[ Pobierz całość w formacie PDF ]
schwytany i powieszony.
Może pan nam ufać, dołożymy wszelkich starań, by tak się stało, panie Lee
zapewnił Sugden.
Jeśli nic nie wskóracie, wezmę sprawy w swoje ręce przestrzegł Harry Lee.
Ma pan jakieś podejrzenia, kto może być mordercą? ostrym tonem zapytał
pułkownik Johnson.
Nie. Nie mam. Długo się nad tym zastanawiałem i jestem przekonany, że to nie
mógł być nikt z zewnątrz&
Aha Sugden skinął głową.
A skoro tak ciągnął Harry to mordercą musi być ktoś z tego domu& Ale kto,
do diabła, mógłby to zrobić? Nie podejrzewam służby. Tressilian jest tu od początku świata.
Ten półgłówek lokaj? Wykluczone. Horbury wygląda na nieco podejrzanego typa, ale
Tressilian powiedział mi, że fagas był akurat w kinie. Kto więc pozostaje? Stephen Farr raczej
odpada; przecież facet nie przyjechał z drugiego końca świata, by zamordować staruszka,
którego pierwszy raz widzi na oczy. Po skreśleniu Farra mamy już tylko rodzinę. I głowę
daję, że nikt z rodziny też nie miał powodu, by zrobić coś takiego. Alfred? On uwielbiał ojca
George? Taki mięczak? David? Marzyciel i mazgaj, który mdleje na widok własnego
skaleczonego palca? Bratowe? Kobieta nie podejdzie do mężczyzny z nożem, by poderżnąć
mu gardło! Więc kto zabił? Nie mam bladego pojęcia. Cholerna zagadka!
Pułkownik Johnson odchrząknął, jak miał w zwyczaju, i zapytał:
Kiedy po raz ostatni widział pan ojca?
Zaraz po herbacie. Ojciec trochę się akurat posprzeczał z Alfredem na temat tu
obecnego pokornego sługi panów. Staruszek nudził się w samotności i lubił aranżować
konflikty, takie draki. Pewnie dlatego nikogo nie uprzedził o moim powrocie. Chciał się
napatrzeć, jak pierze będzie leciało, kiedy nagle wyskoczę pośród rodzinki! Dlatego też
mówił o zmianie testamentu.
Więc pański ojciec wspominał o testamencie? poruszył się Poirot.
Tak, ściągnął do siebie całą rodzinę i przy wszystkich gadał do telefonu o zmianie
testamentu, obserwując, jak na to reagujemy. Umówił się z notariuszem po świętach. Miał
być spisany nowy dokument.
O jakich zmianach myślał? spytał Poirot.
Tego nie zdradził. To chytry lis! Przypuszczam, to znaczy miałem nadzieję, że
chodziło o zmiany na korzyść pokornego sługi panów. W pierwszym testamencie na pewno
byłem wykluczony z grona spadkobierców, a teraz, tak sądzę, ojciec zamierzał mnie dopisać.
Paskudna wiadomość dla moich drogich krewnych. Na dodatek nie jedyna, bo również Pilar
awansowałaby prawdopodobnie do godności spadkobierczyni. Staruszek od razu ją polubił.
Nie widzieliście jeszcze Pilar? Zliczne stworzenie. Jest w niej cudowne ciepło Południa. I
okrucieństwo też. Ech, gdybym nie był jej wujem&
Mówi pan, że ojciec przywiązał się do Pilar?
Tak, doskonale wiedziała, jak go zawojować. Stale u niego przesiadywała. Dobrze
się orientowała, co może wysiedzieć! No, ale on nie żyje. Testament nie będzie zmieniony na
korzyść Pilar ani moją. Przeszło koło nosa.
Przerwał na chwilę, zmarszczył brwi i zaczął mówić nieco innym tonem.
Odszedłem od tematu. Chciał pan wiedzieć, kiedy po raz ostatni widziałem ojca?
Tak jak powiedziałem, po herbacie. To mogło być parę minut po szóstej. Staruszek był w
niezłym nastroju, tylko może trochę zmęczony. Zostawiłem go z Horburym.
Gdzie był pan w chwili śmierci ojca?
W jadalni z Alfredem. Rozmowa po kolacji niezbyt kochających się braci. Właśnie
się o coś zażarcie kłóciliśmy, gdy zaczął się ten hałas piętro wyżej. Jakby dziesięciu chłopa
wdało się w bijatykę. A potem biedny stary ojciec krzyknął. To brzmiało jak kwik zarzynanej
świni. Ten krzyk sparaliżował Alfreda. Siedział sztywny z otwartymi ustami. Dopiero jak nim
zdrowo potrząsnąłem, ruszył za mną ku schodom. Drzwi były zamknięte na klucz. Trzeba
było je rozbić, mieliśmy z tym trochę roboty. Nie mogę pojąć, jakim sposobem ktoś je
zamknął. W pokoju nie było nikogo oprócz ojca, a głowę daję, że oknem nikt nie mógł wyjść.
Drzwi zostały zamknięte od zewnątrz powiedział inspektor Sugden.
Co? wytrzeszczył oczy Harry. Przysięgam, że klucz był w zamku od środka!
Więc pan to zauważył? mruknął Poirot.
Ja mam oczy otwarte, jestem spostrzegawczy odburknął Harry.
Czy panowie chcą wiedzieć jeszcze coś? Harry spojrzał na twarze trzech
mężczyzn.
Dziękujemy panu, panie Lee skinął głową pułkownik Johnson. Na razie
wystarczy. Zechce pan poprosić następną osobę?
Oczywiście. Harry wyszedł, nie oglądając się.
Trzej mężczyzni wymienili spojrzenia.
Co pan sądzi, Sugden? spytał pułkownik.
On się czegoś obawia. Ciekawe czego? inspektor kiwał głową w zamyśleniu.
XI
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Andersens Fairy Tales [Hans Christian Andersen]
- 120. Rimmer Christine KsiÄĹźniczki z Ameryki 02 CzarujÄ cy ksiÄ Ĺźe
- Christopher Moore Practical Demonkeeping (v5.0) (pdf)
- Stasheff, Christopher Starship Troupers 3. A Slight Detour
- Rimmer_Christine_Rezydencja_na_wzgorzu_02
- Christie Agata Poirot prowadzi Ĺledztwo
- Dodd Christina Narzeczona
- Christie Agatha ZwierciadĹo pÄka w odĹamkĂłw stos
- Christie Agatha Tajemnica gwiazdkowego puddingu
- Christie Agatha DwanaĹcie prac Herkulesa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ekonomia-info.htw.pl