[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ich dalsze losy zależały od wzajemnego wspierania się.
Gdy tylko Nora skończyła występ, Arnold rozepchnął tłoczących się wokół
niej i spieszących z gratulacjami wielbicieli i odprowadził ją od fortepianu ku
wielkiemu rozczarowaniu Georga Reinharda.
Po skończonym przyjęciu u radcy Fiebelkorna Arnold był zdecydowany sta-
rać się o rękę Nory Rupertus, nie zważając absolutnie na nic.
%7łegnając się spytał, czy może ją jutro odwiedzić i spytać o wrażenia z dzi-
siejszego wieczoru. Zgodziła się chętnie. Czemu miałaby nie wykorzystać zrzą-
dzenia losu, skoro Arnold był bogaty  jak sądziła  i podobał jej się bardziej
niż ktokolwiek z dotychczasowych wielbicieli.
VI
Następnego dnia rano Arnold zjawił się z bukietem kwiatów w willi panien
Rupertus. Poprosił lokaja o zaanonsowanie pannie Norze swojego przybycia. Ten
jednak przeprosił gościa i poinformował, że panienka wróci około dwunastej i
kazała zaczekać. Nora zapomniała wczoraj o wcześniej umówionej przejażdżce
konnej po parku Tiergarten z Georgiem Reinhardem i kilkorgiem przyjaciół. Są-
dziła, że Arnold nie przyjdzie tak wcześnie, a z przejażdżki też nie chciała zre-
zygnować. Uprzedziła na wszelki wypadek lokaja.
Gdy ten rozmawiał właśnie z Arnoldem, Ruth wyszła ze swoich apartamen-
tów. Ubrana była w prostą suknię wyjściową, gdyż zamierzała pospacerować
trochę po mieście. Zobaczyła gościa, który najwyrazniej był zaskoczony jej
obecnością. Przez szerokie witrażowe okno klatki schodowej promienie słońca
podświetlały rozpuszczone złociste blond włosy Ruth i Arnold miał wrażenie, że
patrzy na świetlistą zjawę z innego świata. Nie mógł oderwać oczu. Jasnowłose
kobiety porywały go od dawna, a błyszczące szare oczy wpatrzone w niego,
LR
T
wprost działały paraliżująco. Poruszony do głębi podziwiał jej nieco zdumioną
twarz.
Ruth pierwszy raz w życiu nie wiedziała jak się zachować. Spojrzenie szaro-
niebieskich oczu gościa wprowadziło ją w pewne zakłopotanie. Nora, która wstała
dziś wyjątkowo wcześnie, wspomniała przy śniadaniu, że wróci punktualnie, bo
oczekuje wizyty. Opowiadała też o poznanym wczoraj Arnoldzie von Rautenau,
ale Ruth nie spodziewała się, że zjawi się on z samego rana.
Nie miała dziś zajęć na uczelni ani korepetycji z Zuzanną. Korzystając z
wolnego przedpołudnia postanowiła wyjść na spacer. Na taką okazję ubierała się
zawsze raczej skromnie i nie wkładała futra, które krępowałoby jej ruchy. Kape-
lusz i rękawiczki trzymała w ręku. Słońce rozświetlało jej jasne włosy i jasną cerę,
podkreślało jasną czerwień warg, nie uszminkowanych o tej porze dnia. Z pew-
nością nie wyglądała na zamożną dziedziczkę, a mimo to Arnold von Rautenau nie
mógł od niej oderwać oczu.
Rano nie był w najlepszym nastroju. Wczorajsze oczarowanie Norą minęło i
sam już nie wiedział, czy zdarzyło się ono naprawdę, czyje sobie wymyślił. Chciał
uciekać do Rautenau i tylko przymuszony smutnymi okolicznościami zjawił się w
domu Nory.
Stał teraz przed Ruth, która przypominała mu ideał kobiety, jaki sobie wy-
marzył. Nie zważał na prosty strój, widział tylko niezwykle piękną twarz, jasne
włosy, delikatną cerę i żywe połyskujące oczy. Uświadomił sobie, że musi ona być
siostrą Nory, skłonił się odruchowo i rzekł:
 Przepraszam, łaskawa pani! Domyślam się, że mam zaszczjit spotkać
pannę Rupertus.
Ruth również odzyskała równowagę i uwolniwszy się spod jego spojrzenia,
skinęła lekko głową, po czym odpowiedziała:
 Tak. Jestem Ruth Rupertus, a panu z pewnością chodzi o moją siostrę,
Norę?
Ruth wolała upewnić się, że jest to mężczyzna, o którym opowiadała Nora, a
Arnold natychmiast zaczął się tłumaczyć:
 Miałem przyjemność poznać pani siostrę wczoraj, u pana radcy Fiebel-
korna i przyszedłem spytać o samopoczucie łaskawej pani.
LR
T
 Tak, siostra mówiła mi, że oczekuje gościa, aie umówiła się wcześniej na
przejażdżkę i nie mogła jej odwołać. O dwunastej wróci na pewno, więc gdyby
zechciał pan poczekać w moim towarzystwie?...
W jego oczach pojawił się błysk radości.
 Nie chciałbym burzyć pani planów. Zdaje się, że zamierzała pani
wyjść?
 Owszem, ale to nic pilnego.
 Zatem, pozwoli pani, że się przedstawię: nazywam się Rautenau.
 Słyszałam pańskie nazwisko od Nory  skłoniła się Ruth.  Proszę
zdjąć płaszcz, przejdziemy do saloniku.
Sługa, stojący w pobliżu, wziął od Arnolda okrycie, Ruth też zdjęła żakiecik,
a kapelusz i rękawiczki odiożyła na stolik. Pozostała w białej bluzce i plisowanej
spódnicy. Dopiero, gdy usiedli w salonie, Arnold zauważył, że nie była to zwy-
czajna prosta bluzka, ale uszyta z bardzo drogiego materiału. Zdziwiłby się bar-
dziej, gdyby siostra Nory Rupertus ubierała się w niemodne i znoszone suknie. W
tej bluzce znacznie lepiej pasowała do tego eleganckiego domu.
Z początku rozmowa nie kleiła się zbytnio, oboje obserwowali się nawzajem i
chyba żadne z nich nie martwiło się tym, że Nory nie było w domu.
Rozmowa rozkręcała się powoli. Gdy Arnold mówił, Ruth nie słuchała go z
należytą uwagą: po głowie chodziła jej myśl   Szkoda, że zakochał się w Norze,
bo jest mężczyzną, który mógłby mi się spodobać. Nie dziwię się, że zawrócił w
głowie nawet mojej siostrze, wybrednej i wyrachowanej".
Arnold z kolei patrząc na nią pomyślał:   Szkoda, że to nie ona jest tą
bogatą siostrą. Co za śliczne stworzenie! W niej zakochałbym się bez najmniej-
szego oporu".
Po kwadransie rozmowy Arnold był już pewien, że nie uda mu się przeko-
nywująco starać się o rękę Nory. Nastrój, który wczoraj opanował go bez reszty,
dziś prysł bez śladu na widok Ruth Rupertus. Była wręcz ideałem kobiety, jaką
sobie wymarzył, w jakiej chciałby się zakochać.
LR
T
Przyglądał się jej jak zauroczony i z głębi serca pragnął, by Nora była jak
najdłużej nieobecna, gdyż mógłby jeszcze przez chwilę napatrzyć się w jasnoszare
oczy Ruth, błyszczące jak gwiazdy i posłuchać jej dzwięcznego głosu. Przyci-
szone słowa Ruth trafiały mu wprost do serca. Jeszcze nigdy nie czuł się tak nie-
szczęśliwy z powodu swojego ubóstwa. Gdyby nie stracił swego majątku!...
Patrząc w jasne, poważne oczy dziewczyny, poczuł, jak wielki ogarnia go
wstyd, że chciał starać się o rękę jej siostry tylko ze względu na pieniądze po-
trzebne mu do ratowania Rautenau. Nie, za taką cenę nie wolno mu tego robić.
Opuścił ze wstydem wzrok, uświadomiwszy sobie wyraznie, że postąpił jak
zwykły łowca posagów, że dał się wciągnąć w nieczystą i upokarzającą grę.
Czy jednak nie posunął się w tej grze już za daleko? Próbował odtworzyć
przebieg wczorajszej rozmowy z Norą. Chyba nie powiedział niczego, co w jakiś
sposób zobowiązywałoby go do dalszego działania? Na pewno nie. Był podnie-
cony, zapewne Nora zauważyła błyski w jego oczach, ale nie obiecywał niczego
nie pozwalającego mu teraz na wycofanie się z honorem. Chciał się wycofać i gdy
tylko Nora przyjdzie, on musi zmienić ton rozmowy, dając jej do zrozumienia, że
wczorajsze zachowanie wynikało wyłącznie z nastroju panującego na przyjęciu.
Najlepiej, żeby Nora nie przyszła w ogóle.
Ruth także próbowała pozbierać myśli, ale im dłużej rozmawiała z Arnoldem,
tym trudniej jej to przychodziło. Jego osobowość i zachowanie dziwnie ją intry-
gowały. Nie potrafiła się oprzeć ujmującemu spojrzeniu jego oczu. Nie wyglądał
na donżuana, jakim go przedstawiła Nora, który za wszelką cenę starał się ją po-
derwać.Gdyby tak było i rzeczywiście okazał się lekkoduchem. zniszczyłby jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl