[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Demos nie odpowiedział, ale wyczuła, że jest wściekły. Jak mogła choćby przez moment się łudzić, że
małżeństwo z Demosem może być dobrym wyjściem. Oczywiście, miałoby swój koszt, ale znosiła
gorsze rzeczy. Uświadomiła sobie, że małżeństwo może być więzieniem. A Demos byłby jej
strażnikiem.
Wjechali do portu i zaparkowali nieopodal przystani Mikrolimano, gdzie na wodzie unosiło się kilka
jachtów i łodzi rybackich. Wzdłuż promenady ciągnął się rząd kafejek i restauracji, ale Demos nie
poprowadził ją do żadnego z tych lokali, tylko trzymając za łokieć skierował w stronę morza.
- Dokąd... - Urwała, bo przecież odpowiedz była oczywista. - Twój jacht.
- Wspominałaś, że lubisz wodę.
Starał się jej zrobić przyjemność; poczuła się głupio, że była dla niego taka opryskliwa.
NOCE POD AKROPOLEM
77
- To prawda, lubię. - Dała się zaprosić na pokład. Aódz była naprawdę piękna, wykończona
polerowanym drewnem z mosiężnymi okuciami. W głównej kabinie, przeszklonej od podłogi po sufit,
znajdowały się dwie skórzane sofy i niewielki stolik... nakryty dla dwóch osób.
- Co wolisz, najpierw jemy kolację, czy wypływamy na szerokie wody?
Zrobiło jej się miło, że zostawił jej wybór; ta skądinąd drobna uprzejmość poruszyła w niej czułą
strunę, tak głęboko ukrytą, że prawie zapomniała o jej istnieniu.
- Wypływamy.
Demos usiadł za sterem, wskazując jej miejsce obok siebie. Następnie włączył silnik i zręcznie
wyprowadził jacht z przystani. Kiedy już opuścili port, zwiększył moc i natychmiast z głośnym po-
mrukiem wyrwali do przodu. Althea zerknęła ukradkiem na Demosa, skupionego na sterowaniu.
Musiała przyznać, że nie brakowało mu męskiego uroku.
- Jesteśmy na głębokiej wodzie - oznajmił, zatrzymując łódz po chwili. - Teraz możemy jeść, jeśli
masz ochotę.
Pod ich nieobecność w głównej kabinie na stole pojawiła się sałatka, ktoś także rozlał wino do
kieliszków.
- Mam kucharza - przyznał Demos, widząc w oczach Althei nieme pytanie. - Prawdziwy skarb,
wszystko potrafi. Ale ja też umiem i lubię gotować. - Pomógł jej się usadowić przy stole,
78
KATE HEWITT
a potem z uśmiechem wzniósł toast: - Za przyszłość... cokolwiek przyniesie.
Althea pokiwała głową i zamoczyła usta w kieliszku.  Cokolwiek przyniesie". Powiedział to tak,
jakby był absolutnie pewny, co go czeka. Jak człowiek, który zawsze dostaje to, czego pragnie.
- Nie rozumiem, dlaczego chcesz się ze mną ożenić - wyrzuciła z siebie wreszcie.
- Przeciąganie w nieskończoność kawalerskiego stanu byłoby nieroztropne.
- Nieroztropny jest ożenek z osobą, której się prawie nie zna.
- Uznałem, że czas się ożenić i mój wybór padł na ciebie.
- Tak po prostu - rzuciła kpiąco.
Przez dłuższą chwilę nie odzywali się do siebie, oboje skupieni najedzeniu; kiedy skończyli, siwo-
włosy mężczyzna wszedł, żeby sprzątnąć talerze. Po chwili wrócił z parującym daniem, które pach-
niało oregano i miętą.
- Jak to się stało, że z rybaka stałeś się projektantem jachtów? - Althea uznała, że czas zmienić temat,
bo i tak nie doczeka się od Demosa satysfakcjonującej odpowiedzi.
- Zarabiałem na życie, pracując w porcie. Przekazywałem wiadomości kapitanom i żeglarzom,
dołączałem do załóg łodzi rybackich. Pewien angielski biznesmen, Edward Jameson, zatrudnił mnie
na kilka tygodni na swoim jachcie i się zaprzyjazniliśmy. - Uśmiechnął się bezwiednie na
NOCE POD AKROPOLEM
79
to wspomnienie. - Wziął mnie pod swoje skrzydła i wspierał, żebym mógł skończyć studia.
- Wygląda na to, że trafiłeś na dobrego człowieka.
- Bardzo dobrego.
Althea miała świadomość, że jeśli ich małżeństwo miałoby dojść do skutku, powinna spytać go
o różne ważne sprawy. Gdzie będą mieszkać? Czy Demos chce mieć dzieci? Zachciało jej się śmiać na
myśl, że rozważa ślub, nie wiedząc o nim takich rzeczy.
Czyż to nie żałosne, że gotowa była szukać męskiej opieki, skoro ojciec tak srodze ją zawiódł. Skoro
prawie każdy mężczyzna, u którego szukała zrozumienia, okazywał się fałszywym przyjacielem? Czy
Demos miał być kolejnym, który ją rozczaruje?
Czy jednak był inny?
- O czym myślisz? - zagadnął ją, rozlewając do kieliszków resztki wina.
- O tym, że twoja propozycja jest po prostu szalona. - Nagle zaczęła się śmiać, swobodnie
i serdecznie, śmiała się i nie mogła przestać. Demos najpierw obserwował ją z uśmiechem, a potem nie
mógł się powstrzymać i jej zawtórował. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl