[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czym w owym czasie zależało mi najbardziej.
- Wiem, i właśnie dlatego postanowiłem odejść, żebyś
mogła się dalej rozwijać. Nie chciałem cię opuszczać, ale
zdawałem sobie sprawę, że ciągnę cię w dół. - Odstawił
puszkę i ukrył twarz w dłoniach. Katie odniosła wrażenie,
że siÄ™ zaraz rozpÅ‚acze. - ZrobiÅ‚em to dla ciebie - powie­
dział cicho.
Albo jest Å›wietnym aktorem, albo... ZaskoczyÅ‚ jÄ… swo­
im zachowaniem. Nigdy przedtem nie widziaÅ‚a go w ta­
kim stanie.
- A co z pieniÄ™dzmi i dziewczynÄ…, na którÄ… je wyda­
łeś? - wtrącił Tim przytomnie.
- Poznałem Carol w jakimś pubie, kiedy Katie miała
kolejny długi dyżur. Była sporo starsza ode mnie i miała
męża, za to była bajecznie bogata. Jej mąż miał kochankę
i poczynania jego żony w ogóle go nie obchodziły. Chyba
czuÅ‚a siÄ™ samotna. To ona zaproponowaÅ‚a, żebyÅ›my wyje­
chali razem na wakacje, a ja zasugerowałem Malediwy.
Chciałem sprawdzić, czy znajdę tu pracę.
- I zabrałeś moje oszczędności - rzuciła Katie.
- WiedziaÅ‚em, że Carol zapÅ‚aci za wakacje, ale musia­
łem uzupełnić rachunek na karcie i mieć coś na życie po
jej powrocie do kraju. Wtedy nie znalazłem pracy, ale
JAK W BAJCE
75
zostawiÅ‚em swoje podanie w szkole pÅ‚etwonurków i po­
prosiłem, żeby się ze mną w razie potrzeby skontaktowali.
Potem pojechałem na północ Anglii i podjąłem pracę
w sklepie sportowym.
- O ile pamiÄ™tam, czekaÅ‚ na ciebie etat w szkole spor­
towej. Miałeś tam pracować, dopóki nie znajdziesz czegoś
bliżej Londynu.
Rick pokręcił głową.
- Sam nie wiem, po co tak mówiłem.
- %7łeby ci znowu zaimponować, Katie - mruknął
Tim z przekąsem. - Sam już nie wiem, w co wierzyć,
ale...
- Zrozumcie, że naprawdÄ™ mi przykro. Jak tylko do­
stałem tu pracę, zacząłem oszczędzać, żeby zwrócić te
pieniÄ…dze.
- I jak ci poszło?
- Sam wiesz, że nie zarabiam zbyt dużo, mimo że jest
to bardzo odpowiedzialne zajęcie. Jednak udaje mi się co
miesiąc trochę odłożyć.
- I co? - nie wytrzymała Katie. - Zamierzałeś się ze
mną skontaktować, żeby oddać dług?
- OczywiÅ›cie! - W oczach Ricka malowaÅ‚a siÄ™ urażo­
na duma.
- To dlaczego dotychczas nie dałeś znaku życia?
- Nieprawda! Dzwoniłem, ale nie odzywała się nawet
automatyczna sekretarka. A kiedy w końcu dodzwoniłem
się do twojej matki, nawymyślała mi od szczurów i rzuciła
słuchawką. W końcu wysłałem list...
- List? - Katie aż zaniemówiła z wrażenia.
- Muszę ci przyznać - włączył się do rozmowy Tim
76 JAK W BAJCE
- że umiesz Å›wietnie zmyÅ›lać. Twoim najwiÄ™kszym pro­
blemem jest to, że sam już nie potrafisz odróżnić prawdy
od faÅ‚szu. Jednak w pracy jesteÅ› naprawdÄ™ dobry. Widzia­
łem cię wśród uczniów i wiem, że znalazłeś swoje miejsce
w życiu. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś się na ciebie
skarżył. Gdyby nie to, poradziłbym Katie, żeby skierowała
sprawÄ™ do sÄ…du.
- Przecież mówię, że chcę wszystko oddać. Wiem, że
zawiodłem cię, Katie, ale nie jestem złodziejem.
Ku jej zaskoczeniu wyciÄ…gnÄ…Å‚ czek z tylnej kieszeni
spodni, podpisał go zamaszyście i położył na stole.
- Sto dolarów - odczytała z niedowierzaniem.
- Podliczymy straty, jakie Katie poniosła, i damy ci
znać, ile jeszcze jesteś winien.
- Tyle że musicie uzbroić siÄ™ w cierpliwość. Jak mó­
wiłem...
- O to siÄ™ nie martw, nie bÄ™dziemy ciÄ™ naciskać. Skon­
taktujÄ™ siÄ™ z moim prawnikiem.
- Nie mieszaj w to żadnych prawników, proszÄ™ - za­
protestował Rick. - Chciałbym, żeby ta sprawa pozostała
między nami.
Katie nie wiedziaÅ‚a, czy powinna siÄ™ zgodzić. Prze­
słała Timowi pytające spojrzenie. Ten powoli pokiwał
głową.
- Niech bÄ™dzie. Poza tym chciaÅ‚bym, żeby nasze sto­
sunki nie uległy zmianie. Pracujesz tu, a ja nie zamierzam
dokładać starań, żeby się na ciebie nie natknąć, ilekroć
będę miał chęć ponurkować.
- Oczywiście, bardzo ci dziękuję.
Mężczyzni wymienili uścisk dłoni.
JAK W BAJCE 77
- Chciałbym też odzyskać twoją przyjazń, Katie. Może
przyjedziesz kiedyÅ› z Timem na Fanassi? UdzielÄ™ ci kilku
lekcji.
Na samą myśl o tym, że mogłaby skorzystać z oferty,
ciarki przeszły jej po plecach. Co prawda Rick i Tim doszli
chyba do porozumienia, ale ona wciąż nie zna odpowiedzi
na trapiące ją wątpliwości. Czy rzeczywiście dzwonił
i wysłał list, czy też znowu poczęstował ją stekiem
kłamstw? Tim ma rację: ten bliski jej niegdyś człowiek ma
kłopoty z odróżnieniem prawdy od fałszu.
- Napijecie się jeszcze? - zapytał gospodarz, zbierając
szklanki ze stolika.
- Ja może jeszcze jedno piwo - poprosił Rick.
Katie podniosła się z fotela.
- Dziękuję ci bardzo, ale naprawdę muszę już iść. Moja
łódz niedługo odpływa.
- Jesteś pewna, że nie możesz zostać? Miałem zamiar
podać wspaniały omlet i sałatę z francuskim sosem na
kolację - powiedział Tim.
- Może innym razem...
MyÅ›li nadal wirowaÅ‚y jej w gÅ‚owie. ChciaÅ‚a jak naj­
szybciej znalezć siÄ™ we wÅ‚asnym domu i jeszcze raz wszy­
stko przemyÅ›leć. A już na pewno nie ma ochoty na alko­
holową sesję w towarzystwie byłego narzeczonego.
Tim udał się w ślad za nią do przedpokoju.
- Jak się czujesz, Katie? - spytał, zamykając drzwi od
pokoju, w którym zostaÅ‚ Rick. - WolaÅ‚bym, żebyÅ› nie wy­
chodziła. Musimy porozmawiać o tym, co przed chwilą
usłyszeliśmy. Miałem nadzieję, że to spotkanie okaże się
pożyteczne, ale...
78 JAK W BAJCE
- I miaÅ‚eÅ› racjÄ™ - przerwaÅ‚a mu sÅ‚abym gÅ‚osem. - Je­
stem po prostu zmęczona. Muszę odpocząć.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo chcÄ™ ci pomóc - powie­
dział czule i całkiem niespodziewanie ją pocałował.
Myślała, że śni, kiedy Tim po prostu ujął jej twarz
w dłonie i złożył na jej ustach długi, namiętny pocałunek.
Przyciągnął ją do siebie i przez dłuższą chwilę, którą Katie
najchętniej zamieniłaby w wieczność, trwali w uścisku.
- Skoro chcesz wrócić do domu, nie mogÄ™ ciÄ™ zatrzy­
mać - odezwał się w końcu. - Ale naprawdę wolałbym,
żebyÅ› zostaÅ‚a. JeÅ›li przeszkadza ci obecność Ricka, po­
wiem mu, żeby sobie poszedł.
Czy proponuje jej pozostanie na noc, czy tylko kolej­
nego drinka? Katie wahaÅ‚a siÄ™. Choć pokusa byÅ‚a ogrom­
na, wewnętrzny głos nakazywał jej wycofać się, zanim
będzie za pózno. Wcale nie była pewna, czy jest dość silna,
żeby znowu nie wpaść w uczuciową pułapkę.
- Muszę już iść - powiedziała, mając nadzieję, że robi
słusznie, ignorując odruch serca. - Dobranoc.
f
ROZDZIAA PITY
Wyłączyła budzik i spuściła nogi z łóżka. Co za upał!
To niemożliwe, że jest luty i zgodnie z tym, co piszÄ… ga­
zety, cała Anglia pokryta jest śniegiem. Ustawiła wskaznik
klimatyzatora na niższą temperaturę, sięgnęła po butelkę
i napiła się wody.
Minęły już dwa tygodnie od ostatniego spotkania z Ti-
mem. Wprawdzie kilkakrotnie kontaktowali siÄ™ przez te­
lefon, ale ich rozmowy miały charakter czysto zawodowy.
Niestety, nic w jego zachowaniu nie wskazywaÅ‚o, by pa­
miętał tę cudowną chwilę, kiedy ją pocałował. Być może
żałuje, że posunął się tak daleko. Może obawia się, że ją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cukierek.xlx.pl