[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ich zdaniem, nowiny.
Jak to co? Nie rozumiesz? zawołał Stefan. Będziemy mogli do siebie
listy pisać!
I tak mo\emy. Dostałeś mój list?
No, właśnie: dostałem, ale jestem pewny, \e go Alina
przeczytała._._ ...........
................:............
No i co z tego, \e przeczytała? Stało się co?
Tym razem się nie stało, ale gdybyś mi powierzał jaką tajemnicę albo coś
takiego wa\nego...
To nie przysłałbym tego przez Alinę, tylko powiedziałbym ci wprost albo
wysłałbym pocztą.
A co, myślisz, \e na poczcie nie potrafią otworzyć listu i wykraść tajemnicy?
Zwariowaliście oświadczył Bartek. O czym będziemy się zawiadamiać? O
tym, co na jutro zadane? Albo o tym, \eby jeden do drugiego przyszedł? To ći
wielkie sekrety!
Daję słowo, mnie to zupełnie z nóg ścięło. Wiktor rzucił się na kanapę,
a\ jęknęły sprę\yny. Bartuś, \al mi cię serdecznie. Masz zdolności do nauk
ścisłych, racja. Matematyk jesteś wspaniały druga racja. Ale nie posiadasz
za grosz wyobrazni. Za pół grosza te\ nie. Niby to jesteś taki
praktyczny, a pomyśl sobie o takiej sytuacji: na przykład ja umieram. Le\ę
właśnie na ło\u śmierci to mówiąc Wiktor wyciągnął się na ka-
napie jak długi i splótł na brzuchu dłonie i tylko mi \al, \e do grobu
zabieram ze sobą wiadomości o ukrytych w parku skarbach. I oto, co robię:
wyciągam siniejącą dłoń i proszę o kartkę papieru, na której stawiam kilka
znaków zrozumiałych tylko dla was. Zwijam kartkę nadludzkim wysiłkiem, rzucam
ostatnie gasnÄ…ce spojrzenie... I koniec. I kropka. Wtedy nie Kostek, a wy,
wierni przyjaciele, odziedziczycie mojÄ… procÄ™ i zasuwkÄ™ z prawdziwego
mosiądzu, i kolekcję nakrętek na rzemyku.
Wiktor zakończył zastygłszy w nieruchomej pozie. Stefan uległ nastrojowi i a\
oddech powstrzymał. Raptem pokój wypełnił wybuch serdecznego śmiechu. To
Bartek upadł w poprzek Wiktora na kanapę, a\ nogami się nakrył, i pękał ze
śmiechu. Przyłączył się do niego po chwili Stefan, a i Wiktor, usiłując się
wydostać spod niezle wa\ącego grubasa, krztusił się śmiechem.
Zgoda! wołał Bartuś. Poddaję się. Naturalnie na takie okazje konieczny
jest szyfr. O Bo\e! Có\ by nam ze Stefanem na otarcie łez zostało, gdyby
prawdziwą mosię\ną zasuwkę odziedziczył Kostek! A do tego najlepszą w klasie
procÄ™! Zgoda! Od dzisiaj u\ywamy waszego alfabetu!
Stefanowi odechciało się nagle śmiać. Jak to: waszego" alfabetu? Czekał, \e
Wiktor nieporozumienie sprostuje, ale ten albo wcale nie słyszał pomyłki, albo
nie przywiązywał do niej wagi, bo znowu z właściwym sobie ferworem wprowadzał
Bartka w skomplikowanÄ… dla nie wtajemniczonych, ale prostÄ… w zasadzie metodÄ™
u\ywania hasła.
Bartek i tu zaoponował. Dziedzina jedzenia, owszem, była mu równie bliska jak
i Wiktorowi, ale co do geografii, której nie lubił, sprzeciwił się od razu.
Niech będzie coś z historii, to lepiej.
Strona 80
O¿ogowska Hanna - Tajemnica zielonej pieczêci 2007-03-28
Wiktor zgodziłby się chętnie, było mu wszystko jedno, ale tu ju\ wtrącił się
pełen urazy Stefan:
Wykluczone. Ani słowa z \adnej historii. Nie zgadzam się. A widząc
wymowne zdziwienie Bartka, postanowił sytuację wyjaśnić: No, tak. Nie
wytrzeszczaj oczu. Mam prawo nie zgadzać się. Kto wpadł na pomysł tego
alfabetu? Ja. Kto wymyślił
takie kombinowane hasło? Mo\e Wiktor, co? Na \adną historię się nie zgadzam.
Wiktor nie \yczył sobie dyskusji na temat zasług przy powstawaniu alfabetu i
hasła. Zaczął szybko:
Wiesz, Bartek, z historią to naprawdę jakoś tak nieładnie będzie. No,
posłuchaj tylko: Bitwa pod Grunwaldem i nó\ki w galarecie", albo:
Aleksander Macedoński i flaki z olejem". Nie, to humor, słowo daję,
tak nie mo\na. Stefan ma racjÄ™. Historia wysiada.
Dwa do jednego, ustępuję oświadczył rzeczowo Bartek. Stefan przypomniał o
kronice. Ani myślał rezygnować choćby
z tak skromnego uczczenia własnych zasług.
W chwili kiedy Bartek zamykał na klucz szufladę, w której schowana była
kronika, El\bieta otworzyła drzwi i z miejsca zapytała:
Chłopcy, macie ochotę przyjść do naszej szkoły na zabawę? Nie wiadomo
kiedy Wiktor i Bartek wyrazili zgodÄ™. Stefan
nie umiał znalezć wymówki. Jego milczenie El\bieta wzięła za dobrą monetę.
Wieczorem ojciec siedział przy radiu. Nadawano skoczną muzykę taneczną. Lucyna
wyciągnęła mamę z kuchni i tańczyła z nią naokoło stołu. Podskakiwała jak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Hitchcock_Alfred_ _PTD_08_ _Tajemnica_kurczącego_się_domu
- Christie Agatha Tajemnica gwiazdkowego puddingu
- MacApp C Tajemnica planety pozbawionej slonca
- Christie Agatha Tajemnica rezydencji Chimneys
- Nienhuis_James_I._ _Tajemnice_epoki_lodowcowej
- Margit Sandemo Tajemnica Władcy Lasu
- CVS bez tajemnic
- 633. Fielding Liz Prawdziwy bohater
- Courths Mahler Jadwiga Czerwone róśźe
- 33. Marshall Paula Dynastia Dilhorne'ow 03 Maskarada mimo woli
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lurixomt2.keep.pl