzielić się nowinami ze mną, znalazł
sobie innego słuchacza mruknęła do siebie.
Wkrótce jednak przekonała się o swojej pomyłce.
Wiesz, Jenny, wydaje mi się, że Max jest znacznie lepiej
wykształcony niż nasz poprzedni konsultant oznajmiła
Rosie, wpadając do jej biura. Potrafi postawić trafną
diagnozę nawet w najbardziej skomplikowanych przypadkach.
Uważam to porównanie za krzywdzące odparła Jenny z
wyrzutem. Doktor Johnson był chirurgiem, a to całkiem inna
specjalność.
Może, ale ja wybieram Maxa. Zaprosiłam go dziś na
kolację. Spędzanie samotnych wieczorów w jakimś
wynajętym mieszkaniu nie może być przyjemne.
Jenny spoglądała na Rosie, czując bolesne ukłucie w sercu.
Więc jest już za pózno, pomyślała posępnie. Dałam mu jasno
do zrozumienia, że nie będę się z nim spotykać po pracy, więc
znalazł sobie kogoś innego. I to właśnie dziś, kiedy
postanowiłam znów wciągnąć go w swoje życie. Gdybym
teraz wyjawiła mu prawdę, z pewnością uznałby, że kieruje
mną zwykła zazdrość.
W sobotę Max pełnił całodzienny dyżur. Na oddziale
panował zaskakujący spokój, więc miał czas zastanowić się
nad swoją przyszłością.
Uzgodnili z Andyrn, że zostanie w szpitalu do czasu
wygaśnięcia umowy o pracę, ale nie dłużej. W związku z tym
postanowił zrezygnować z kupna domu w tej okolicy oraz ze
sprowadzenia swych mebli z Rexford. Nie mógł jednak
zdecydować, czy ma pozostać w nieprzytulnym mieszkaniu,
które obecnie zajmował, czy też znalezć coś lepszego.
W końcu postanowił zdać się na los szczęścia. Zdecydował,
że w wolny poniedziałek rozejrzy się po okolicy i, jeśli
znajdzie odpowiednie lokum, natychmiast je wynajmie. W
przeciwnym razie zostanie w dotychczasowym mieszkaniu.
W poniedziałek rano padał deszcz, ale po południu wyszło
słońce, więc wyruszył na High Street, przy której mieściło się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Piercien i roza czyli historia Lulajci Bulby Thackeray
- Johnson D. May Zupelnie niemozliwy facet
- Zygmunt Mineyko PamićÂtniki
- Leszek Bubel POLSKO ŻYDOWSKA WOJNA O KRZYŻE i nie tylko
- Jeffrey A. Carver Starstream 1 From A Changeling Star
- Cartland Barbara NajpićÂkniejsze miśÂośÂci 181 W ukryciu
- Mortimer Carole Angielka w Nowym Jorku
- Craven Sara UwieÂść milionera
- Jayne Ann Krentz Jak woda na pustyni
- McComas_Mary_Kay_ _OpćÂtanie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- leszczyniacy.pev.pl