[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szczególnie łatwo. A mimo to piję tak, żeby nie być pijaczką, odsunęłam od siebie tę rozpacz, która w Tobie
zawsze drzemała i chyba teraz zwycięża. Czułam ją, że gdzieś tam czai się w środku mojego ukochanego
Dudka, przygłuszona przez to, że są sprawy, stosunki dwustronne, wymagania i obowiązki.
111
A teraz odzyskuje, co jej należne. Widocznie nie chce Ci się już z nią walczyć. To naprawdę bardzo duży
błąd, panie Pawle.
Przejdę do meritum: od naszego ostatniego spotkania minęło sporo czasu. Być może wszystko się skończyło,
ale z mojej strony nie jest to ciągle takie oczywiste. Nic nie stoi na przeszkodzie spróbować jeszcze raz.
Potraktuj tę propozycję nie jak litość, tylko zwykły układ marketingowy: jeśli chcesz, pakuj manatki i
przyjeżdżaj do Brukselki. Osłodzisz mi samotność - tak, może nie wierzysz, ale jestem sama, tak jak ty.
Wieczory tu są jednak zbyt mgliste, by spędzać je w pojedynkę, a chłopaki od domina to typowa knajpiana
znajomość. Pracę będziesz miał, moja w tym głowa, znam tu kilku konkretnych Podlasiaków, którzy pomogą,
jeśli zobaczą, że warto. Ty dla mnie rozrywkę, ja dla ciebie pracę - dobry dii? O uczuciach pogadamy przy
okazji, chyba oboje jesteśmy na tyle dorośli, żeby podchodzić do nich bez niezdrowych emocji. Odpoczniesz
od bagiennego klimatu naszych okolic, rozejrzysz się, bo pewnie nigdzie nie wyjeżdżałeś przez ten czas.
Może znowu zaczniemy coś wspólnie budować, co, zapewniam Cię, nie jest do końca niemożliwe.
Przynajmniej z mojego punktu widzenia.
Zastanów się i daj znać. Ja na pewno nie wrócę jeszcze przez pewien czas, na Boże Narodzenie też nie
przyjadę, wolę zaprosić rodziców, byli tu już dwa razy i bardzo im się podoba. Nie powiem, czasem nachodzi
mnie tęsknota i brakuje jeziora w centrum miasta, ale akurat ja potrafię sobie radzić z niezdrowym
przywiązaniem.
Jeżeli się wahasz, spójrz na to z jeszcze innej strony: zawsze hulały w Tobie niezdrowe sentymenty,
przywiązanie do
112
wspomnień, historii i historyjek. Więc przypomnij sobie tę pierwszą wspólną zimę. Była piekielnie ostra, a
my nocami wychodziliśmy na zamarznięte jezioro, na sam jego środek, żeby popatrzeć na światła Krótkiego
Miasta. Co kilka minut lód stękał głucho od naprężeń, niósł się ten złowieszczy dzwięk, jak gdyby pod taflą
lodu pływały wieloryby wysyłające do nas niezrozumiałe sygnały. Ja swój nos w Twój szalik, Ty w mój,
cisza, styczeń i noc. W ten sposób to się zaczęło. Jakiekolwiek zakończenie tak ładnego startu będzie porażką.
Pomyśl o tym. Ruch należy do Ciebie.
Zciskam, pozdrów mimo wszystko załogę. Wesołych Zwiąt
Milka
Do Amsterdamu
Do Amsterdamu
Do Amsterdamu
Do Amsterdamu
- Rozumiecie teraz, dlaczego jestem najsmutniejszy ze wszystkich moczymordów, najniepoważniejszy ze
wszystkich idiotów, ale i najposępniejszy ze wszystkich gównojadów. Dlaczego jestem jednocześnie durniem,
demonem i pleciugą?
Wieniedikt Jerofiejew, Moskwa-Pietuszki, przel. Andrzej Drą wiez
Spal bardzo, bardzo zle.
W środku nocy ocknął się z pustką w głowie i dobrze znaną słoną śliną w głębi gardła, nieodmiennie
zwiastującą niebezpieczeństwo wymiotów. Przełknął głęboko kilka razy, próbując zawrócić treść
podchodzącą do języka. Udało się. Mimo wysiłków nie mógł sobie przypomnieć, jak wrócił do domu i o
której, w głowie zbyt mocno szumiały zawroty. Prawdopodobnie dość pózno. Ocknął się, bo nie obudził,
raczej utknął gdzieś w pół drogi pomiędzy snem a jawą, bezskutecznie próbując zorientować się, w jakiej
przestrzeni przebywa. Podobne stany osiągał dawno temu, jeszcze w szkole średniej - nocami miewał wtedy
wrażenie, że w jego pokoju przebywa niepożądana ciemna postać, albo podrywał głowę z poduszki i ze
zdumieniem patrzył na suchą, pomarszczoną babę, która sku-
114
łona przy drzwiach, śmiała się złośliwym chichotem. Zakutana w czarne, postrzępione szmaty, pokazywała w
uśmiechu czarną, bezzębną jamę, ruszała ustami, jakby chciała coś powiedzieć. Aóżko czasem wirowało
wokół własnej osi i zdawało się odrywać od parkietu, pokój tonął we mgle, plątały się strony świata. W
takich sytuacjach ze wszystkich sił powstrzymywał się przed krzykiem, wiedział bowiem doskonale, że
rozbudzona matka znowu uderzyłaby w płacz i wyrzekanie na zidiocenie swego jedynaka. Więc próbował
zrozumieć, czy śni, czy też obserwuje rzeczywisty pokój, zawsze bezskutecznie. Załoganci, kiedy im o tym
opowiadał, zrzucali owe zwidy na karb nadmiaru haszyszu w organizmie, ale nigdy nie był do końca
przekonany, czy rubinowe, niezdrowe światło płonące czasem za szybą drzwi, chichoty, szepty i przeczucie
zła czającego się bardzo blisko, czy to wszystko stanowiło jedynie halucynację wymęczonego umysłu.
Jakkolwiek by było, podchodził poważnie do swoich nocnych przygód, obawiając się, że to demony krążą
nad jego łóżkiem. Kwestia ich pochodzenia, rozstrzygnięcie, czy przybywały z wewnątrz czy z innych
wymiarów, pozostawała drugorzędna. Przestawał wtedy balować, narzucał sobie umiarkowane ograniczenia i
z rezerwą podchodził do używek. Odwiedzał nawet kościoły, próbując zainteresować kratki konfesjonału
swoimi wizjami i poszukując wyjaśnień u - było nie było - fachowców od demonów. Zazwyczaj wiedzieli
mniej niż on sam.
A teraz wróciło. Odległy, rozmyty pałac drżał w głębi ciemnej ściany i nie chciał zniknąć mimo modlitw i
zamykania oczu. Chorobliwe, nieskonkretyzowane obrazy przelatywały przez głowę, krótkie, męczące
sekwencje wizji nacierały, kiedy zapadał w drzemkę. Za szybą znowu czaiło się niebezpieczeństwo, korytarz
łączący pokój z resztą mieszkania musiał się
115
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- 024.Neels_Betty_Angielka_w_Amsterdamie
- Katherine Parker Tam,gdzie rosnć dzikie astry
- Necronomicon
- 007._Cartland_Barbara_ _NajpićÂkniejsze_miśÂośÂci_07_ _Znudzony_pan_mśÂody
- Morgan Raye Skradzione pocaśÂunki
- Cindy C Bennett Heart on a Chain (pdf)
- Biblia e biznesu
- 2.Brown Sandra Powrót do śźycia
- Clayton Alice Nie dajesz mi spaćÂ
- LE Modesitt Archform Beauty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- trzonowiec.htw.pl