[ Pobierz całość w formacie PDF ]
angielsku mówiła. Ona... ona była miła, więc w końcu spytałem, czy wieczorem
mogłaby wyjść ze mną do kina, ale powiedziała, że będzie potrzebna swojej pani. A
potem powiedziała, że mogłaby wyjść zaraz po południu, bo wie, że oni z tej rzeki
nieprędko wrócą. No i stanęło na tym, że się urwałem po południu z pracy - o mało
mnie za to nie wylali - i poszliśmy na spacer nad rzekę.
Zamilkł. Na jego wargach błąkał się nikły uśmiech. Wzrok miał rozmarzony.
- I pewnie była ładna, tak? - zapytał Poirot łagodnie.
- Zliczna, że drugiej takiej pan nie widział. Włosy miała jak złoto... jak złote skrzydła...
i chód miała taki lekki i radosny. Ja... ja... no, zakochałem się w niej od razu. Nie będę
udawał, że nie.
Detektyw pokiwał głową.
- Powiedziała, że jej pani przyjedzie tu za dwa tygodnie i się umówiliśmy, że się wtedy
spotkamy - powiedział chłopak i przerwał. - Ale już nie przyjechała. Czekałem tam,
gdzie mi kazała, a po niej ani śladu, aż wziąłem na śmiałość i poszedłem do tego domu
zapytać o nią. Tak, powiedzieli mi, ta rosyjska dama mieszka u nich, i jest z
pokojówką. Posłali po nią, ale jak przyszła, to wcale nie była Nita! Jakaś ciemna
dziewczyna, jędzowata... a bezczelna jak rzadko. Wołali na nią Marie. "Chciałeś się ze
mną zobaczyć?" - mówi i cała się mizdrzy. Pewnie zobaczyła, że mnie zatkało. To ja ją
zapytałem, czy jest pokojówką tej rosyjskiej damy, i mówię, że ona nie jest ta, co ją
widziałem przedtem, a ona na to w śmiech i mówi, że tamtą pokojówkę odprawiono
całkiem nagle. "Za co?" - pytam, a ona wzrusza ramionami i ręce rozkłada. "Skąd mam
wiedzieć? - mówi. - Mnie przy tym nie było".
No to mnie zatkało. Nic wtedy nie wiedziałem, co powiedzieć. Ale się potem zebrałem
na odwagę i jeszcze raz poszedłem do tej Marie i poprosiłem ją, żeby mi załatwiła
adres Nity. Nie dałem jej poznać, że nawet nie znani nazwiska Nity. Obiecałem dać jej
prezent, jak zrobi, o co ją proszę... ona nie z tych, co to za darmo coś dla kogoś
zrobią. No i załatwiła mi ten adres - adres w północnym Londynie i napisałem tam do
Nity... ale na poczcie odesłali mi list i wrócił z napisem "Nie mieszka już pod tym
adresem".
Ted Williamson przerwał. Jego oczy, te ciemnoniebieskie spokojne oczy, spoglądały na
Poirota.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- Widzi pan, jak to jest? To sprawa nie dla policji. Ale ja ją chcę znalezć. Tylko nie
wiem, jak się do tego zabrać. Czy... czy może mi ją pan odszukać? - Jego rumieniec
pogłębił się. - Ja... ja trochę odłożyłem. Mógłbym zapłacić pięć funtów... a może nawet
dziesięć...
- Zostawmy na razie finanse - powiedział Poirot łagodnie. - Zastanów się teraz... ta
dziewczyna, Nita... czy wiedziała, jak się nazywasz i gdzie pracujesz?
- O, tak.
- I mogłaby się z tobą skontaktować, gdyby tylko chciała?
- Tak - potwierdził Ted, tym razem znacznie wolniej.
- Nie sądzisz zatem...
- Pan myśli - Ted Williamson wpadł mu w słowo - że ja się zakochałem, ale ona nie?
Może to i prawda... Ale ona mnie lubiła, naprawdę... dla niej to nie była tylko
zabawa... I tak sobie myślę, proszę pana, że może jest w tym jakiś powód. Bo widzi
pan, ona była w takim towarzystwie... Może wpadła w kłopoty, pan mnie rozumie?
- Chodzi ci o to, że może spodziewa się dziecka? Twojego dziecka?
- Nie mojego. - Ted znów się zarumienił. - Między nami nic nie było.
Poirot spoglądał na niego w zamyśleniu.
- A gdyby to, o czym myślisz, okazało się prawdą... to nadal chciałbyś ją odszukać? -
mruknął.
Krew napłynęła Tedowi do twarzy.
- Właśnie że chcę, i już! - oświadczył. - Ożenię się z nią, jak się zgodzi. Nieważne, w
jakich jest teraz kłopotach! Czy spróbuje pan ją znalezć?
Herkules Poirot uśmiechnął się.
- "Włosy jak złote skrzydła" - mruknął do siebie. - Tak, to chyba trzecia praca
Herkulesa... Jeżeli dobrze pamiętam, miało to miejsce w Arkadii...
II
Herkules Poirot spoglądał w zamyśleniu na kartkę, na której Ted Williamson
pracowicie wykaligrafował nazwisko i adres.
Panna Valetta, 17 Upper Renfrew Lane, N. 15.
Ciekaw był, czy dowie się czegoś pod tym adresem. Coś mu mówiło, że nie. Ale było
to wszystko, czym Ted mógł mu służyć.
Upper Renfrew Lane okazała się zapuszczoną, lecz spokojną uliczką. Na pukanie
Poirota drzwi pod numerem 17 otworzyła korpulentna kobieta o kaprawych oczkach.
- Panna Valetta?
- Wyjechała, dawno temu.
Poirot przekroczył próg w chwili, gdy drzwi już się niemal domykały.
- Czy mogłaby pani dać mi jej nowy adres?
- Nie mogłabym. Nic mi nie zostawiła.
- Kiedy wyjechała?
- Zeszłego lata.
- A może pani powiedzieć dokładniej?
Od dłoni Poirota doleciał cichy brzęk, kiedy dwie półkoronówki trąciły się przyjaznie.
Kobieta o kaprawych oczkach zmiękła w sposób niemal magiczny. Nagle stała się
uosobieniem uczynności.
- Pan mi wierzy, że ja bym chętnie pomogła. Niech no pomyślę... W sierpniu... nie,
wcześniej, w lipcu... tak, to musiało być w lipcu. Chyba w pierwszym tygodniu lipca.
Wyjechała w pośpiechu. Ja myślę, że wróciła do Włoch.
- A zatem była Włoszką? - Tak.
- Zdaje się, że przez pewien czas była pokojówką rosyjskiej tancerki, prawda?
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
- Zgadza się. Madame Semoulina, czy jakoś tak jej było. Tańczyła w teatrze
"Thespian", w tym balecie, co ludzie go tak lubią. Była tam za gwiazdę.
- Czy wie pani, dlaczego panna Valetta porzuciła pracę.
Kobieta zawahała się.
- Nie, nie wiem.
- Odprawiono ją, czy tak?
- No... zdaje się, że była tam jakaś awantura. Ale uważa pan, panna Valetta wiele nie
mówiła. Ona nie z tych, co to wszystko wygadają. Ale widać było, że ją to wściekło.
Charakterek to ona miała paskudny, prawdziwie włoski. Błyskała tylko tymi swoimi
czarnymi oczami i wyglądała, jakby komu chciała wpakować nóż. Już ja jej wolałam
schodzić z oczu, jak była w jednym z tych swoich humorów!
- I jest pani pewna, że nie zna pani jej nowego adresu? Półkoronówki zabrzęczały
zachęcająco.
- %7łałuję, że nie znam. Chętnie bym panu powiedziała. No a tak... wyjechała w
pośpiechu i tyle ją widać!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Andersens Fairy Tales [Hans Christian Andersen]
- 120. Rimmer Christine KsiÄĹźniczki z Ameryki 02 CzarujÄ cy ksiÄ Ĺźe
- Christopher Moore Practical Demonkeeping (v5.0) (pdf)
- Stasheff, Christopher Starship Troupers 3. A Slight Detour
- Rimmer_Christine_Rezydencja_na_wzgorzu_02
- Christie Agata Morderstwo w Boze Narodzenie
- Christie Agata Poirot prowadzi Ĺledztwo
- Dodd Christina Narzeczona
- Christie Agatha ZwierciadĹo pÄka w odĹamkĂłw stos
- Christie Agatha Tajemnica gwiazdkowego puddingu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- leszczyniacy.pev.pl