[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szynkarzowi kilka sztuk złota za pomoc oraz poniesione szkody, lecz Malgoresz odmówił ich
przyjęcia. Gospodarz zajazdu przyrzekł równie\ zająć się ciałem Madesusa. Wyje\d\ając z
Innasfaln, Conan i Kailasz niemal nie odzywali się do siebie. Byli pochłonięci wypatrywaniem
Strona 66
Moore Sean U - Conan niezłomny
śladów ucieczki Lamiciego i własnymi myślami.
Trop eunucha okazał się trudny do znalezienia. Chocia\ obaj wojownicy byli doświadczonymi
tropicielami, trzeba było ich połączonych wysiłków, by odnalezć dowody, \e Lamici przeje\d\ał
przed nimi kamienistym traktem. Często ślad ginął zupełnie i ścigającym przychodziło zaufać
instynktowi i zbaczać ze szlaku, by znów odnalezć znikome ślady podą\ającego przed nimi
człowieka.
Trakt, którym wędrowali, nosił miano Szlaku Wę\a. Wąska i kręta droga wiła się między
spękanymi szczytami pasma gór, stanowiącego południową i wschodnią granicę Brythunii. Na
trakcie trzeba było pilnie strzec się przed rozbójnikami, zwłaszcza na jego wąskich odcinkach.
W południe słońce zawisło wprost nad wędrowcami. Rozgrzało ich ciała, lecz nie serca.
Conan pierwszy przerwał panujące od kilku godzin milczenie:
Dlaczego Lamici zmierza na południowy wschód, oddalając się od stolicy?
Pewnie wie, gdzie jest kapłanka odpowiedział natychmiast Kailasz, jak gdyby właśnie
rozwa\ał to pytanie. Na pewno chce ostrzec ją przed nami. Mo\e te\ chce wyprosić nagrodę
za zabicie Madesusa. Niewa\ne; musimy go dopaść, nim do niej dotrze. Kapłanka nie mo\e
dowiedzieć się, \e Madesus nie \yje. Strach pomyśleć, co zrobiłaby, wiedząc, \e nieprzyjaciel z
Zakonu Xuoquelosa nie stoi jej ju\ na drodze.
Złapiemy łotra powiedział Conan stanowczo. śaden starzejący się, wychowany w
mieście eunuch nie prześcignie Cymmerianina!
Barbarzyńca i Kezankiańczyk kilkakrotnie zatrzymywali się po to, by napoić konie i dać im
odpocząć. Blisko traktu było wiele górskich strumieni. Conan narzekał, \e zatrzymują się za
często, lecz Kailasz uparł się, \e muszą oszczędzać konie przed czekającą ich jeszcze długą
drogą. Kezankiańczyk miał nadzieję, \e Lamici zajezdzi swojego wierzchowca i będzie musiał
dalej iść pieszo. Cymmerianin niechętnie przyznał mu rację.
Pogoda sprzyjała im do póznego popołudnia. Potem niebo zasnuło się posępnymi chmurami,
które odcięły blask i ciepło słońca. Wędrowcy znajdowali się ju\ bardzo wysoko. Rosły tu
jeszcze gęste kępy drzew, lecz grunt był bardziej skalisty. Minęło kilka godzin od chwili, gdy
Conan i Kailasz po raz ostatni trafili na ślady Lamiciego.
Kamieniste podło\e i gasnące światło dnia utrudniały wyszukiwanie tropu. Przy okazji Conan
zrozumiał, dlaczego Brythuńczycy nie obawiali się inwazji z Zamory. Jedynie armia górskich
kozłów byłaby w stanie pokonać skalistą barierę Gór Karpasz. Konie wielokrotnie miały kłopoty
z wynajdywaniem drogi. Wędrowcom przychodziło od czasu do czasu zsiadać i prowadzić
wierzchowce przez wąskie skalne szczeliny i osypujące się podejścia. Posuwali się wolno. Gdy
zapadał zmierzch, Kailasz ocenił, \e pokonali zaledwie trzydzieści mil.
Musimy zatrzymać się tu na noc powiedział Kezankiańczyk, zsuwając się ze znu\eniem
z konia.
Nie, jedzmy dalej sprzeciwił się Conan. Chmury rzedną. Księ\yc da nam
wystarczająco du\o światła, byśmy mogli wypatrzeć drogę przed sobą.
Zgadza się, ale co będzie, je\eli Lamici zboczy ze szlaku?
Wątpię Conan zmarszczył brwi. Konno mo\na pokonać góry jedynie tym traktem.
Za wiele tu skał i strumieni. Dla naszych ziomków to \adna przeszkoda, ale wychowany na
dworze eunuch na pewno nie zna się na wspinaczce. Powinniśmy jechać dalej, by się nam nie
wymknął.
Kailasz westchnął i na chwilę zapatrzył się w niebo.
Jedzmy zgodził się, wsiadając z powrotem na konia.
W trakcie jazdy zjedli posiłek, czyniąc znikomy uszczerbek w zapasach, którymi obdarzył ich
przewidujący Malgoresz. Conan znalazł w jednym ze swoich juków pełny bukłak z piwem.
Odkorkował go i upił kilka łyków. Piwo było świe\e i smaczne. Cymmerianin podał bukłak
Kailaszowi. Góral pociągnął spory haust i głośno mlasnął.
Gdy to wszystko się skończy, musimy wrócić do Innasfaln i spłacić dług Malgoreszowi.
Zaręczam ci, \e szynkarz opowiada jeszcze lepiej ni\ warzy piwo.
Conan przytaknął.
Nie znałem \adnego Turańczyka, który słu\yłby w brythuńskiej armii stwierdził.
Skąd on właściwie pochodzi?
I stąd, i stąd odparł Kailasz, upijając kolejny haust piwa. Przewa\a w nim turańska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Conan at the Demon's Gate Roland J. Green
- Jordan Robert Conan. Droga demona
- Arthur Conan Doyle Pies Baskerville
- Carter Lin Conan korsarz
- C Howard Robert Conan barbarzyĹca
- Howard, Robert E Conan
- Christopher Moore Practical Demonkeeping (v5.0) (pdf)
- Sean Michael Velvet Glove Volume II
- Conan 58 Conan i Skarb Tranicosa
- George Orwell 1984
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ekonomia-info.htw.pl