[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obramowanie kominka i nerwowo bębnił palcami po
przetykanej złotymi żyłkami marmurowej płycie.
Gil stanął przed lustrem. Włosy przycięte miał krócej, tak aby
przypominały fryzurę Chandlera, który grał obecnie rolę
astronauty. Założył okulary słoneczne firmy Ray Ban, dokładnie
takie, jakich używał gwiazdor. Podobieństwo w sumie było nie
najgorsze. Z daleka z pewnością przypominał Australijczyka.
RS
29
Liveringhouse stanął za nim i również patrzył na jego odbicie
w lustrze. Położył dłoń na ramieniu Gila, tak jakby byli
najlepszymi przyjaciółmi.
- Możemy ci podmalować usta - zaczął znowu swoje.
- Makijaż wszystko załatwi.
- Sam sobie zrób makijaż - obruszył się Gil.
- No to zabandażujemy ci wargi. Powiemy, że Chandler miał
wypadek. Skaleczył się przy goleniu.
Gil zaklął i strącił z ramienia jego rękę.
- Ty, zdaje się, dostajesz od tej roboty bzika, Liveringhouse.
Zdajesz sobie z tego sprawę?
- No tak, ale twoje wargi naprawdę są za wąskie
- narzekał Liveringhouse. - Co będzie, jeśli jakiś fotograf
najedzie ci teleobiektywem na usta? Rany boskie, przecież
muszę brać pod uwagę takie rzeczy. Muszę się martwić o
szczegóły.
Gil odwrócił się i zupełnie tym nie przejęty zaczął wyglądać
przez olbrzymie okno pokoju. Daleko w dole soczysta zieleń pól
golfowych i trawników wokół hotelu odcinała się jak mozaika
od jesiennej brunatności pustynnego gruntu. Błyszczały jasnymi
barwami domy, samochody, baseny kąpielowe. Ale poza
granicami miasta dostrzec można było surowy krajobraz
pustyni. Rozpościerała się wokół kamienista, bezludna, grozna i
ponura. Jak jego nastrój.
Liveringhouse spojrzał na swego rolexa i zaczął nerwowo
obgryzać paznokieć kciuka.
- Spóznia się - powiedział.
Nikki i Roach mieli przybyć pół godziny temu.
- To znaczy dobrze gra swoją rolę. Caressa zawsze się
spóznia.
- Naprzeciwko, w hotelu Silverado, jest facet z
teleobiektywem - wymamrotał Liveringhouse, obgryzając
wściekle paznokieć. - Może naprawdę zrobić zdjęcie twoich ust
w zbliżeniu.
RS
30
- Wiem. Szósty raz mi już to mówisz.
Gil przyglądał mu się przez chwilę z nie ukrywaną niechęcią.
Przygładził dłonią krótkie włosy i zdjął okulary. Podszedł do
Liveringhouse'a i tym razem sam położył mu rękę na ramieniu.
Ale nie był to przyjazny gest.
- Słuchaj! - powiedział tonem wskazującym na to, że traci
cierpliwość. - Chcesz, żebym miał grubsze wargi? To walnij
mnie raz. Dobra? Obejdzie się bez chemikaliów, zastrzyków i
całej zwariowanej medycyny. Jeden lewy prosty załatwi sprawę.
Powiecie, że Chandler nakręcał scenę z bójką i oberwał trochę.
- Jak to? Ja mam cię uderzyć? - spytał przerażony
Liveringhouse.
- Tak. I to w tej chwili. Walnij mnie raz i będzie po
wszystkim. Nie będę wreszcie musiał słuchać tego twojego
jęczenia.
Liveringhouse cofnął się. Drżały mu wargi.
- Nie mogę cię uderzyć. Mogłoby cię zaboleć. -To aż tak
bardzo nie boli. Zrób, co ci mówię
i zamknij się wreszcie. Dobrze?
- Ty jesteś wariat! - Liveringhouse cofnął się jeszcze dalej. -
Naprawdę jesteś wariat, wiesz o tym?
- Nie. Jestem po prostu zmęczony. I dość mam tego twojego
skomlenia i narzekania. Jeśli nie chcesz mnie walnąć, to
przestań się przyczepiać do moich warg. Bo inaczej ja ci
przyłożę. Mówię serio.
- No wiesz! - Liveringhouse umknął i znalazł bezpieczne
schronienie za szańcem barku. Nalał sobie szklankę szkockiej
whisky i wypił ją jednym haustem. Przycisną] palce do klatki
piersiowej, jakby chciał zbadać, czy nie ma zakłócenia rytmu
serca. Był znanym hipochondrykiem.
- Zabija mnie ten stres - skarżył się. - Mam ostatnio kłopoty z
trawieniem. Moja babka mówiła, że najlepsze na to są...
W tym momencie zadzwonił telefon i Gilowi zostało
zaoszczędzone wysłuchanie tego, co babcia miała do
RS
31
powiedzenia na temat niestrawności. Liveringhouse rzucił się w
stronę aparatu i podniósł słuchawkę z widełek. Okrągła twarz
drżała mu ze zdenerwowania.
- Przyjechali - powiedział z przejęciem, odkładając
słuchawkę. - Jadą windą na górę. Słuchaj! Wychodzisz teraz na
werandę. Tam macie się spotkać. To znaczy, ona ma podbiec do
ciebie i rzucić ci się w ramiona. Wiem, że przynajmniej jeden
fotograf jest w pogotowiu. Ale Roach na pewno innych też tu
gdzieś zainstalował. Zrób, żeby to wyglądało romantycznie,
rozumiesz?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- John W. Campbell Out of Night
- John W. Campbell The Space Beyond
- 152. Leigh Allison Uwierz mi, kochanie
- Graham Masterton Sfinks
- Austin Casandra W pogoni za szczćÂśÂciem
- Delaney Joseph Kroniki Wardstone 06 Starcie Demonów
- Jack McKinney RoboTech 08 Metal Fire
- Bodil_Malmsten_ _Cena_wody_w_Finistere
- (Ebook Nlp) Tantra Wendi Friesen How To Hypnotize Your Lover
- Jackson Brenda Thorn's challenge
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ekonomia-info.htw.pl