[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Aspyn! Dokąd to? Ja jeszcze nie skończyłem.
- To może przejdz do rzeczy, bo wszystko pięknie, ale ja jeszcze nie potrafię nad
tym przejść do porządku dziennego. To nadal boli...
O to właśnie chodzi. Jest punkt zaczepienia...
- No właśnie, do rzeczy. Rozumiem gniew i zasługuję na to. Ale uraza", ból"? To
sugeruje coś więcej. Uważasz, że wykorzystałem cię nie tylko w politycznej gierce.
- Co tam duma... - wyszeptała nagle, po czym wyprostowała się i spojrzała mu w
oczy. - Rozumiem, że nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra.
- Co, do cholery?!
- Ty jesteś Brady Marshall. Nie możesz się publicznie pokazywać z kimś takim jak
ja. Ta rozmowa idzie w jakimś idiotycznym kierunku! - Pogodziłam się już z tym. Ja też
oczywiście mam poczucie własnej wartości, ale... tobie potrzebna kobieta w stylu Jackie
Kennedy. Wiem, rozumiem... - słuchał jej w rosnącym osłupieniu - tylko... tylko... był
taki moment, kiedy... pomyślałam... nie, właściwie to nic nie pomyślałam...
- Aspyn? Powiedz, o co chodzi? - Ukląkł przy niej.
- Zaczęłam myśleć, że między nami jest coś więcej, nie tylko seks. To moja wina,
nie twoja, przepraszam.
Wtedy wybuchnął śmiechem.
- Co w tym śmiesznego, Brady?
Uciszył ją pocałunkiem. Przytulał się do niej tak długo, aż poczuł, że się
zrelaksowała.
- Jest dużo więcej!
Patrzyła na niego szeroko otwartymi, pięknymi oczami, w których błyszczały łzy.
- N-naprawdę?
L R
T
- Tylko przy tobie potrafię zjeść tofu ze smakiem. Nauczyłaś mnie widzieć świat w
innych barwach. Twoja opinia o mnie jest jedyną, która w ogóle się liczy. Nienawidzę
spać sam, bo pierwszy raz w życiu czuję się samotny. Brak mi ciebie. - Aspyn zaczęły
drżeć wargi. - Nie musisz mi wybaczać, nie proszę cię o to. Proszę cię o drugą szansę.
Chcę, żebyś wróciła, bo czuję się bez ciebie jak trup.
- Brady... a twoja rodzina...
- Pokocha cię. Lily, Ethan i dziadek są już po twojej stronie, a reszta wkrótce
dołączy. Naprawdę trudno ci się oprzeć. Sam wiem najlepiej, bo próbowałem, i wiesz, co
się stało. Możesz ich za bardzo nie polubić, ale...
- Oni na pewno są okej, ale to nie o to chodzi.
Czyli jednak nie wiedział, dokąd zmierza ta rozmowa...
- Czeka cię prawdziwa kariera. Ktoś taki jak ja... byłby ciężarem, problemem.
- Na razie udowodniłaś, że doskonale poruszasz się w maszynie politycznej. My,
Marshallowie, jesteśmy odporni.
- Teraz tak mówisz. Dosyć. Wystarczy.
- Aspyn, spójrz na mnie. - Ujął jej twarz w dłonie. - Zamartwiasz się jakimiś
szczegółami, kompletnie omijasz sedno sprawy.
Lily nie żartowała. Nie tylko będzie musiał się czołgać, ale wejdzie na stromy
szczyt bez żadnej gwarancji, że nie zostanie tam dalej sam.
- Kocham cię, Aspyn.
Aspyn przez chwilę nie mogła oddychać. W uszach jej pulsowało, serce zdawało
się wyskakiwać z piersi. Musiała się przesłyszeć. Faceci tacy jak Brady Marshall nie
zakochują się w kobietach takich jak panna Breedlove. Brakowało jej rodowodu,
pochodzenia, podobnego systemu wartości... To czyste szaleństwo.
Sama pokochała go tak, że aż bolało, gdy została bez niego. Ale nigdy nawet w
snach nie pomyślałaby, że i on mógłby ją pokochać. Miała nadzieję na coś więcej niż na
krótko", ale prawdziwe uczucie...
- Aspyn, słyszałaś?
- Chyba tak. Ty mnie kochasz?
- Tak. To właśnie staram ci się od dłuższej chwili powiedzieć.
L R
T
- Poważnie?
- Na litość boską... - Złapał ją w objęcia i zaczął całować jak szalony. - Kocham
cię. Już jaśniej nie potrafię tego powiedzieć. I ucieszyłbym się, gdybyś mogła przestać
trzymać mnie w niepewności.
- Jesteś najtrudniejszym facetem, z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia, i
gorzej już nie mogłam trafić. To absolutne szaleństwo, ale... tak... też jestem w tobie
zakochana.
Gdy powiedziała to na głos, nagle dotarło do niej, że to chyba prawda.
Uśmiech Brady'ego stopiłby każdy lodowiec.
- I Bogu niech będą dzięki - wyszeptał wtulony w jej szyję.
W tym momencie budynek zadrżał od uderzenia pioruna. Aspyn roześmiała się.
- Czy to jakiś znak, czy może odpowiedz na podziękowanie?
- Myślę, że to przypomnienie. %7łe mogliśmy teraz być na wakacjach. - Pocałował
ją. - Jak szybko potrafisz się spakować?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- James Peter Proroctwo
- Black Unicorn Tanith Lee
- Janez Jalen Bobri 3, Vrh
- White Fang (BiaśÂy KieśÂ) Jack London
- Tulli_Magdalena_ _W_czerwieni
- Jaspers Wiara Filozoficzna
- Chatfield Susan MaśÂśźeśÂstwo na niby
- Jade Phoenix Falcon Guard
- James Axler Deathlands 056 Sunchild
- Sri Brahma Samhita
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ekonomia-info.htw.pl