[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dsire przełknęła ślinę. Wózek inwalidzki?! Chociaż właściwie czemu nie? Przecież
jeszcze niedawno myślała, że w takim wózku przynajmniej w kinie mogłaby siedzieć. W
końcu miałby on tylko na krótki czas odciążyć jej nogę. Bo mimo iż teraz ten piękny gips
sięgał aż do kolana, nadal bolała ją noga. Ale nie miała odwagi przyznać się do tego sama
przed sobą.
Koledzy i koleżanki z klasy spojrzeli na nią, czekając na| odpowiedz. Czy znowu zrobi
minę z rodzaju wy i tak nic nie rozumiecie ? Taki wyraz twarzy, przy którym rzeczywiście
nikt nie miał odwagi się odezwać. Nie, Dsire skinęła tylko głową, zastanawiając się:
- Może to naprawdę nie jest zły pomysł? Na pewno na wycieczkę klasową.
Rzeczywiście z nogą w gipsie nie będę w stanie dłużej chodzić.
(ang.) Wszyscy kochamy Desi.
Pan Bender odetchnął z ulgą. Rzekoma niestabilność. Przecież Dsire była
dziewczyną bardzo trzezwo myślącą. Inna być może byłaby zbyt próżna, poczułaby się
urażona, ale Dsire spojrzała na wózek inwalidzki od strony praktycznej. Do Pragi? Super!
Wózek inwalidzki? Nie ma problemu - i tak nie będę mogła dłużej chodzić.
- Ja będę popychał - krzyknął Peter.
- Nie, ja!
- Ja też!
- Spokój - powiedział pan Bender - nie jesteśmy w cyrku. Możecie pomagać Dsire
na zmianę. Ale w tej sprawie ona też ma przecież coś do powiedzenia.
Dsire huczało w głowie. Jak mogła myśleć, że już nie jest jedną z nich. Wszyscy
chcieli jej pomóc i pokazać, że są z nią. Tylko ona w ostatnim czasie im to utrudniała.
Przypomniała sobie, jak często odrzucała każdą pomoc.
- Sama potrafię to zrobić - mówiła, gdy ktoś przytrzymywał jej drzwi.
- Nie potrzebuję - mruczała, gdy Sara chciała jej przysunąć krzesło.
A na biednego Edwina krzyknęła kiedyś, żeby jej nie wkurzał. A przecież chciał tylko
podać jej plecak. Oczywiście nie było dla niej łatwe - być nagle tak uzależnioną od drobnych
przysług. Ale innym też nie było łatwo ocenić, kiedy ich pomoc była mile widziana, a kiedy
nie.
Musimy nauczyć się większej swobody we wzajemnych relacjach. Przez sztuczną
pozę sama dam sobie radę po jednej stronie i wrażenie ona nie chce żadnej pomocy po
drugiej, rodzą się jedynie nieporozumienia. Było to odkrycie, które Dsire miało się jeszcze
pózniej przydać...
*
Pierwszy widok miasta nad Wełtawą oczarował Dsire. Podróż autokarem była długa
i męcząca. Wprawdzie miała bardzo dobre miejsce z przodu i w każdej chwili mogła
wygodnie ułożyć swoją nogę, niemniej jednak zauważyła, jak bardzo osłabiły ją wydarzenia
ostatniego roku. Miała złą kondycję i czuła, że boli ją każda najmniejsza kosteczka.
- Nic dziwnego - stwierdziła Sara. - Ostatnio bardzo schudłaś. Z chęcią oddałabym ci
kilka kilogramów.
Dsire tylko uśmiechnęła się słabo. Jak skończą się wreszcie problemy z nogą, sama
zadba o to, żeby wrócić do formy. Ale teraz zupełnie nie miała siły. Nie miała też apetytu,
musiała zmuszać się do jedzenia.
Teraz jednak nie mogła się napatrzeć. W ciemnoniebieskiej wodzie Wełtawy odbijała
się sylwetka zamku, wybudowanego na skale ponad czterysta lat temu. Centralnym punktem
jest katedra św. Wita - Dsire przypominała sobie lekcje przygotowujące do wycieczki. Ten
długi biały budynek był kiedyś klasztorem zakonnic, za nim dwie wieże bazyliki św. Jerzego,
pałac Lobkowicz i - na końcu - Czarna Wieża. Aha, i jeszcze tam - zielona kopuła kościoła
św. Mikołaja. W środku dużo soczystozielonych drzew, a na wodzie łódz wiosłowa z jakimś
mężczyzną, który zdawał się częścią krajobrazu. Jednakże poruszał się, a wiosła regularnie
zanurzały się w wodzie. On jest żywy, tak samo, jak żyją te domy i pałace. Ile krwi i potu
wylano przy ich budowie, ile łez widziały i ile westchnień słyszały przez wiele, wiele lat?
Może na tym polega ich wielkość - myślała Dsire. - Wydają się tak silne i nieprzystępne, a
przecież kawałek po kawałku zostały wybudowane ludzką dłonią. I przemijają, tak jak ludzie,
których już dawno przeżyły .
- Super, prawda? - zagadnęła Sara, trącając ją lekko łokciem. - Pamiętasz jeszcze
nazwy tych wszystkich wież?
- Cóż znaczą nazwy - odpowiedziała Dsire. - Liczy się całość. Masz rację, naprawdę
wspaniały widok.
Hotel Kosik na pierwszy rzut oka przypominał olbrzymią halę lotniskową.
Niezliczona ilość gości tłoczyła się przy trzech okienkach, żeby dostać klucze do pokoi i
kupony śniadaniowe.
- Ludzie, jaka masowa odprawa - odezwał się Edwin, który stał obok Dsire. -
Usiądzcie sobie, a ja przyniosę wam klucze do pokoju i kupony śniadaniowe na jutro.
Dsire i Sara z ulgą usiadły na pluszowej sofie. Sytuacja w holu wyglądała tak, jakby
wszyscy turyści w Pradze chcieli spać w tym hotelu.
- Wolałabym już schronisko młodzieżowe - stwierdziła Sara, krytycznie przyglądając
się ich oszczędnie, ale praktycznie urządzonemu pokojowi.
Dsire zadrżała przez chwilę. Schronisko! Dennis spal wtedy w schronisku. Podczas
tamtego lata. Wtedy mogła jeszcze się śmiać i skakać, pływać i wspinać się, wtedy Dennis
brał ją w ramiona. Wtedy jeden jego pocałunek sprawiał, że zapominała o całym świecie.
Wtedy - czy to naprawdę było niecałe dwa lata temu? Wydawało się, że całe życie dzieli ją od
tego czasu. %7łycie Dennisa.
- Hej, obudz się! - Sara trąciła ją łokciem. - A może boli cię noga?
Tak, bolała ją. Ale w ciągu ostatnich jedenastu miesięcy właściwie ciągle ją bolała,
mniej lub bardziej, ale bolała. Potrząsnęła głową.
- Nie, nie boli. Chciałabym tylko trochę się odświeżyć.
Pokuśtykała do małej łazienki i odkręciła kran. Dwie tabletki przeciwbólowe i po
kwadransie świat był już trochę mniej szary.
Jednak w tym betonowym mieście rzeczywiście wszystko było raczej szare. Sara i
Dsire wyjrzały przez uchylone wąskie okno ze swojego pokoju. Z siódmego piętra miały
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Arystoteles Etyka Eudemejska
- Gretkowska Manuela Silikon (pdf)
- 09 Okruchy śÂmierci
- Christie Agatha Tajemnica rezydencji Chimneys
- D. Papineau Thinking about Consciousness
- Konwicki Tadeusz MaćąĂ˘ÂÂa apokalipsa
- Harry_Harrison_ _Zlote_lata_Stalowego_Szczura__SCAN dal_889_
- Cooper Jilly Harriet
- Kraszewski Józef Ignacy Król i Bondarywna
- Anatomia_PC_Wydanie_X_anat10
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aceton.keep.pl