[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sama zainicjowała głębszy, bardziej zachłanny pocałunek. Westchnęła przeciągle, oplotła
ramionami jego szeroką klatkę piersiową, licząc na to, że on obejmie ją w talii i
przyciśnie do siebie.
Przeżyła szok, gdy nagle Wadim przerwał pocałunek, chwycił ją za nadgarstki i
odsunął od siebie jej ręce.
- Dziękuję za zaproszenie - mruknął niskim głosem. - Muszę już iść.
Ciało Elli nadal drżało od erotycznego napięcia. Nie potrafiła ukryć swojego
rozczarowania.
- Ale myślałam, że...
Nagle jakby oprzytomniała, zupełnie wytrzezwiała. Z bolesną ostrością zdała sobie
sprawę ze swojego upokarzającego zachowania. Na ustach Wadima błąkał się lekko
drwiący uśmiech.
Odskoczyła od niego z zaciśniętymi pięściami.
- Ciekaw jestem, kogo jutro będziesz bardziej nienawidzić, mój aniele. Siebie czy
mnie? - zapytał, nie oczekując odpowiedzi, po czym przemaszerował do limuzyny, nawet
nie obejrzawszy się przez ramię.
Ella, wściekła na siebie za swój kompromitujący popis głupoty i naiwności,
wbiegła do domu, zatrzaskując za sobą drzwi z wielkim hukiem.
R
L
T
Uniosła powieki. Do pokoju przez okno wlewało się jasne światło słoneczne. Zer-
knęła na budzik; dochodziła dwunasta w południe. Głowę miała ciężką jak z ołowiu, lecz
do jej umysłu powoli zaczynały się wdzierać wspomnienia poprzedniego dnia, który za-
kończył się koszmarną sceną: błagała Wadima o wspólną noc, a on odmówił!
Zdegustowana samą sobą, przekręciła się na brzuch i zanurkowała pod poduszkę.
Co mi strzeliło do głowy? Miałam chyba awarię mózgu! Nic dziwnego, przeholowałam z
alkoholem. Gdybym była trzezwa, nic takiego by się nie wydarzyło. Już nigdy nie będę
mogła spojrzeć mu w twarz! - zawyła w duchu. Jej policzki płonęły ze wstydu. Po kilku
minutach zwlokła się z łóżka, przeszła do swojej malutkiej kuchni i odkryła, że w domu
nie ma ani mleka, ani herbaty.
Po wypiciu kilku szklanek wody oraz po zimnym prysznicu poczuła się odrobinę
lepiej, przynajmniej fizycznie. Nadal jednak miała ochotę zapaść się pod ziemię ze
wstydu. Czuła, że jeśli nie wyjdzie z domu, to zwariuje. Wskoczyła więc w dżinsy,
narzuciła T-shirt i wyszła przez drzwi balkonowe na taras. Ujrzała ogród, który płonął
feerią kolorów, szmaragdowy trawnik upstrzony kolorowymi kwiatkami oraz... jej serce
nagle zamarło.
Na ławce na tarasie siedział Wadim.
- C-co ty tu robisz? - wydukała, zaszokowana jego obecnością.
Zrobiła parę kroków na miękkich jak wata nogach i usiadła na krześle obok
intruza. Pech chciał, że wyglądał okropnie seksownie w wypłowiałych dżinsach i
czarnym polo rozpiętym pod szyją, dzięki czemu widoczny był kawałek jego opalonego,
oliwkowego torsu porośniętego czarnymi włosami. W przeciwieństwie do niej, wyraznie
nie dokuczały mu żadne skutki uboczne wczorajszej wizyty w klubie. Wyglądał na
zupełnie odprężonego: miał na nosie okulary przeciwsłoneczne, przeglądał niedzielną
prasę i popijał aromatyczną kawę z porcelanowej filiżanki.
- Dzień dobry - przywitał ją, zerkając na zegarek. - Dobrze spałaś?
- Dlaczego tu jesteś? Jak się tu dostałeś? - natarła Ella ostrym tonem.
Po chwili usłyszała w oddali głos Lily, córeczki swojej kuzynki. Zerknęła na
Wadima. Uśmiechał się szeroko. Znowu echo głosu Lily, tym razem bliższe...
Miała wrażenie, że nadal leży w łóżku i cała ta absurdalna scena to tylko sen.
R
L
T
- Ella! - zawołała dziewczynka, wbiegając na patio. - Przyjechaliśmy do ciebie, ale
ty spałaś! Dziadek zabronił cię budzić.
- Tak, dziś postanowiłam się wreszcie wyspać. Ostatnio dużo... koncertowałam. -
Nadal z trudem formułowała słowa. Dostrzegła rozbawioną minę Wadima. Przytuliła
mocno Lily. - Dziadek też tu jest?
- Jest. O, tam! - Wskazała palcem dziewczynka.
Ella odwróciła się i ujrzała idącego w ich kierunku wujka Reksa.
- O, jesteś, Ella. - Rex Portman przyjrzał się nieco zielonkawej twarzy swojej
siostrzenicy i zachichotał. - Wczoraj ktoś się mocniej zabawił, co? No i słusznie,
kapitalnie! Zawsze mówiłem, że spędzasz za dużo czasu razem z tymi swoimi
skrzypcami, odcięta od świata i od ludzi. Dziewczęta w twoim wieku powinny korzystać
z życia. - Przeniósł wzrok na Wadima, a potem znowu na Ellę. - Rozumiem, że już się
poznaliście, tak? Dzwoniłem rano kilka razy, by cię powiadomić, że Wadim dzisiaj się
tutaj wprowadza, ale spałaś jak zabita. Pewnie nawet nie słyszałaś ciężarówek i ekipy od
przeprowadzek, prawda?
- Ja... to znaczy... - Ella miała wrażenie, że została przeniesiona w świat Alicji w
Krainie Czarów. Nie byłaby zaskoczona, gdyby nagle zza drzewa wyskoczył
przerośnięty Biały Królik i wszyscy urządziliby sobie obłąkaną herbatkę.
- Po cóż ta zafrasowana mina? - zapytał wujek jowialnie. - Wyjaśniłem Wadimowi,
że obecnie zajmujesz mieszkanie dla służby. On nie ma nic przeciwko temu. Możesz tu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Podobne
- Start
- Janet Morris Silistra 03 Wind from the Abyss
- CARLA MORI Krew pot i śÂzy
- 12.Swiadkowie Jehowy od wewnatrz
- HP_COMPAQ_CQ320_CQ321_ _INVENTEC_VILLEMONT_VV10_ _INTEL_UMA_6050A2364601_ _REV_A02
- dyskurs polityczny foucault
- Diana Palmer Long Tall Texans 39 Heart of Stone
- Mlek Katarzyna Zapomnij patrzć c na sśÂośÂce
- Hohl Joan A jednak
- Way Margaret Druga szansa
- Addison Allen Sarah Królowa sśÂodyczy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- aceton.keep.pl