[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spojrzał na Esther i dodał: - Potem powiedziała, że żałuje i że nie miała
okazji cię przeprosić.
87
RS
Oczy Esther napełniły się łzami, lecz nie potrafiła płakać. Słowa matki
działały jak balsam na otwartą ranę, ale potrzebowała czasu, by ją zaleczyć.
- Musiała wiedzieć, że umiera - rzekła.
- Większość ludzi wie.
W milczeniu jechali autostradą łączącą Maryland z Zachodnią
Wirginią. W przeciwieństwie do poprzedniego dnia niebo zasnuwały
chmury, przez co świat wydawał się szary,nieprzyjazny i ponury. Do tej
pory Esther nawet nie zauważyła, jaka jest pogoda. Owładnięta miłością do
Dana, nie dostrzegała zimnego, marcowego wiatru. Zapomniała o swej
przeszłości. Nie dopuszczała myśli, że nadal mieli problemy do rozwiązania,
nim rozpoczną wspólne, szczęśliwe życie.
- Te pierwsze lata były cięższe dla Setha niż dla mnie. Byłam młoda.
Robiłam, co trzeba, i unosiłam się między marzeniami a muzyką w mojej
głowie. Seth był dorosły, czuł się odpowiedzialny. Kiedy dorastałam,
zastępował mi brata, ojca, przyjaciół. Karmił mnie, opiekował się mną i
chociaż musiałam pracować, nalegał, żeby tylko na pół etatu. Zmusił mnie
do ukończenia szkoły średniej. Zanim obudziłam się i poznałam prawdziwe
życie, znalezliśmy się na listach przebojów i przygotowywaliśmy pierwszą
płytę.
- Kiedy poślubiłaś Setha? - To pytanie nie dawało mu spokoju.
- W tym samym roku. Miałam dwadzieścia lat. Seth dwadzieścia
osiem. Wszystko działo się tak szybko. Płyta, trasa, więcej muzyki, następna
płyta. Wzięliśmy ślub i znowu pojechaliśmy w trasę. - Dan posłał jej
niespokojne spojrzenie, lecz nie zauważyła tego. Małżeństwo z Sethem nie
wyglądało wcale na romantyczną historię, o której czytał. Ale zanim zdążył
zapytać, Esther kontynuowała opowieść: - To były chyba moje
najowocniejsze lata. Miałam w głowie tyle piosenek. Choć muszę przyznać,
88
RS
że niektóre z nich były naprawdę dziecinne i miały wiele wspólnego ze
wspomnieniami z Bellwood.
- Napisałaś coś ostatnio?
Patrzyła na niego przez parę sekund, zanim odpowiedziała:
- Nie.
89
RS
VII
Wkrótce stało się dla Esther oczywiste, że zainteresowanie Dana jej
muzyką jest czymś więcej niż tylko przelotnym zaciekawieniem.
- Zimno tu - zauważył, gdy weszli do domu tylnymi drzwiami. -
Przeniosę resztę naszych rzeczy, a ty włącz ogrzewanie.
Wyszedł, nie czekając na odpowiedz. Esther mogła przysiąc, że zabrali
wszystko za pierwszym razem, ale nie zaprzątała sobie tym głowy.
Ogrzewanie - tak. Odruchowo weszła do salonu, gdzie znajdował się
termostat.
Zapomniała jednak o ogrzewaniu, gdy zobaczyła fortepian. Stał w rogu
pokoju, przy szerokim oknie z widokiem na Góry Allegheny.
Dan podszedł z tyłu, objął ją w talii, przyciągnął do piersi i powiedział:
- Wynająłem go w Westfield. Przywiezli wczoraj. Jak ci się podoba?
Nie mogła wydusić z siebie słowa. Gest Dana był niezwykle
wspaniałomyślny i serdeczny, lecz...
Najwyrazniej oczekiwał, że natychmiast zasiądzie do fortepianu i
wydobędzie strumienie muzyki. A jej nawet samo patrzenie na instrument
sprawiało ból.
- Mam nadzieję, że ci się podoba. Prawdopodobnie jesteś
przyzwyczajona do lepszych fortepianów, ale pomyślałem, że taki mały
będzie tu pasować - wyjaśnił, przejęty jej milczeniem.
Szukała słów, by wyrazić swe uczucia. Dan zostawił ją na krótko.
Wracając z kuchni, powiedział:
- Kupiłem je wczoraj.
Odwróciła się. Spojrzała na znajomo wyglądające pudełko, które Dan
trzymał w dłoniach. Wiedziała, że są w nim arkusze z nutami.
90
RS
Dostrzegł wyraz jej twarzy.
- To nie był chyba najlepszy pomysł? - zapytał.
- Nie! Zwietny. Naprawdę cudowny i wspaniały... Nie wiem, co
powiedzieć.
- Nic. Daj buziaka i siadaj do roboty.
Szybko zastosowała się do pierwszego życzenia i pocałowała go, lecz
zwlekała z podejściem do fortepianu.
- Chyba nic mi się nie uda stworzyć przy tobie. My, utalentowani
artyści, jesteśmy bardzo pobudliwi, a ty działasz... rozpraszająco - wyznała,
wodząc palcem wokół jego ust.
Dan wyglądał na zadowolonego z tego stwierdzenia.
- W jaki sposób? - dopytywał się, przesuwając ręce z bioder Esther ku
jej piersiom.
- Hmm... - Musiała szybko myśleć. - Twoje czytanie. Odgłos
przewracanych kartek będzie mnie doprowadzał do szału.
Przyciągnął ją bliżej; pieścił delikatnie piersi, brzuch, uda.
- Coś jeszcze? - spytał niewinnym tonem.
- Tak... Jeśli zaczniesz łazić po domu, usłyszę cię i się nie
skoncentruję.
Schylił głowę i językiem muskał szyję Esther.
- Zacznę ćwiczyć jogę. Ty będziesz pracować, a ja medytować.
- Mruczenie... będzie... mi przeszkadzać - wyszeptała.
- Będę mruczał w myślach - obiecał, nie przerywając pieszczot.
Esther już mruczała i jeżeli o nią chodziło, rozmowa się skończyła.
Dan czuł się prawdziwym zwycięzcą. Esther udowadniała, że jest [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl