[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zgadza się?
Human pokiwał głową, jakby wracał do bardzo dalekiej przeszłości.
Tylko on wiedział, ile łbów naprawdę przywozili starzy mistrzowie.
Pamiętał również, ile odrąbał osobiście. Kraina mutantów była sprawdzianem, który kosztował życie
wielu szermierzy.
- Ostatni raz widziałem go w boju przed wielu laty - kontynuował
wspomnienia szczur. - Przebił się przez nasze szeregi na pograniczu Pandabu i krainy karłów.
Kobietę i dziecko przeprowadzał... Ona zległa od topora, ale dziecko ocalił. Zrobił to, co ty dzisiaj...
Sam jeden. Szkoda, że nie jego krew wezmiemy, szkoda. Ty nie dałeś rady, on się przedarł...
- Znałeś go? - Human z trudem ukrył wzruszenie.
- Tak - chichot siwego szczura zabrzmiał chorobliwie nienormalnie.
-Dopóki go nie zdradziłem... Wy to nazywacie dobrym sercem.
Darował mi życie i wygonił do swoich. Podobno już nie żyje...
Wtedy właśnie Idalgo zobaczył, jak znika ostatni z mutantów trzymających kusze. Czuł, że jego siły
powoli wracają. Nabrał
powietrza w płuca i głęboko odetchnął. Nariaga zauważył to i z lękiem spojrzał na Zdeba, który z
odsłoniętym mieczem czaił się najbliżej łapacza. Zdrajca z Grwaldu uspokoił go, pokazując palcem
ostrze przygotowane do ciosu. Wydawało się, że tylko na nim stosy szczurzych trupów nie zrobiły
wrażenia.
Nagle z tyłu w ciemnościach ktoś jęknął i ciężko zwalił się na ziemię. Wyraznie było słychać świst
miecza i tępy odgłos trafienia.
Potem wszystko potoczyło się jak we śnie. Idalgo poderwał się na nogi i znienacka odrąbał Zdebowi
całą szczękę. Szczury znów zaczęły piszczeć, próbowały dosięgnąć Humana dzidami, ale było już za
pózno. Znów powstał młyn i zaczęła się walka. Tym razem jednak ktoś trzeci wprowadził mutanty w
zdumienie. Wśród dziesiątków atakujących szczurów wyrąbał sobie przejście ślepiec. W rękach
trzymał potężny miecz z czarnego metalu. Idalgo i Human zauważyli go w chwili, gdy ścinał łby
siwym szczurom. Rzez, która dopiero teraz się rozpętała, nie miała sobie równych w historii
szczurzych wojen.
Aapacz przebijał kolejne mutanty i kątem oka obserwował ślepca. Po raz pierwszy w życiu zobaczył
mistrza, który przerastał go pod każdym względem. Zlepiec poruszał się tak pewnie i tak szybko, że
nikt nie był w stanie go zatrzymać. Wydawało się, że atakuje na ćwiczeniach, w których każdy krok
był miesiącami powtarzany.
Mutanty ginęły całymi grupami. Zlepiec wpadał pomiędzy ich miecze, wykonywał kilkadziesiąt
błyskawicznych złożeń i zostawiał za sobą trupy. Ostatni z siwych szczurów uciekał pomiędzy
napierającymi mutantami, osłaniany przez Nariagę i jego straż. Kiedy ślepiec zrównał się z Humanem
i Idalgiem, walka dobiegała końca. Oddział
liczący kilkaset mutantów leżał we krwi na ziemi, a niedobitki nadziewały się na ostatnie pchnięcia.
Idalgo zauważył, że zza pobliskich drzew co chwila wylatywały strzały i trafiały poszczególne
szczury. W świetle pochodni, które smętnie dopalały się na piasku, nie potrafił dojrzeć
sprzymierzeńców, ale bez trudu domyślił się, kim byli. Po blisko godzinnej walce, kiedy ponownie
zaczęli słabnąć, w obozowisku zaległa cisza. Zniknęły gdzieś niewolone dziewczęta, uciekły ostatnie
szczury, dogasały pochodnie i ogniska. W pobliżu rżały tylko konie i trzymane w zagrodzie bydło.
- Piękna walka, panowie, piękna i dobra. - Pierwszy odezwał się ślepiec. - I powietrze było dziś
takie rześkie...
Mimo wieku jego oddech wydawał się spokojny i równy. Idalgo i Human usiedli na ziemi i nie
odzywali się. Obaj nie wierzyli, że było po wszystkim i wciąż są przy życiu. Widzieli, że ślepiec
nieomylnie kieruje się w ciemność i po chwili wraca z długim kosturem w dłoniach. Miecz z
czarnego metalu pasował idealnie do wnętrza kostura. Wystarczyło teraz złożyć drewno i broń
znikała z oczu. Zza drzew wyszli Bathy i Dart.
Wciąż byli pod wrażeniem. Kusze w ich rękach drżały, jakby obawiali się ponownego ataku
szczurów.
Zlepiec wyprężył się i znieruchomiał. Wąchał powietrze. Human wpatrywał się w ciemność.
- Zabierają się - mruknął ślepiec. - Zciągają swoje ścierwo...
- Trupy? - zapytała ze wstrętem Bathy. W podartym ubraniu, z grubymi skórzanymi pasami na
ramionach, wyglądała jak zbiegły z barbarzyńskiej niewoli galernik. Jej piersi falowały ze
zmęczenia, a oczy odbijały żar dopalających się pochodni i ognisk.
- Szczury potrafią wyniuchać żywych - wyjaśnił Glass. - Zabierają rannych. Mają to z ludzi... Choć
tyle dobrego w tej parszywej krwi.
Human podszedł do ślepca i położył rękę na jego ramieniu. Z
trudem szukał słów.
- Zza grobu idziemy... - zaczął ochrypłym głosem. - Masz nasze życie. Do oddania, ślepcze, do
oddania...
Idalgo również podszedł do Glassa i też położył mu rękę na ramieniu.
- Masz nasze życie - powtórzył cicho. - Do oddania.
Glass uśmiechnął się kącikami ust i odparł:
- Wasza wola.
- Jesteś mistrzem... - stwierdził Idalgo, pochylając się nad gałęzią, którą wrzucił w żar najbliższego
ogniska. Nikt nie poruszył się. Dart, Bathy i Human wyczuli, że będą świadkami niezwykłej
rozmowy.
- Jestem tylko świadkiem miecza - sprostował Glass. Stał oparty o swój kostur i patrzył w
rozpalający się ogień.
- Dawno o tym nie słyszałem... - Głos Idalga zdradzał wzruszenie.
-Kiedyś, gdy zabrałem się do miecza, opowiadali mi starcy, że świadkowie są tylko w legendzie.
Wychował mnie mistrz Fabio... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl