[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gniew i pożądanie, to wszystko, o czym chciałaby zapomnieć.
Chwycił ją za nadgarstek i przyłożył jej dłoń do swojej klatki piersiowej.
- Co robisz? - spytała Cali, a serce waliło jej jak szalone.
- Chcę, żebyś dotknęła tego, z czego nie potrafisz spuścić wzroku - powiedział.
Jego bliskość pozbawiała ją tchu. Pamiętała jego dłonie na swoim ciele. Jake oparł
się o ścianę, jego szczupłe, muskularne ciało znalazło się jeszcze bliżej jej ciała. Nie od-
sunęła się. Tak bardzo tego pragnęła...
R
L
T
- Wszystko zależy od ciebie, Cali - powiedział. - Nie ułatwię ci zadania. - Pochylił
się nad nią. Poczuła jego oddech na twarzy. - Wiesz, co widzę w tym spojrzeniu, którym
mnie stale obrzucasz?
- Co?
- %7łe błagasz mnie, bym dokończył to, co już rozpoczynaliśmy wiele razy. - Jake
odsunął się trochę. - Ale mi nie wystarczy prośba zawarta w twoich oczach, kochanie.
Cali patrzyła na mężczyznę, którego tak bardzo pragnęła, którego najlżejszy dotyk
powodował, że sutki jej twardniały. A mimo wszystko chciała się przed nim bronić.
- Nie możesz się zdobyć na to, by powiedzieć  przestań", ale mnie nie wystarcza
to, co widzę w twoich oczach i takie pasywne przyzwolenie. Musisz mi sama powie-
dzieć, że tego chcesz.
- Jake - westchnęła Cali, kiedy jego usta musnęły jej ucho.
Chwyciła go za ramiona i przywarła do niego. Jake objął ją w pasie i mocniej przy-
tulił do siebie.
- Powiedz to - zażądał.
Cali zdjęła dłoń z piersi Jake'a i przeczesała palcami jego ciemne włosy. Nie chcia-
ła się już bronić i wypierać tej gwałtownej potrzeby, jaka przepełniała jej ciało. Pragnęła
poczuć jego wargi na swoich ustach, jego ciało na swoim ciele.
- Pragnę ciebie - wyszeptała.
Słysząc te słowa, Jake wyzbył się wszelkich zahamowań. Ich usta spotkały się w
namiętnym pocałunku. Cali chciała mu się oddać, bez żadnych uników i wyrzutów su-
mienia. Była w jego ramionach. Przyciągnął jej biodra do siebie, by poczuła, jak bardzo
jej pragnie.
- Jake... - jęknęła.
Nie wystarczały mu już jej ciche westchnienia ani fakt, że jej ramiona coraz moc-
niej zaciskały się na jego szyi. Już przedtem prawie mu się poddawała, ale kiedy doznała
spełnienia, natychmiast mu się wymykała. Zbyt długo kazała mu czekać. Teraz on do-
prowadzi ją do szaleństwa. Cali gwałtownie chwyciła oddech, kiedy wsunął dłoń w jej
bikini. Wydała zduszony okrzyk i przywarła do jego warg.
R
L
T
Jake oprzytomniał nagle. Musi zabrać ją jak najszybciej na górę. W tej sytuacji naj-
lepiej byłoby skorzystać z windy towarowej. Jednak zanim zdążył zrealizować ten za-
miar, poczuł dłoń Cali, pieściła go. Zaczynał tracić wszelką kontrolę. Miał tylko jeden
cel.
Znalezć się w niej.
- Pragnę cię - usłyszał szept Cali. - Proszę... Nie mogę już dłużej czekać. Biorę pi-
gułki antykoncepcyjne.
Wszedł w nią jednym szybkim ruchem. To było wspaniałe. Wycofał się i wszedł
ponownie, mocniej i bardziej zdecydowanie, a ona wykonywała ruchy biodrami, chcąc
mieć go w sobie jak najgłębiej.
- Tak, tak - szeptała. - Proszę, proszę. Nie przestawaj...
Wreszcie opadła w jego ramiona, a on wszedł w nią tak głęboko, jak tylko mógł i
też doznał spełnienia.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Stali bez ruchu, ciężko oddychając. Jake trzymał jeszcze dłoń na biodrze Cali. Co
takiego było w tej kobiecie, że pozbawiała go resztek zdrowego rozsądku.
A co się działo z nią?
Cali, kiedy zapomniała już o swoich zahamowaniach, sama robiła wszystko, by
poczuć go w sobie jak najgłębiej. Nie chciała, by kochali się delikatnie i spokojnie, pra-
gnęła, by wchodził w nią szybko i gwałtownie.
Teraz musiał ją wyprowadzić z tego pomieszczenia i zabrać do swojego mieszka-
nia. Cali już zdążyła uporządkować swoje bikini, a on włożył szorty i szybko rozejrzał
się po opustoszałym holu.
- Chodz do tamtej windy - powiedział.
Szła za nim w milczeniu.
- Nie mogę w to uwierzyć, że ja... - zaczęła.
- Wiem. Znowu jakiś dziwny zakątek. Przykro mi.
- Nie. To nie o to chodzi. Tylko o to, że nie mogę się powstrzymać, by cię nie do-
tykać.
To dobrze, pomyślał Jake. Problem polegał na tym, że Cali wydawała się tym
zmartwiona.
- Jake, muszę ci coś wytłumaczyć - mówiła dalej. - Wiem, że ty tego nie widzisz,
ale to, co zrobiliśmy... Nie pomyślałam nawet, co to może dla ciebie znaczyć.
O co jej chodzi? Jake był zdumiony.
- Chodz. - Wziął ją za rękę. - Porozmawiamy o tym.
Winda towarowa była otwarta. Weszli do środka.
- Teraz wytłumacz mi, o co ci chodzi - powiedział spokojnym tonem.
Wpatrywała się w niego przez chwilę, potem oparła głowę na jego ramieniu.
- Czy Amanda się w tobie kocha? - wyszeptała.
- Chyba żartujesz! - Jake roześmiał się głośno. - Denerwujesz się Amandą?
- Tak. Denerwuję się - stwierdziła Cali, kiedy wychodzili z windy. - Obawiam się,
że moja szefowa kocha się w tobie.
R
L
T
Jake nie wierzył własnym uszom. Znów nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
Kiedy jednak zobaczył, jak Cali zaciska dłonie i jak bardzo jest przejęta, otoczył ją ra-
mieniem.
- Amanda się we mnie kocha? - powtórzył. - Co jeszcze potrafisz wymyślić?
- Nie próbuj udawać, że to nic wielkiego, Jake.
- To najbardziej zwariowany pomysł, o jakim kiedykolwiek słyszałem. Myślałem,
że już przeszłaś nad tym do porządku dziennego, a ty znów stwarzasz problemy. Chyba
lubisz dramatyczne sytuacje. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl