[ Pobierz całość w formacie PDF ]

plecaku Petrusa, zaproponowało nam schronienie. Po kąpieli ubrałem się w jedyną
parę zapasowych spodni, jaką zabrałem w tę podróż, i wyszliśmy.
Na placu służba - dziesiątki kobiet w czarnych sukienkach i mężczyzn w smokingach
- krzątała się przy rozstawionych wokół stołach, modląc się zapewne o odrobinę
chłodu i dokonując ostatnich przygotowań. Hiszpańska telewizja utrwalała na taśmie
te chwile przed uroczystością. My tymczasem ruszyliśmy uliczką wiodącą do parafii
Santiago el Real, gdzie wkrótce miała się odbyć ceremonia ślubna.
Tłumy elegancko ubranych gości - kobiet, których makijaż mógł lada chwila spłynąć
w potwornym upale, dzieci w białych strojach - dumnie przestępowały próg kościoła.
W powietrze wystrzeliły z hukiem sztuczne ognie i przed świątynią zatrzymała się
czarna limuzyna. Przyjechał pan młody. Petrus i ja, nie zdoławszy się dostać do
przepełnionego kościoła, postanowiliśmy wrócić na plac. On wybrał się na
przechadzkę po mieście, ja usiadłem na ławce, czekając, aż zakończy się
ceremonia, a rozpocznie bankiet. Obok stał sprzedawca prażonej kukurydzy, licząc,
że po ślubie nadejdą klienci.
- Pan także został zaproszony? - zapytał.
- Nie. Jesteśmy pielgrzymami, idziemy do Composteli.
- Z Madrytu można tam dojechać bezpośrednim pociągiem, a jeżeli kupi pan bilet na
piątek, dostanie pan darmowy nocleg w hotelu.
- Ale to ma być pielgrzymka. Sprzedawca przyjrzał mi się uważniej i dodał z wielką
powagą:
- Pielgrzymki to zajęcie dla świętych. Wolałem nie podejmować dyskusji. Staruszek
zaczął opowiadać, jak to wydał za mąż córkę, która teraz żyje w separacji z mężem.
- Za czasów Franco ludzie odnosili się do siebie z większym szacunkiem - westchnął.
- Dzisiaj nikt już nie troszczy się o rodzinę.
Nawet w obcym kraju, gdzie raczej nie należy rozmawiać o polityce, nie mogłem nie
zareagować na takie stwierdzenie. Powiedziałem, że Franco był dyktatorem i że nic,
co działo się za jego czasów, nie mogło być dobre.
Stary spąsowiał.
- Kim pan jest, żeby wygłaszać takie poglądy?
- Znam historię tego kraju. Wiem, że wasz naród walczył o wolność. Czytałem o
zbrodniach hiszpańskiej wojny domowej.
51
- Byłem na wojnie. I mogę o tym mówić, bo moja rodzina przelewała tu krew. Historia,
którą pan gdzieś wyczytał, nic mnie nie obchodzi. Obchodzi mnie to, co dzieje się w
mojej rodzinie. Walczyłem przeciw Franco, ale po jego zwycięstwie mnie też żyło się
lepiej. Nie jestem biedakiem, mam swój wózek do prażenia kukurydzy. I nie
zdobyłem go dzięki pomocy tego socjalistycznego rządu. Dziś jest mi gorzej, niż było
dawniej.
Przypomniałem sobie, co mówił Petrus: ludzie potrafią zadowolić się w życiu małym.
Nie podjąłem dalszej dyskusji i przesiadłem się na inną ławkę.
Po chwili wrócił Petrus. Opowiedziałem mu o sprzedawcy prażonej kukurydzy.
- Dyskusja to doskonały sposób, by przekonać samego siebie o słuszności tego, co
10
się mówi - podsumował. - Należę do PCI , a nie zauważyłem w tobie faszystowskich
przekonań.
- Jakich faszystowskich przekonań?! - krzyknąłem oburzony.
- Pomogłeś staruszkowi utwierdzić się w przekonaniu, że reżim Franco był lepszy.
Może dotąd biedak nie miał pojęcia dlaczego, ale teraz już wie.
- Nigdy bym nie przypuścił, że PCI wierzy w dary Ducha Zwiętego!
Roześmialiśmy się. Znów wystrzeliły sztuczne ognie. Orkiestra zajęła miejsce na
podium i muzycy zaczęli stroić instrumenty. Od rozpoczęcia uroczystości dzieliły nas
zaledwie minuty.
Spojrzałem w niebo. Zapadała noc i już rozbłysło kilka gwiazd. Petrus podszedł do
jednego z kelnerów, a ten wrócił po chwili, niosąc dwa plastikowe kubeczki wina.
- Podobno picie wina przed rozpoczęciem przyjęcia przynosi szczęście - powiedział
Petrus, podając mi kubeczek. - To ci pomoże zapomnieć o staruszku od prażonej
kukurydzy.
- Już o nim zapomniałem.
- A jednak będziesz musiał o nim pomyśleć. To, co się stało, jest zwiastunem
niewłaściwej postawy. Na każdym kroku staramy się jednać adeptów naszego
postrzegania świata. Uważamy, że jeśli zwiększy się liczba ludzi wierzących w to, w
co my wierzymy, ta wiara stanie się rzeczywistością. Rozejrzyj się wokół. Szykuje się
wielka uroczystość. Ludzie będą tu świętować równocześnie wiele spraw: marzenie
ojca, który chciał wydać za mąż córkę, marzenie dziewczyny, która chciała wyjść za
mąż, marzenie pana młodego. To dobrze, bo wierzą w te marzenia i chcą pokazać
wszystkim, że się ziściły. To nie jest święto, które ma kogoś o czymś przekonać, i
dlatego będzie wesołe. Wszystko wskazuje na to, że ci ludzie podjęli Dobrą Walkę
miłości.
52
- Ale ty przecież usiłujesz mnie przekonać, Petrusie. Prowadzisz mnie Szlakiem
Zwiętego Jakuba.
Obrzucił mnie lodowatym spojrzeniem.
- Uczę cię Praktyk RAM. Ale odnajdziesz swój miecz, tylko jeśli zrozumiesz, że w
twoim sercu wypisana jest ta droga, i prawda, i życie.
Uniósł palec, wskazując niebo, na którym lśniły już gwiazdy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl