[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dał się tak nabrać.
-Sugerujesz, że Megan zrobiła to celowo? - spytała
przerażona.
To chyba jasne - odparł z przekonaniem. - Niestety
wyjechałem na studia i nie miałem okazji porozmawiać
z Jasonem. Nie ostrzegłem go, że Megan Duffyjest mani-
pulatorką i oszustką. Wrobiła go w małżeństwo, a całkiem
możliwe, że w ogóle nie uprawiał z nią seksu. Podobno był
pijany, a ja nie widziałem, żeby Jason kiedykolwiek się upił.
Podejrzewam, że na urodzinach Seana ktoś musiał się nim
zająć. Na miłość boską, co wam przyszło do głowy, żeby
zadawać się z tą rodziną?
O1ivia z niedowierzaniem kręciła głową.
- Jeśli to, co mówisz, jest prawdą, Megan zrobiła coś
przerażającego. Przed tobą ukryła prawdę, okłamała Ja-
sona, zniweczyła nasze plany. Czy ty byś się z nią ożenił,
Carlo?
- Nie - przyznał szczerze. - Ale zapewniłbym jej pomoc,
moja rodzina również by ją wsparła. Moja matka nigdy nie
wyrzekłaby się swojej wnuczki.
- No a Megan? Nie bierzesz jej w ogóle pod uwagę? Mam
złe przeczucie, że może zacząć stwarzać problemy. Wydaje
mi się, że mimo podobieństwa, potrzebne będą testy DNA,
żeby definitywnie ustalić ojcostwo.
- OczywiÅ›cie - odpowiedziaÅ‚ spokojnie. - Pewno potrze­
bujesz trochę czasu, żeby porozmawiać z Jasonem, ajutro
moglibyśmy zorganizować spotkanie. Mogę zdać się z tym
na ciebie? - spytaÅ‚ bÅ‚agalnie. - Sporo wycierpiaÅ‚aÅ›, ale wi­
docznie los chciał, żebyś miała w tym swój udział.
Jason wrócił w porze lunchu. O1ivię, która czekała na
niego na tarasie, uderzyła jego bladość.
- Co się stało? - Chwyciła go za rękę, zaglądając mu
w oczy. Nie wiedzieć czemu poczuła się jak tamtego dnia,
gdy mówił jęj, że nie może się z nią ożenić.
- Mam złe nowiny, Liv - odezwał się. - Megan wróciła.
Mimo wcześniejszych obaw wstrząs był tak gwałtowny,
że przez chwilę nie była w stanie wydobyć głosu.
- Można siÄ™ byÅ‚o tego spodziewać! - wybuchnęła w koÅ„­
cu. - Czego chce?
- To chyba jasne. - Jason zaśmiał się głucho. - Pieniędzy.
W oczach Olivii pojawiły się srebrne błyski.
- Gdzie ona jest? Zamierzam zamienić słówko z twoją
byłą żoną!
- Siedzi w samochodzie.
- Ma czelność pokazywać się w Havilah? - mówiła ze
złością. - Jak mogłeś ją tu przywiezć?!
- Zażądała spotkania z Tali - W głosie Jasona pojawiła
siÄ™ twarda nuta.
-I ty się na to zgodziłeś?
- Co, twoim zdaniem, miaÅ‚em zrobić? - spytaÅ‚ udrÄ™czo­
nym głosem. - Zrozum, Liv. Ona jest matką Tali A przy
tym znakomitÄ… aktorkÄ…. BÄ™dzie potrafiÅ‚a przekonać sÄ…d ro­
dzinny, że przynajmniej powinna mieć częściowe prawo
do opieki.
- Ale odejdzie, jeÅ›li damy jej pieniÄ…dze? - PróbowaÅ‚a od­
zyskać kontrolę nad sobą. - Ile?
- wierć miliona.
O1ivia roześmiała się głośno.
- Mała Megan Duffy prosi o taką nędzną sumkę? Czemu
nie o okrągły milion?
Jason westchnął ciężko.
- Sprawdzają się moje najgorsze sny! Idę porozmawiać
z Megan, a ty poszukaj Tali.
- Co chcesz jej powiedzieć? - Patrzył na nią z niepokojem.
- Zostaw to mnie - powiedziaÅ‚a stanowczo. - Ta rozmo­
wa powinna się odbyć już dawno temu.
Jason zaparkował samochód w cieniu kwitnących akacji.
- Wysiadaj, Megan - zażądała Olivia tonem, jakim
zwracała się do nieposłusznych uczennic. - Pójdziemy się
przejść.
Megan wyszÅ‚a na trawnik. ByÅ‚a bez makijażu, a utlenio­
ne na żółto, usztywnione żelem włosy nie dodawały urody
jej drobnym rysom.
- Jak leci, księżniczko? - spytaÅ‚a zuchwale. - Przyjecha­
łam zobaczyć się z córką. Masz coś przeciwko?
- StÄ™skniÅ‚aÅ› siÄ™, co? - podsunęła Olivia uprzejmie. - Po­
pełniłaś błąd, wjeżdżając na moją posiadłość. Sprawa jest
poważna i będziesz miała szczęście, jeśli zdołasz uniknąć
konsekwencji. Tali nie jest dzieckiem Jasona.
Krew odpłynęła z twarzy Megan.
- Oczywiście, że jest! - zaprotestowała.
- Oczywiście, że nie - sprostowała Olivia. - Jest córką
Carla De Luki, o czym świetnie wiesz.
- Udowodnij to. - Widać było, że jest wstrząśnięta.
- To nie będzie trudne. - Olivia wciąż szła ścieżką pod
gałęziami drzew. - Zdaje się, że nic nie rozumiesz? Chyba
jesteś jedyną znaną mi osobą, która nie słyszała o testach
DNA DziÄ™ki nim można sprawdzić, kto jest naprawdÄ™ oj­
cem Tali. Chociaż wystarczy powiedzieć, że Tali jest ży-
wym odbiciem młodszej siostry Carla, Giny. Trudno sobie
wyobrazić, co się będzie działo, kiedy cię dorwie pani De
Luca! Obawiam się, że możesz wylądować w szpitalu. Po
co było tyle kłamać? Założę się, że Jason w ogóle z tobą nie
spał. Wcale nie był pijany, lecz prawdopodobnie odurzony
narkotykiem. I pewno ty sama doprawiłaś mu drinka.
- Zamknij się! - Megan spojrzała na nią wyzywająco. -
Ja tego nie zrobiłam.
- W takim razie Sean albo jeden z tych jego żałosnych
kumpli? - ciągnęła Olivia spokojnie, jakby prowadziła
z niÄ… obojÄ™tnÄ… pogawÄ™dkÄ™. - A ty po prostu nie przegapi­
łaś takiej sposobności. Jednego jestem pewna - niech Bóg
mi wybaczy, że kiedykolwiek w to wątpiłam - Jason się
z tobą nie kochał.
- Kiedy stwierdziÅ‚aÅ›, że jesteÅ› w ciąży - podjęła po chwi­
li - wiedziałaś, co zrobisz. Postanowiłaś podstępem zmusić
Jasona Coreya do małżeństwa. Wiedziałaś, że taka okazja
wiÄ™cej siÄ™ nie trafi. A biedna, gÅ‚upia Olivia ? No cóż, wpad­
ła we wściekłość, jak wiele kobiet w takiej sytuacji, ale kto
by siÄ™ tym przejmowaÅ‚? Najważniejsze, że nie miaÅ‚a wÄ…t­
pliwości. Nie zawahała się, nie żądała dowodów, lecz od
razu uznała, że narzeczony ją zdradził. Za to mogę winić
wyłącznie siebie.
-I bardzo słusznie! - Megan uśmiechnęła się gorzko.
- Zachowywałaś się jak arogancka, zasadnicza kretynka.
Nie mogłam przecież wyprowadzać cię z błędu. Zresztą
nic mnie nie obchodziłaś. Mówisz, że nie spałam z nim,
zanim za niego wyszłam? Za to mogłam się z nim kochać
po ślubie! Bo to był mój mąż, droga Olivvio , a nie twój. Nie
wyobrażasz sobie nawet, co wyprawialiÅ›my podczas mio­
dowego miesiÄ…ca. - Sugestywnie przewróciÅ‚a oczami. - Ni­
gdy nie miałam lepszego kochanka.
Olivia staÅ‚a bez ruchu, mimo że miaÅ‚a wielkÄ… ochotÄ™ ze­
trzeć z twarzy Megan pogardliwy uśmieszek.
- Ile czasu tak triumfowaÅ‚aÅ›? Przez pięć minut ceremo­
nii ślubnej? Musiałaś czuć się okropnie, gdy zrozumiałaś,
że w ogóle go nie obchodzisz.
Na policzkach Megan pojawiły się ciemne rumieńce.
- No, ale ty go także nie miałaś. Przynajmniej tego
dopilnowałam. - Rozejrzała się nerwowo wokół siebie.
Olivia wprowadziła ją pod pergolę, tak gęsto obrośniętą
kwiatami, że w powstaÅ‚ym tunelu panowaÅ‚ cienisty pół­
mrok. Megan z przestrachem pomyślała, że ten korytarz
może nie mieć koÅ„ca. Olivia nie wyglÄ…daÅ‚a już na Å‚agod­
ną frajerkę, jaką dawniej była. - Jak długo jeszcze mamy
spacerować?
- Tyle, ile bÄ™dzie trzeba - odpowiedziaÅ‚a Olivia spo­
kojnie, zrywając gałązkę z kwiatami. - Odjedziesz stąd,
Megan. I nigdy tu nie wrócisz. Znajdziesz sobie gdzieś
uczciwÄ… pracÄ™. Na przykÅ‚ad w Tasmanii, to wystarcza­
jÄ…co daleko.
Megan zaśmiała się cicho.
- Myślisz, że tak właśnie będzie? Co z tego, że odkryłaś
prawdÄ™? Nie możesz znieść myÅ›li, że Tali nie jest jego dziec­
kiem, ale nie powiesz o tym Jasonowi. Ta wiadomość mog­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl