[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chciał o tym myśleć, ale musiał brać pod uwagę taką możliwość. Gdyby mu pozwolono, wziąłby
ją do siebie albo przeprowadził się do miasta i wynajął dla nich mieszkanie. O drugiej przyszła
po niego pielęgniarka. Wyglądała bardzo poważnie, Matt wpadł w panikę.
- Pańska żona chce, żeby pan przyszedł - powiedziała cicho, a on jej nie poprawił. Wstał
ostrożnie, żeby nie obudzić Pip, i poszedÅ‚ za pielÄ™gniarkÄ… na oddziaÅ‚. Ophélie nie spaÅ‚a i czekaÅ‚a
na niego niecierpliwie. Skinęła dłonią, aby podszedł bliżej. Kiedy się nad nią pochylił i delikatnie
dotknął jej policzka, zaczęła mówić urywanym szeptem:
- Przepraszam, Matt... Miałeś rację... Tak mi przykro... Zajmiesz się Pip?
Tego siÄ™ wÅ‚aÅ›nie obawiaÅ‚. Ophélie baÅ‚a siÄ™, że umiera. Matt wiedziaÅ‚, że nie miaÅ‚a żadnej
rodziny oprócz dalekich kuzynów w Paryżu. Tylko on mógł zaopiekować się dziewczynką.
- Przecież wiesz, że tak. Ophélie, kocham ciÄ™. Nie odchodz, kochanie... ZostaÅ„ z nami...
Oboje cię potrzebujemy... Musisz wyzdrowieć...
- Dobrze - obiecała i znowu zasnęła.
Pielęgniarka dała znak, żeby wyszedł.
- Czy coś się zmieniło? - spytał pielęgniarkę w recepcji.
- Nie poddaje się - zapewniła.
To, że Matt i Pip spędzili w szpitalu cały dzień i noc, zrobiło na niej wrażenie. To
pomagało. Zawsze dziwiła się, że wielu osobom nie przychodzi to nawet do głowy. Pip i Matt
opuścili szpital zaledwie na dwie godziny. Rano, kiedy przyszła dzienna zmiana, nadal tam byli. I
stan Ophélie siÄ™ polepszyÅ‚.
Matt zabrał Pip do domu i powiedział jej, że albo musi sobie kupić jakieś ubranie, albo
pojechać do siebie, żeby przywiezć coś na zmianę. Przedyskutowali to przy śniadaniu i
postanowili w drodze powrotnej wstąpić do Macy s. Pip nie chciała, żeby zostawił ją samą.
Znalazł też chwilę, żeby zadzwonić do Roberta i umówić się z Alice na regularne
wyprowadzanie psa. Zadzwonił do szkoły Pip i dowiedział się, że dziewczynka nie musi
przychodzić na lekcje. Dyrektorka była szalenie sympatyczna i życzyła pani Mackenzie jak
najszybszego powrotu do zdrowia. Na automatycznej sekretarce było kilka telefonów z Centrum
Wexlera, ale Matt nie miał najmniejszej ochoty oddzwaniać i z nimi rozmawiać.
Po szybkich zakupach w Macy s wrócili do szpitala. Pod wieczór Ophélie wyglÄ…daÅ‚a
trochę lepiej. Bob, Jeff i Millie, którzy wpadli ją odwiedzić, także to zauważyli. Kiedy wyszli,
Matt opatulił Pip kocem, który dostał od pielęgniarek.
- Kocham cię - powiedziała.
- Ja też cię kocham - odparł cicho.
Miał teraz dość ubrań i bielizny na najbliższy tydzień. Wcześniej czy pózniej będzie
musiał pojechać do domu, ale zamierzał zostać z Pip tak długo, jak będzie to konieczne.
- Moją mamę też kochasz?
- Tak. - Uśmiechnął się.
- Ożenisz się z nią, gdy wyzdrowieje? - Podobało mu się, że powiedziała  gdy , a nie
 jeśli . On myślał podobnie. - Mama cię potrzebuje, Matt, tak samo jak ja.
O mało się nie rozpłakał, nie bardzo wiedział, co powiedzieć.
- Chciałbym, Pip - rzekł otwarcie. - Musimy zapytać mamę.
- Myślę, że ona cię kocha. Tylko się boi. Mój tata nie zawsze był dla niej miły. Często
krzyczał, przeważnie w związku z Chadem. Chad chorował i robił złe rzeczy, na przykład chciał
się zabić. Ale tata uważał, że Chad nie był chory, i krzyczał na mamę, i myślał, że jest dziwna.
Mama chyba się boi, że ty też będziesz dla niej niemiły, chociaż nigdy taki dla nas nie byłeś, ale
może się boi, że po ślubie się zmienisz. Tata był mądry, ale często krzyczał, i chyba nie był dla
mamy taki dobry, jak powinien... I może mama się martwi, że ty też umrzesz, bo naprawdę
kochała tatę, chociaż był niemiły i rzadko się do nas odzywał. Nigdy nie miał czasu, ale myślę, że
nas kochał... Czy mógłbyś jej powiedzieć, że będziesz dla nas miły? Mama się wtedy zgodzi. Jak
sÄ…dzisz?
Sam nie wiedział, czy się śmiać, czy płakać. Pochylił się i pocałował ją w czoło.
- Jeśli twoja mama za mnie nie wyjdzie, ożenię się z tobą. Jesteś rozsądną dziewczynką.
- Jesteś dla mnie za stary, Matt - prychnęła - ale jak na starego faceta jesteś niezły... jako
ojciec.
- Ty też jesteś fajna.
- Zapytasz ją? - spytała Pip z niepokojem.
- Postaram się. Ale musimy zaczekać, aż się lepiej poczuje, nie sądzisz?
Pip zastanowiła się i zmarszczyła brwi.
- Nie powinieneś czekać za długo. Poza tym może jej stan się polepszy, jak jej się
oświadczysz. Myślę, że poczuje się o wiele lepiej i będzie miała na co czekać.
- To jest jakiś pomysł. - Chyba że ją tą propozycją wystraszy. Lepiej od Pip wiedział, że i
to jest możliwe. Pip zasnęła, zadowolona, a Matt przez długi czas siedział, przyglądając się jej z
uśmiechem.
Potem znów zadzwonił do Roberta i przekazał informacje o aktualnej sytuacji. Robert
zaproponował, że przyjedzie następnego dnia, ale Matt odradził mu to, bo i tak nie mógłby
odwiedzić Ophélie.
Tego wieczoru w dzienniku telewizyjnym mówiono o strzelaninie, ale władze szpitala nie
wpuściły reporterów. W wiadomościach podano, że postrzelona wolontariuszka z Centrum
Wexlera jest w stanie krytycznym i leży w miejskim szpitalu San Francisco.
O północy zjawił się Jeff i z zadowoleniem poinformował Matta, że złapano mężczyznę,
który strzelaÅ‚ do Ophélie. Wielokrotnie siedziaÅ‚ w wiÄ™zieniu. Pip spaÅ‚a, wiÄ™c rozmawiali szeptem.
Jeff wraz z pozostałym członkami drużyny wyjazdowej zidentyfikowali przestępcę na podstawie
zdjęć z policyjnej kartoteki. Przyłapano go na sprzedaży narkotyków zaledwie o trzy przecznice
od uliczki, gdzie strzelaÅ‚ do Ophélie. Wciąż miaÅ‚ przy sobie broÅ„. NastÄ™pnego dnia mieli go
zidentyfikować, ale nie było żadnych wątpliwości. To była dobra wiadomość. Pozostał tylko
niepokój o Ophélie, której życie wciąż wisiaÅ‚o na wÅ‚osku.
Kiedy przyszli do niej następnego dnia rano, przywitała ich uśmiechem i spytała, kiedy
będzie mogła wrócić do domu. Jej stan określano już nie jako krytyczny, lecz poważny, a chirurg,
który się nią opiekował, był zadowolony z poprawy. Matt i Pip przyjęli to z ogromną ulgą.
Ophélie powiedziaÅ‚a, żeby pojechali do domu i odpoczÄ™li. ByÅ‚a blada, ale mówiÅ‚a wyraznie i
chyba mniej ją bolało. Matt powiedział, że wrócą po południu. Kiedy wychodzili, Pip spojrzała
na niego znacząco i spytała, czy nie mógłby teraz porozmawiać z matką na temat, który
przedyskutowali poprzedniego wieczoru.
- Teraz? - spytał zaskoczony. - Powinniśmy zaczekać, aż się lepiej poczuje. Ból nie
pozwoli jej się skoncentrować.
- Wydaje mi się, że będzie lepiej, jeśli porozmawiasz z nią, jak jest jeszcze na środkach
przeciwbólowych i nie całkiem przytomna. - Pip gotowa była uciec się do podstępu, by osiągnąć
swoje.
Matt się roześmiał. Wyszli ze szpitala i ruszyli do samochodu.
- Uważasz, że musi być otumaniona, żeby zgodzić się na moją propozycję?
- To mogłoby pomóc. Wiesz, jaka ona jest uparta. Boi się wyjść za mąż. Sama mi to
powiedziała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl