[ Pobierz całość w formacie PDF ]

teczkę. Jedną albo więcej. Tego zresztą też nie jesteśmy w stanie sprawdzić.
- Nie bierzesz pod uwagę możliwości, że Liz zabrała niektóre teczki, kiedy
wyjeżdżała.
- To prawda. Ale jest jeszcze coś, o czym ci nie powiedziałem. Jeśli Guthrie z Liz
istotnie wspólnie zainwestowali w ośrodek w Santa Fe i jeśli zachowali dotychczasowe
zasady współpracy, to warto odnotować bardzo ciekawy fakt.
- Mianowicie? - spytała Aleksa.
- Liz Guthrie ma obecnie kontrolę nad wszystkim, co pozostawił Dean Guthrie, z jego
inwestycjami włącznie.
188
Przemyślała tę nową informację.
- Może ktoś się go pozbył, bo wiedział, że Liz wszystko odziedziczy, a sądził, że
będzie miał na nią wpływ.
- Ho, ho, szybko dochodzisz do wprawy w stosowaniu spiskowej teorii. Chyba dam ci
awans.
- Na kogo? Na główną amatorkę spisków? Dziękuję, nie skorzystam.
- Nie, to nie. - Trask upewnił się, że ma dokumenty pod pachą, i skierował się do
drzwi. - W każdym razie z mojego punktu widzenia wszystko, co znalazłem w tej teczce,
stanowi dodatkowy materiał dowodowy przeciwko Websterowi Bellowi. Bell miał motyw i
okazję. Ma też w instytucie mnóstwo chłopców na posyłki.
- Wiem, że to go nie stawia w dobrym świetle. - Aleksa podążyła śladem
rozumowania Traska. - Ale nie bardzo potrafię go sobie wyobrazić jako mordercę.
- Może właśnie dlatego zbrodnie uchodzą mu płazem. W każdym razie, jeśli mam
rację, to mogę powiedzieć ci jeszcze jedno.
- Co takiego?
ZerknÄ…Å‚ na niÄ… przez ramiÄ™.
- Liz Guthrie może mieć większe problemy niż to, że Bell kontroluje jej finanse.
- Co może być gorszego niż sytuacja, w której natchniony guru dobiera się do twoich
pieniędzy i chce je przelać na konto instytutu?
- Sytuacja, w której natchniony gum uznaje, że nie jesteś mu już potrzebna, więc
usuwa cię z tego świata - odparł Trask.
Aleksa zmartwiała.
- Nie byłoby sensu zabijać Liz. Jeśli twoje przypuszczenia są słuszne, ona jest kurą
znoszącą złote jajka. Gdyby coś jej się stało, skończyłyby się profity.
- Wcale nie, pod warunkiem że Webster Bell zawczasu namówiłby ją do sporządzenia
testamentu na korzyść instytutu Dimensions.
Gdy Aleksa schodziła na podjazd przed domem, nagle ogarnął ją lęk.
- Ludzie tak robiÄ…, prawda? ObdarowujÄ… w testamentach fundacje, uniwersytety i
różne instytucje.
- Nawet często.
- Może właśnie dlatego Liz wyjechała z nieznanym kierunku.
189
- Może - zgodził się z nią Trask. - W tych okolicznościach zniknięcie wydaje się
logicznÄ… decyzjÄ…. Przynajmniej do czasu zmiany testamentu.
190
Rozdział dwudziesty szósty
Parę minut po dziesiątej Trask wszedł do hotelowego foyer i zobaczył ciżbę ludzi.
Goście wkrótce mieli wsiąść do lśniącego autokaru, zaparkowanego na półkolistym
podjezdzie. Tablica za przednią szybą pojazdu informowała, że celem podróży są okoliczne
punkty energetyczne.
- Dzień dobry, panie Trask. - Pete Santana powitał go z miną oberżysty, mającego
wszystkie miejsca zajęte. - Szukałem pana. Pomyślałem, że chętnie pan to obejrzy. - Uniósł
rękę, w której trzymał gazety. - Napisali o nas na całą stronę i w Tucson, i w Phoenix.
Dziennikarze sÄ… zachwyceni.
- Pokaż, Pete. - Trask wziął od niego gazety. Obie były złożone tak, żeby artykuł o
hotelu natychmiast można było przeczytać.
NOWY KLEJNOT W KORONIE AVALON
W zeszłym tygodniu sieć Avalon Resorts, Inc. otworzyła swój najbardziej luksusowy
hotel. Mieści się on w samym Avalon. Gospodarzem uroczystego przyjęcia inaugurującego
działalność hotelu był prezes i dyrektor naczelny firmy, John Laird Trask.
 Był już najwyższy czas, żebyśmy wrócili tam, gdzie wszystko się zaczęło - powiedział
nam J.L Trask w wywiadzie udzielonym przed uroczystością. - Przebudowa dawnego Avalon
Mansion na hotel stanowiła największe marzenie mojego nieżyjącego już ojca. To, co
państwo dzisiaj widzą, jest urzeczywistnieniem jego wizji .
Trask szybko przesunÄ…Å‚ wzrokiem po kolumnie i zatrzymaÅ‚ siÄ™ na sÅ‚owach  art déco .
Tu zaczął czytać z większą uwagą:
W hotelu znajduje siÄ™ kolekcja sztuki art déco. Eksponaty do niej zgromadziÅ‚ Edward
Vale, renomowany znawca sztuki, współpracujący jako konsultant z wieloma firmami i
191
kolekcjonerami prywatnymi. Wystawę obejrzeli wybitni przedstawiciele świata sztuki, którzy
specjalnie w tym celu przybyli na przyjęcie.
Członkowie rady miejskiej Avalon wyrażali się z wielkim entuzjazmem o
ekonomicznym wpływie nowego...
Przerwał czytanie i złożył gazety. Jednoakapitowa wzmianka o kolekcji, zamieszczona
w codziennej gazecie, z pewnością nie zaspokajała ambicji Aleksy. Potrzeba jej było znacznie
więcej, by triumfalnie wrócić do swej profesji.
Oddał gazety Santanie.
- Wygląda na to, że dobrze wystartowaliśmy.
Pete uśmiechnął się.
- Pewnie. Nazwali nasz hotel  marzeniem na pustyni . Mamy w najbliższych planach
kilka rezerwacji dla różnych kongresów.
Trask skinął głową, wskazując zatłoczone foyer.
- To zapowiada siÄ™ atrakcyjnie.
Pete przyjrzał się gościom z nieukrywaną satysfakcją.
- Festiwal przyciągnął tłumy. Otworzyliśmy hotel w idealnym momencie. Avalon już
jest modne, a w przyszłości zrobi prawdziwą furorę.
- Tata miał rację. - Trask ruszył ku schodom. - Tylko nie trafił we właściwy czas.
Nigdy nie trafiał.
Wszedł na piętro i korytarzem zachodniego skrzydła dotarł do swego apartamentu.
Otwierając drzwi, wymienił porozumiewawcze, mrugnięcie z Tańczącym satyrem.
- Z każdym dniem wyglądasz lepiej.
W pokoju podszedł prosto do biurka, żeby posłuchać nagranych wiadomości. Trzy
pochodziły z jego biura w Seattle. Nie miały większego znaczenia, więc je skasował.
Potem zmełł porcję ciemnych palonych ziaren ze swego drogocennego zapasu i
zaparzył sobie dobrą kawę. Trzymając filiżankę, zatelefonował do Phila Okudy. Detektyw
natychmiast podniósł słuchawkę.
- Mówi Trask.
- Tego się obawiałem - odparł oschle. - Jeszcze nic nie wiem o Liz Guthrie, jeśli w tej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl