[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Do furii doprowadzało go odgrywanie roli szakala, jednak za nic nie odszedłby z pustymi rękami.
Zatrzymał się znowu. Kamienny bo\ek poruszył się. Siedmioro oczu uło\onych w rzędzie nad szerokimi
ustami pozbawionymi warg przestało być tylko matowymi, przykurzonymi, kryształowymi kulkami: zapaliły się
w nich zielone płomienie, oświetlając Cymeryjczyka blaskiem zimnej, bezlitosnej wściekłości.
ROZDZIAA VII
ROPUCH
Na Croma! To \yje! pomruk zdumienia wyrwał się z piersi Conana. Poczuł napięcie, gdy dreszcz
nadprzyrodzonej grozy przeczucia przyprawił jego serce o łomot. W rzeczy samej, chropawy kamienny bo\ek
pełen był upiornych oznak \ycia. Nabrzmiałe kończyny rozprostowały się. Wlepiwszy płonące oczy w swą
ofiarę, bo\ek pochylił się do przodu na piedestale i przeleciał przez jego krawędz, lądując z trzaskiem na
kamiennej posadzce w miejscu, gdzie le\ały błyszczące klejnoty. Czteropalczaste kończyny przednie
zamortyzowały upadek i nie zatrzymując się, stwór ruszył niezdarnie, lecz z zadziwiającą prędkością w
kierunku Conana. Jego kamienne nogi zgrzytały i drapały posadzkę. Był wielki jak bawół, a siedmioro
zielonych, świecących oczu znajdowało się na wysokości oczu ofiary.
Conan zaczął wywijać mieczem, jednak przyszła mu do głowy rozsądniejsza myśl. Sądząc po odgłosach,
jakie wydawał poruszając się, bo\ek wcią\ był zbudowany z kamienia, nawet jeśli ten kamień \ył. Stalą nic by
tu nie zdziałał. Cięcie jedynie zniszczyłoby ostrze i zaprowadziłoby go w rozdziawioną paszczę. Zanim
bezwargie szczęki zdołały go pochłonąć, Conan odwrócił się na pięcie i wyskoczył na polanę. Ostro\ność
była ju\ zbędna, wrzasnął więc:
Wracamy na statek, szybko!
Okrzyki zdziwienia i trwogi wydarły się z ust marynarzy stłoczonych na krawędzi polany, gdy we wrotach
świątyni ujrzeli ropucha podą\ającego tu\ za Conanem. Powtórna komenda nie była ju\ potrzebna. Wśród
trzepotu liści palmowych i trzasku łamanych krzewów grupa korsarzy wzięła nogi za pas. Za nimi, z
prędkością biegnącego mę\czyzny, kłusował kamienny potwór. Conan zwolnił na chwilę i upewniwszy się, \e
uwaga ropucha skoncentrowana jest właśnie na nim, rzucił się w innym kierunku, pociągając go za sobą.
A có\ to? Dziewka? Tutaj? Na piersi Ishtar i brzuch Dagona, ta przeklęta wyspa kryje więcej
niespodzianek, ni\ mogłem sądzić.
Głos ludzki, choć nieco szorstki, mówiący po argijsku z silnym akcentem, przestraszył Chabelę, lecz zaraz
ją uspokoił. Aapiąc oddech, ujęła rękę, którą wysoka postać przed nią wyciągnęła, by pomóc jej wstać.
Mę\czyzna mówił dalej:
Ju\ dobrze, dzieweczko, czy cię przestraszyłem? Niech mnie usma\ą, jeśli miałem taki zamiar. Jak
przybyłaś na to zakazane miejsce na krańcu świata?
Strona 21
Carter Lin - Conan korsarz
Początkowy przestrach ustąpił. Chabela zauwa\yła, \e mę\czyzna, który ją nastraszył, był mocno
zbudowanym, młodym olbrzymem o jasnych włosach, odzianym w podniszczony strój \eglarski. Nie był to
\aden ze zbójów Zarona, lecz poczciwie wyglądające chłopisko o jasnej cerze przyrumienionej opalenizną,
budzących zaufanie niebieskich oczach, nie strzy\onej czuprynie i ognistej, rudej brodzie. Człowieka północy,
pomyślała.
Zarono wykrztusiła, a piersi wcią\ falowały z wyczerpania i przestrachu. Zachwiała się i upadłaby, lecz
rudowłosy \eglarz chwycił ją mocno za ramię.
Ten czarny wieprz, co? Wykradaniem młodych dziewuch on teraz zajęty? Niech mnie usma\ą, jeśli nie
jednako mi zadzgać tego psa, co spojrzeć na niego. Ale na róg Heimdala i miecz Mitry, jesteś ju\ bezpieczna.
Moja załoga da ci schronienie, nie lękaj się& ale co to z tej strony?
Słysząc zbli\ające się trzaski i chrzęst w zaroślach, człowiek z północy odwrócił się i chwycił rękojeść
potę\nego miecza zwisającego mu u pasa. Zza zasłony liści wyskoczyła nagle jakaś postać i zauwa\ywszy
ich przystanęła. Ku swemu zdumieniu Chabela rozpoznała przybysza.
Kapitan Conan! krzyknęła.
Conan zmru\ył oczy, wpatrując się w rosłego blondyna z wyciągniętym do połowy mieczem i czarnowłosą
dziewczynę za jego plecami, której poszarpana suknia ledwie okrywała zmysłowe kształty. Dziewczyna
wydała mu się znajoma, nie miał jednak czasu dłu\ej się nad tym zastanawiać.
Uciekajcie! wrzasnął. Potwór ze świątyni jest tu\ za mną! Szybko, pózniej porozmawiamy!
Głośniejsze trzaski dochodzące ze strony, z której przybiegł Conan, dodały mocy jego ponagleniom.
Ruszcie się! zawył, chwytając nadgarstek Chabeli swą ogromną łapą i wlokąc ją za sobą po ście\ce.
Przybysz z północy biegł za nimi. Przez moment wydało im się, \e zostawili prześladowcę w tyle. Gdy
zatrzymali się, by odetchnąć, Conan zwrócił się do \eglarza z północy:
Czy nie ma na tej przeklętej wyspie \adnego wzgórza lub skały? Ten kamienny ropuch chyba nie potrafi
się wspinać.
Na włócznię Wodena, człecze, ani pagórka odrzekł mę\czyzna, dysząc cię\ko. Nic wy\szego ni\
to, oprócz cypla na północnym wschodzie, gdzie ląd wznosi się do skały zwisającej nad pełnym morzem. Ale
to na nic; ląd wznosi się łagodnie, bo\ek potrafiłby wejść& Nadchodzi znowu!
Poka\ nam drogę do tego cypla rzekł Conan. Mam pewien plan.
Człowiek wzruszył ramionami i poprowadził ich przez d\unglę. Gdy Chabela osłabła, Conan wziął ją na
ręce. Ho\a dziewczyna nie była piórkiem, lecz olbrzymi Cymeryjczyk niósł ją bez widocznego wysiłku. Za nimi
słychać było wyraznie przedzierającego się przez las potwora.
Godzinę pózniej, gdy słońce zbli\yło się do błękitnego horyzontu, wszyscy troje podrapani, obdarci i
nieludzko zmęczeni dotarli do wzniesienia. Cypel miał kształt trójkąta zwę\ającego się w miarę, jak teren się
wznosił, co przypominało dziób okrętu. Conan widział ten szczegół z Aobuza , gdy okrą\ali północny kraniec
wyspy w drodze do obecnego miejsca postoju.
Po pewnym czasie człowiek z północy uwolnił Cymeryjczyka od cią\ącej mu ju\ dziewczyny. Ramię w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Conan at the Demon's Gate Roland J. Green
- Jordan Robert Conan. Droga demona
- Moore Sean U Conan i szalony BĂłg
- Arthur Conan Doyle Pies Baskerville
- Moore Sean U Conan niezĹomny
- C Howard Robert Conan barbarzyĹca
- Howard, Robert E Conan
- Conan 58 Conan i Skarb Tranicosa
- Carpenter Leonard Conan Tom 49 Conan Bohater
- Peter Beagle Sonata jednorośźców
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ekonomia-info.htw.pl