[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszystkich mężczyzn o dokumenty i skrupulatnie zanotowali ich dane.
Po kolei byli to:
Dominique Poggi, zamieszkały przy 23 rue Fourmilliere w Anibes, urodzony 16 lutego 1926
roku w Farinole na Korsyce;
Daniel Michelucci, mieszkający przy 20 rue Samatan w Marsylii, urodzony 6 pazdziernika
1920 roku tamże;
Christian Duche, zamieszkały przy 36 Esplanade de la To urette, także w Marsylii tam
urodzony 8 marca 1947 roku.
Czwarty z mężczyzn podawał się za Alaina Ponsa i nie miał przy sobie żadnych dokumentów.
Po spisaniu tych danych, Destreil oświadczył nieznajomym:  Z tego co wiemy, właściciel nie
wynajmował ostatnio nikomu tej willi&
Poggi uśmiechnął się w odpowiedzi i dodał:
 Zgadza się, ale my wynajmujemy ją właśnie od tej chwili& Nasz przyjaciel, Raymond, zrobił
to właśnie dla nas i teraz czekamy, aż dostarczy nam klucze. Jego też możecie panowie
sprawdzić. Jest właścicielem restauracji na plaży przy St. Laureant du Var. %7łandarmi nie
okazali na te słowa zbytniego zdziwienia.
Poggi mrugnął do nich okiem i powiedział:
 Chcemy tu zrobić sobie małą imprezkę dzisiejszego wieczoru& Taką w zamkniętym
gronie& Rozumiecie, panowie&
Ponieważ otwarcie nie padło żadne słowo o ewentualnym towarzystwie dam, a ci czterej nie
wyglądali raczej na typowych homoseksualistów, Destreil odparł mu:
 Rozumiemy panów, ale wolimy jednak poczekać tutaj na wspomnianego już przyjaciela,
Raymonda&
Wyraz twarzy mężczyzny nazwiskiem Poggi stał się trochę nerwowy, ale w miarę spokojnym
głosem dodał jeszcze:
 W porządku, ale nie jest powiedziane, że on już je ma.
Lepiej pojechać do tego jego przyjaciela&
 A gdzie mieszka ten przyjaciel?
 W pobliżu stadionu.
 Dobrze, wybierzmy się więc tam.
Czterech mężczyzn wzruszyło ramionami i jednocześnie podnieśli się ze schodów. W tym
momencie żandarmi usłyszeli warkot silnika zbliżającego się samochodu. Obrócili się
natychmiast za siebie i zauważyli dach auta wyłaniający się na wzgórzu pośród drzew. Nagle
jednak samochód zatrzymał się, zakręcił prawie w miejscu i błyskawicznie pognał w kierunku,
skąd przyjechał. %7łandarmi zdążyli jedynie rozpoznać markę pojazdu. Był to renault 5.
Cała szóstka wsiadła do samochodów: Destreil i Gruau do policyjnego furgonu, Duche do
mercedesa, a pozostali trzej do renaulta.
Adres, pod jaki wszyscy dotarli, okazał się tym, gdzie mieszkała Madame V.  Kobieta, od
której rozpoczęła się cała sprawa w związku z jej podejrzeniami o niewierność męża.
Była akurat w domu, razem z synem. Przy bliższym kontakcie można było zauważyć, że
płakała niedawno, bo jej oczy były mocno podkrążone.
Po chwili osiem osób zapełniło już pokój gościnny w mieszkaniu  i wtedy żandarm Gruau
zwrócił się do Madame V.:
 Czy pani ma klucze od willi w Castagniers?
 Nie  odparła.  Mój mąż je zabrał. A w tej chwili prawdopodobnie zdradza mnie z jakąś
dziwką w tej willi&
 Pani jest w błędzie  przerwał jej Poggi.  On dał te klucze Raymondowi, który z kolei miał
je dostarczyć nam.
To stwierdzenie kompletnie zaskoczyło Madame V.
 A dlaczego niby miał&
Poggi swoim zwyczajem znowu wszedł jej w słowo, nie czekając, aż skończy:  Mieliśmy tam
urządzić sobie małą imprezkę& rozumie pani?
Destreil, który słyszał tę historyjkę już wcześniej, zdecydował, że czas skończyć już z tym i
wyjaśnić całą sprawę krótko.
Odwrócił się w stronę syna Madame V. I powiedział do niego:
 Młody człowieku, proszę wykręcić numer do pana Raymonda i poprosić go o szybki przyjazd.
Proszę mu powiedzieć, że jego przyjaciele chcą się z nim widzieć&
"Młody człowiek" wykonał polecenie i Raymond zjawił się już po kwadransie. Kiedy dzwonek
u drzwi oznajmił jego przybycie, żandarmi poprosili wszystkich, aby pozostali w pokoju do
czasu, aż oni sami wypytają dokładnie Raymonda bez zbędnych świadków i sprawdzą, czy cała
ta historia jest prawdziwa. Jednak ich doświadczenie w prowadzeniu takich spraw nie było zbyt
duże i zanim się zorientowali, Poggi już zdążył chyłkiem prześliznąć się do drZwi, a otwierając
je szepnął kilka słów do Raymonda.
Wszystko to wyglądało bardzo podejrzanie, ale zbyt trudno było w tej sytuacji przedsięwziąć
stosowne kroki.
Destreil spojrzał tylko na kolegę i wzruszył ramionami.
 Popełniliśmy błąd  skwitował.
***
%7łandarmi dokonali rutynowego przesłuchania Raymonda, ale w zadziwiający wręcz sposób
jego odpowiedzi zgadzały się dokładnie z tym, co mówił już Poggi.
Z całego wydarzenia złożyli raport przed wąsiastym Pierrem Dufourem, szefem brygady w
Plan du Var. Ten jednak wzruszył tylko ramionami i kazał im jeszcze popracować nad tym
przypadkiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl